* Bo detektywi nie mają pcheł..
* Bo detektywi nie mają pcheł...
* Dwa tygodnie śledzenia żony podejrzanej o zdradę kosztuje od 5000 do 6000 zł.
- Tropienie faktycznych i wyimaginowanych kochanek i kochanków oraz zbieranie dowodów zdrady, rzeczywiście jest moim głównym zajęciem - przyznaje jeden z łódzkich detektywów. - Zleceń tego typu wciąż przybywa, a z długoletniego doświadczenia wiem, że na sto procent naszych klientów podejrzewających drugą połowę o doprawianie rogów, osiemdziesiąt procent się nie myli.
Nie tylko Rutek
Pięćset w Polsce i dwadzieścia dziewięć w Łodzi - tyle licencjonowanych agencji liczy branża detektywistyczna. Rodzimych naśladowców Boba Marlowe, jest już grubo ponad tysiąc, bo od 2014 roku, żeby dostać licencję nie potrzebna jest praktyka śledcza i zaliczony trudny egzamin. Wystarczy 70-godzinny kurs.
Najbliżej do słynnego powieściowego tropiciela jest łodzianinowi Krzysztofowi Rutkowskiemu, bohaterowi emitowanego w TVN reality show „Detektyw Rutkowski”. Fizycznie do mierzącego 185 cm, pijącego szkocką, bourbona i palącego camela Boba Marlowe, jest on niepodobny, ale... obaj mieli kłopoty z Temidą.
Co prawda sąd pozbawił Rutkowskiego dożywotnio prawa do wykonywania zawodu detektywa i pozwolenia na broń, ale Rutek - jak zwą go ludzie z branży - po krótkiej odsiadce otworzył w Łodzi biuro doradcze, zatrudnił w nim detektywów i nadal robił i robi swoje.
Z ziemi i powietrza
O Rutkowskim z uznaniem wyrażają się właściciele konkurencyjnych licencjonowanych łódzkich agencji: Jan Marek Kubus (20 lat w branży) i Marek Gzik (13 lat). Jednak na pytanie czy też, jak ich słynny kolega po fachu i konkurent, dokonywali spektakularnych zasadzek, zatrzymań i porwań z użyciem granatów hukowych, przecząco kiwają głowami:
- Przecież nie jesteśmy jakąś organizacją paramilitarną, tylko zwykłymi, zarobionymi profesjonalnymi detektywami - mówi Jan Kubus.
- Bo czemu ma służyć huk i dym, gdy sens detektywistycznej roboty, to skrytość i tajemnica? - głośno myśli Marek Gzik. - My nie mamy kogoś łapać, gonić, ochraniać czy wystawiać, my mamy zbierać dowody na przykład zdrady małżeńskiej, oszustwa, szukać osób zaginionych, tropić na zlecenie i pomagać w tropieniu przestępców
Siedziba agencji jest zastawiona „szpiegowskim” sprzętem. Ten starszego typu - wysłużone, ale wciąż sprawne i przydatne aparaty fotograficzne, kamery czy sporej wielkości rejestratory dźwięku, ustępują miejsca zminiaturyzowanym elektroniczne oczom i uszom detektywów.
- Jedne służą do obserwacji naziemnej, a nawet podziemnej, inne do powietrznej, jak na przykład drony z kamerą utrzymujące się w powietrzu najkrócej przez dwadzieścia minut - objaśnia gospodarz spotkania, Jan Kobus.
Cena zdrady
O agencjach Jana Kobusa i Marka Gzika było cicho w mediach nawet wtedy, gdy w 2012 i 2013 roku wpadli na trop wielkiej afery z nielegalnym rozprowadzaniem antybiotyków dla zwierząt, w której dilerką zajmowałi się m. in. weterynarze. Bez echa przeszedł też zorganizowany przez nich prowokacyjny zakup kradzionych opon wartości wielu tysięcy złotych.
Mówią, że budowany na podstawie filmów sensacyjnych i telewizyjnych reality schow wizerunek detektywa, nijak ma się do rzeczywistości.
- Malanowski na ekranie siada przy komputerze i wchodzi do rejestru skazanych, a prawdzikwy detektyw za to samo straciłby natychmiast licencję i miał proces karny - zderza telewizyjny spektakl z realem Jan Kobuz. - Takie akcje oparte na filmowym scenariuszu nie maja nic wspólnego z życiem.
Fikcja rozjeżdża się z detektywistyczną rzeczywistością w wielu innych przypadkach. Tak jest z filmowym gnatem za paskiem, niezdrowym chuchem i ukradkowym podkładanie pluskiew do podsłuchiwania rozmów w domu, knajpie czy pod łóżkiem żony podejrzanej o przyprawianie mężowi rogów.
- Nam wolno, i to tylko za wiedzą klienta, nagrywać śledzoną osobę na rejestratory audio, ale nie wolno podsłuchiwać czyli podkładać pluskiew z nadajnikiem - tłumaczy różnicę.
Detektywi przyznają, że najwięcej śledztw, jakie prowadzą na zlecenia klientek i klientów ma... zdradziecki podtekst.
- Nie dalej jak w zeszłym tygodniu - mówi Kubus - klient zażyczył sobie, żebym podsłuchiwał telefon komórkowy jego żony przez satelitę. Kiedy odparłem, że to jest niewykonalne bo zabronione, usłyszałem: „Jak to! Przecież na filmie widziałem i czytałem w internecie, że można!”
Oczywiście detektywi podejmują się wytropić, gdzie, z kim i kiedy żona, mąż, partner życiowy czy partnerka, ukochana i ukochany wskakują do obcego łóżka.
- Jak to robimy nie powiem, ale akcja trwa średnio dwa tygodnie i kosztuje od pięciu do sześciu tysięcy złotych - ujawnia cenę zdrady Marek Gzik.
Liczba detektywów w Łodzi i województwie jest bliżej nieznana. 29 biur ma stronę w internecie.
Piękne życzenia na Dzień Matki 2015. Wierszyki dla mamy
ŻYCZENIA DZIEŃ MATKI, WIERSZYKI NA DZIEŃ MATKI. PIĘKNE ŻYCZENIA DLA MAMY ŻYCZENIA DLA MAMY WIERSZYKI
ŻYCZENIA URODZINOWE. KRÓTKIE, ŚMIESZNE ŻYCZENIA URODZINOWE SMS
KOMUNIA 2016. CO KUPIĆ NA KOMUNIĘ CHŁOPCU, CO KUPIĆ NA KOMUNIĘ DZIEWCZYNCE
ŻYCZENIA IMIENINOWE, KRÓTKIE ŻYCZENIA IMIENINOWE, WIERSZYKI IMIENINOWE, SMS IMIENINY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?