18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal! Lekarz wezwał policję do staruszka, który potrzebował pomocy!

(lb)
Pan Stanisław pokazuje dokumentację medyczną, którą sporządził ratownik pogotowia. Ze szpitala przy ul. Drewnowskiej nie dostał żadnego dokumentu.
Pan Stanisław pokazuje dokumentację medyczną, którą sporządził ratownik pogotowia. Ze szpitala przy ul. Drewnowskiej nie dostał żadnego dokumentu. Łukasz Kasprzak
82-letni Stanisław Skowronek z Teofilowa dotkliwie się potłukł. Przez 10 godzin szukał pomocy medycznej. Gdy w końcu trafił na izbę przyjęć szpitala przy ul. Drewnowskiej, lekarz dyżurny... wezwał po niego policję!

- Jak po jakiegoś przestępcę! - zżyma się starszy pan. - Nie chciał mnie przyjąć, bo nie miał mnie kto prześwietlić.
Do wypadku doszło kilka dni temu na wiadukcie na ul. Aleksandrowskiej, w pobliżu domu pana Stanisława. Około godziny 13 poślizgnął się i przewrócił. Dotkliwie potłuczony ledwo dowlókł się do domu i telefonicznie próbował wezwać pomoc.

- Na pogotowiu powiedziano mi, że to sprawa dla lekarza domowego. Zadzwoniłem do swojej poradni przy szpitalu MSW, ale tam usłyszałem, że lekarz do mnie nie przyjdzie - opowiada. - Poradzono mi, żebym po godz. 18 zadzwonił do nocnej pomocy przy ul. Bazarowej.

Stamtąd pana Stanisława odesłano... na pogotowie.
- W zasadzie jeździmy tylko do chorych w stanach nagłych i zagrażających życiu - mówi Danuta Korcz z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. - Jednak biorąc pod uwagę fakt, że był to pacjent w zaawansowanym wieku, który cierpiał, dyspozytor wysłał do niego karetkę.

Starszy pan dostał zastrzyk przeciwbólowy i został przewieziony do najbliższego szpitala z oddziałem ortopedycznym przy ul. Drewnowskiej. W izbie przyjęć lekarz obejrzał pacjenta, stwierdził, iż nie ma złamań i... kazał mu jechać do domu.

- Powiedziałem, że się nie ruszę, dopóki mnie dokładnie nie zbada - opowiada starszy mężczyzna. - Usłyszałem, że w szpitalu nie ma radiologa, więc nie można mi zrobić rtg. Lekarz kazał mi opuścić szpital. Zagroził, że w przeciwnym razie wezwie ochronę lub policję. No i wezwał. Policjanci na moją prośbę zawieźli mnie na pogotowie.
Tam prześwietlono starszego pana, stwierdzono silne stłuczenia ręki i biodra, przepisano leki przeciwbólowe. O północy mężczyzna wrócił taksówką do domu.

Chcieliśmy zapytać dyrektora szpitala przy ul. Drewnowskiej, jak to możliwe, że w placówce o takim profilu nie miał kto obsłużyć sprzętu do rtg. Odesłano nas do Jadwigi Banaszewskiej, rzecznika praw pacjenta w tejże placówce.
- Sprawa jest w toku - mówi rzecznik. - Ze wstępnych wyjaśnień lekarza wynika, że obejrzał pacjenta i stwierdził, iż nie ma złamań. Ponieważ pacjent nie chciał opuścić izby przyjęć, a lekarz był sam na trzech oddziałach, wezwał pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany