Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w poradni! Kłótnia dwóch lekarzy! Jeden z nich wyważył drzwi i wymienił zamki

(lb)
Dr Wiesław Guziak pokazuje wyważone drzwi do części pediatrycznej poradni.
Dr Wiesław Guziak pokazuje wyważone drzwi do części pediatrycznej poradni. Łukasz Kasprzak, Paweł Łacheta
Pacjenci poradni pediatrycznej przy ul. Kopcińskiego 32 (wejście od ul. Zelwerowicza) nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Doktor Grzegorz Wojciechowski, lekarz rodzinny, zjawił się w towarzystwie ochroniarzy, wyważył drzwi i wymienił zamki w poradni.

Zadziałał monitoring, którym jest objęta przychodnia prowadzona przez jego kolegę - dr. Wiesława Guziaka, więc kilka minut później na miejscu był już patrol policji i agencji ochrony.
- Super! To lepsze niż komisarz Alex - ekscytowały się dzieci, które przyszły z rodzicami na profilaktyczne szczepienia. To, co bawiło dzieci, w dorosłych budziło zgoła inne odczucia.

"Gdzie Wiesio, tam Grzesio"
Co się stało, że w poradni doszło do tak gorszących scen? Otóż, jak to w życiu bywa, gdy nie wiadomo, o co chodzi, idzie o... pieniądze. Obaj doktorzy znają się ponad 30 lat. Przez kilka zgodnie współpracowali. Wtedy dr Wiesław Guziak wykupił od miasta pomieszczenia przy ul. Kopcińskiego 32 (to lokal z wejściem od ul. Kopcińskiego) i do dziś prowadzi w nim największy NZOZ w Łodzi. Przyjmuje w nim dorosłych pacjentów. Dr Grzegorz Wojciechowski pod tym samym adresem, tyle że z wejściem od ul. Zelwerowicza, wynajmował od miasta pomieszczenia na poradnię pediatryczną. Panowie umówili się, że w części Guziaka mogą pracować interniści Wojciechowskiego, a w części Wojciechowskiego - pediatrzy Guziaka.

- Znajomi żartowali, że "wchodzi Grzesio, za nim Wiesio" - wspomina dr Wojciechowski. - Współpracowaliśmy bez konfliktów.
Po kilku latach drogi lekarzy zaczęły się rozchodzić. Dr Wojciechowski uznał, że kolega podkrada mu chorych i personel.
- W ciągu dwóch miesięcy 2,5 tysiąca moich pacjentów przeszło do niego - twierdzi.
- Absurd - komentuje jego kolega. - Stopniowo odchodzili od niego lekarze, bo nie chcieli dłużej pracować z takim szefem jak on. Za nimi odchodzili zaś pacjenci.

Ostatni pacjent i wypowiedzenie
Kiedy dr. Wojciechowskiego opuścił ostatni pracownik, wyznaczył on koledze 7-dniowy termin opuszczenia lokalu od strony ul. Zelwerowicza. Pediatrzy zatrudnieni u dra Guziaka zostali. Ich szef uznał, że 1,5 tys. małych pacjentów z dnia na dzień nie może zostać bez opieki lekarskiej.
- Przychodnia pediatryczna "od zawsze" istniała w tym miejscu - twierdzi dr Wiesław Guziak. - Poza tym miasto wynajęło dr Wojciechowskiemu wspomniany lokal, by leczył w nim dzieci, a on od trzech lat tego nie robi.

Guziak słał więc pisma do urzędów z prośbą, by mógł przejąć wspomniany lokal. Korespondował też w tej sprawie ze swoim byłym kolegą. Porozumienie okazało się niemożliwe. Doktor Wojciechowski upierał się, by pracownicy jego kolegi opuścili wynajmowany przez niego lokal. Obaj próbowali zainteresować sprawą sanepid, miejskie urzędy i sąd. Proces wygrał dr Wojciechowski, gdy zaskarżył administrację, że bezzasadnie wypowiedziała mu umowę najmu. Wygrał, ale i tak dostał kolejne wypowiedzenie. Ponieważ termin umowy najmu upływa 31 maja br., dał koledze czas do 27 kwietnia, by ten opuścił lokal. Chciał go, jak mówi, pomalować przed ostateczną wyprowadzką. Gdy dr Guziak nie posłuchał, 7 maja przyjechał w asyście ochrony. Sytuacją, do której doszło tamtego dnia, obaj są zdegustowani.

- Doktor Wojciechowski dokonał siłowego wejścia do budynku, zniszczył drzwi, utrudniał przyjmowanie pacjentów i chciał zablokować część pediatryczną, gdzie codziennie szczepi się kilkadziesiąt zdrowych dzieci - twierdzi dr Guziak.
- Pytam, jak można się włamać do własnego lokalu? - replikuje Wojciechowski. - Znaczna część mojej firmy została zrujnowana, a kolega jest mi winien 45 tys. zł za bezumowne korzystanie z lokalu.
Konfliktem obu lekarzy zajmują się sądy, urząd miasta i województwa, sanepid i Narodowy Fundusz Zdrowia. Na razie końca sporu nie widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany