Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślub i Wesele po francusku. Przegrzebki, wino i... trzeźwy wujek (galeria)

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak
Ślub cywilny jest udzielany we Francji przez dwóch urzędników merostwa. Mają oni na sobie szarfy w barwach francuskiej flagi.
Ślub cywilny jest udzielany we Francji przez dwóch urzędników merostwa. Mają oni na sobie szarfy w barwach francuskiej flagi. Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak
"Rodzice mają zaszczyt zaprosić na uroczystość zaślubin swoich dzieci - Astrid i Fabien, która odbędzie się 1 października 2011 r." - takie kremowo- -zielone zaproszenie otrzymałam od mojej francuskiej przyjaciółki.

Znalazłam je w skrzynce pocztowej pod koniec kwietnia . Trochę wcześnie - pomyślałam. U nas na taką uroczystość zaprasza się gości co najwyżej 3 miesiące przed terminem. W tym przypadku już do 1 czerwca musiałam potwierdzić swoją obecność. Co kraj, to obyczaj - przypomniałam sobie znane powiedzenie. W kraju nad Sekwaną niespodzianek czekało więcej.

Porcelana od urzędników
Pierwsza część uroczystości, czyli ślub cywilny, rozpoczęła się o godz. 14. Bez ślubu cywilnego małżeństwo we Francji jest nieważne, a ślubów konkordatowych nie ma. Urzędowe składanie przysięgi małżeńskiej odbywa się w merostwie (odpowiednik polskiego urzędu miasta i gminy). U moich znajomych było to merostwo w rodzinnej miejscowości Fourqueux (to niewielkie miasteczko położone 30 km od Paryża). 20 minut przed ceremonią gości wita zestresowany pan młody oraz jego rodzice. Gdy wszyscy już są, tata przywozi córkę w białej sukni z welonem.

W sali merostwa, którą na co dzień tamtejsi radni wykorzystują do prowadzenia obrad i w której z fotografii na ścianie spogląda Nicolas Sarkozy, parę witają dwaj urzędnicy przepasani szarfami w barwach francuskiej flagi. Wspólnie odczytują stosowne przepisy prawa, a także treść umowy, którą młodzi zawarli wcześniej przed notariuszem. Potem narzeczeni oraz ich świadkowie składają podpisy pod dokumentami. - Od tej pory jesteście już mężem i żoną - oświadcza jeden z urzędników i wręcza nowożeńcom prezent od merostwa (po rozpakowaniu okazało się, że są nim dwie porcelanowe filiżanki). - Przyda się na dobry początek każdego wspólnego dnia.
Po wyjściu z merostwa jest czas na serię rodzinnych zdjęć, po czym tata panny młodej pakuje ją ponownie do swojego auta i... odjeżdżają.

Obrączkowanie w kościele
Z merostwa do kościoła, gdzie o godz. 15 ma się odbyć druga część uroczystości, jest zaledwie kilka minut drogi spacerem. Wielu gości idzie pieszo. Moi znajomi zawierają ślub w obrządku katolickim, co we Francji nie jest tak częste jak w Polsce. Rozpoczyna się on od przemarszu państwa młodych główną nawą świątyni. Nie wchodzą oni jednak, tak jak u nas, wspólnie. Najpierw pan młody jest wprowadzany przez swoją mamę, a dopiero za nim wchodzi młoda w towarzystwie swojego taty. Uroczystość, wraz z pełną mszą świętą, trwa około godziny. Nowożeńcy składają przysięgę małżeńską z pamięci przed czarnoskórym księdzem. Dopiero teraz wkładają sobie obrączki, inaczej niż w Polsce, bo na lewe dłonie.

Na stojaka i na siedząco
120 osób podąża na bankiet z uroczystą lampką prawdziwego francuskiego szampana na dziedzińcu instytucji w rodzaju naszego domu kultury. Impreza odbywa się na stojąco. Goście podchodzą do szwedzkiego stołu, na którym ustawiono drobne przekąski. Do tego napoje bezalkoholowe. Kiedy goście sączą szampana i podjadają, młoda para krąży między nimi i przyjmuje gratulacje oraz życzenia. Chętni mogą wpisać kilka słów do specjalnej księgi wyłożonej na stoliku. Po godzinie młodzi wsiadają do citroena c3 przystrojonego kwiatami i odjeżdżają. O godz. 18 po bankiecie nie ma już śladu.

Tymczasem rodzina i najbliżsi znajomi (około 90 osób) udają się na "właściwe" wesele. Odbywa się ono w oddalonym od Fourqueux o 30 km, Chateau de Villiers-le-Mahieu. To odremontowany zamek warowny otoczony fosą. Na dziedzińcu podano aperitif - ponownie szampan, a do tego grillowane krewetki, koreczki i tartinki. Dopiero półtorej godziny później goście siadają do stołów. Na przystawkę serwowane są przegrzebki - małże morskie żyjące w żeberkowatej, okrągławej muszli, potem stek z puree ziemniaczanym oraz zmiksowaną marchewką i zielonym groszkiem. Następnie - talerz serów do wyboru, a na deser - trzy kawałki ciasta i kawa. Między kęsami jest czas na oficjalne przemówienia i pokazy karcianych sztuczek iluzjonisty krążącego wokół stolików. Można również sączyć podany alkohol.

Wielbiciele niezbędnej na każdym polskim weselu wódeczki byliby jednak niepocieszeni. Do wyboru jest wyłącznie białe i czerwone wino. Pewnie dlatego żaden wujek nie zasnął pod stołem. Godzinę po północy - koniec jedzenia i basta. Kelnerzy sprzątają ze stołów i zapraszają do spalania kalorii na parkiecie. Tam taneczne szaleństwa z didżejem rozpoczynają się od walców: panny młodej i jej taty, pana młodego i jego mamy oraz nowożeńców. Później w tany idą wszyscy, a zabawa trwa do 2.30.

Po weselu francuscy nowożeńcy wyjeżdżają zazwyczaj w podróż poślubną na ciepłe wyspy. Ostatnio w modzie są Seszele, choć moi znajomi wybierają się, na przekór, do Skandynawii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany