Śmieci i chaszcze przy ulicy Zana. Urzędnicy nie reagują...

Regularnie płacimy czynsz, dbamy o podwórko, a za ogrodzeniem trójkąt bermudzki – denerwuje się Maria Ignaczewska. – Nikt nie wymaga cudów, tylko żeby było normalnie...
Chodzi o działkę, która sąsiaduje z posesją i jest własnością miasta. Według mieszkańców, stojącego na niej kontenera nie opróżniano od miesięcy.
– Cuchnie tak, że nie da się przejść. Obok powstaje składowisko śmieci. Ludzie tu przyjeżdżają i wyrzucają co popadnie... Gdy wieje wiatr, niesie ten fetor do naszych mieszkań – mówi Adam Kawczyński. – A miasto nie raczy kiwnąć w tej sprawie palcem.
W bliskim sąsiedztwie znajduje się market. Na należącym do niego terenie jest porządek, poza nim – chaszcze i wysoka trawa. Oprócz niewielkiego, skoszonego kawałka, kosiarki nie było tam od niepamiętnych czasów.
– Jak w buszu – ironizują Anna Dimitrjew i Zdzisława Wojtczak. – Zielsko po pas, wszystko pozarastane, a w tych krzakach mnóstwo starych opon.

Krowa z zaburzeniami osobowości. Myśli, że jest...psem - FILM

– Niedługo zarośniemy brudem i chwastami – nie kryje rozgoryczenia Maria Ignaczewska. – Ile razy już interweniowaliśmy w administracji, w straży miejskiej i dzwoniliśmy do urzędu nawet się nie da policzyć. Jak miastu nie wstyd? Właściciela prywatnej posesji, gdy nie posprząta, od razu karze się mandatem.
Poprosiliśmy magistrat o komentarz, jego pracownicy zostali powiadomieni o problemie.
– Możliwie szybko teren będzie posprzątany, a trawa skoszona – zapewnił nas we wtorek Marcin Masłowski, rzecznik UMŁ.
Jak powiadomili nas mieszkańcy, wczoraj śmieci z kontenera zostały zabrane, a na działce rozpoczęło się koszenie.