- I chyba wystarczy. Powinnam już odpoczywać, a pracuję. Przychodzę, bo to co zostało trzeba przestawić, przetrzeć, odkurzyć. Ale zmierzam ku likwidacji - mówi pani Krystyna.
Jeszcze pół roku temu pracowało z nią pięć osób - tokarze, elektryk. Bo na zapleczu działał warsztat, w którym oświetlenie się składało albo poddawało renowacji.
Była to ręczna obróbka. Piłowanie ramion żyrandola, lutowanie, spawanie, potem należało wszystko dopasować i podłączyć - opowiada.
Części z mosiądzu, ramiona do żyrandoli sprowadzała z odlewni w Warszawie, klosze z hut.
Warszawskie początki łódzkiego sklepu z żyrandolami
A wszystko zaczęło się w latach 70. ubiegłego wieku, gdy wyjechała do Warszawy, by w zastępstwie kuzynki poprowadzić pracownię wyrabiającą stylowe oświetlenie. Zajęło jej to siedem lat. Jeszcze w stolicy myślała o tym, by otworzyć taki zakład w Łodzi, zaczęła się starać o lokal.
Gdy go już przyznano, mąż pani Krystyny wraz z brygadą pracował nocami, także 13 grudnia 1981 roku, gdy wprowadzono stan wojenny. Udało się uruchomić warsztat i sklep pod nazwą Zakład Renowacji i Montażu Żyrandoli Stylowych z początkiem stycznia kolejnego roku.
- Za młodu sama projektowałam żyrandole czy lampy. Pomysły czerpałam z czasopism o modzie, inspiracji szukałam w muzeach. Próbowałam szyć abażury, ale tylko do własnych lamp - wspomina.
Nie tylko do mieszkania czy domu
Żyrandole, lampy, kinkiety z Franciszkańskiej oświetlają znajdujący się po sąsiedzku pałac Biedermanna, ale i budynki sądów, prokuratur, urzędu przy ul. Piotrkowskiej 104 i inne budowle administracji. Nie w jednym filmie zagrały żyrandol czy lampa wyprodukowane w warsztacie na Franciszkańskiej, do dzisiaj filmowcy przyjeżdżają z Warszawy po rekwizyty. W stolicy odlew kosztuje tyle, ile gotowy żyrandol u pani Krystyny. Na wieść o tym, że sklep ma się zamknąć, przyjeżdżali do niego ludzie z Kielc, Katowic.
- Łączyliśmy mosiądz z laką chińską, alabastrem, a za podstawę lampy wykorzystaliśmy także wazony, porcelanę. Są u mnie do kupienia zarówno małe lampki, które można postawić w oknie, na telewizorze, jak i lampy gabinetowe. Trafi się jeszcze świecznik w stylu Księstwa Warszawskiego.
Stylowe lampy to rzeczy wieczyste
Młodzi ludzie zaopatrują się w oświetlenie w marketach, ale pani Krystyna zauważa klienci zaczynają się przełamywać i wracają do stylowego oświetlenia. Zawsze otaczały ją stare rzeczy, przedmioty, nawet meble w jej sklepie - komody, szafki, stoliki są stare, stylowe, pozbierane z różnych miejsc.
Bo to jest wieczyste. Nie są to proste rurki białe, ocynkowane albo chromowane jak w marketach. U mnie jeśli jest rurka, to mosiężna, oksydowana, przyciemniana , stylizowana na starszy mosiądz - wyjaśnia.
Do kupienia pozostały jeszcze dziesiątki żyrandoli, lamp, lampek, kinkietów. Na zapleczu zalega jeszcze więcej elementów i części - łańcuchy, haki, kable i ramiona żyrandoli, śruby, nakrętki i podkładki. Czy zostaną z nich jeszcze złożone te eleganckie przedmioty?
W Łodzi nadal działają sklepy czy zakłady usługowe prowadzone przez osiemdziesięciolatków. Niestety, z roku na rok ich ubywa, daje się je policzyć na palcach jednej ręki.
Może interes przejmie córka, która wróci z Wrocławia do Łodzi? - zastanawia się pani Krystyna.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant gwiazd ocenia
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły