Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siłacz w czasach zarazy. Rozmawiamy z Michałem Kopackim, strongmanem z Tuszyna

Karolina Brózda
Karolina Brózda
Ostatnie miesiące z powodu pandemii koronawirusa były dla wszystkich trudnym okresem. Jak pan sobie radził podczas tego tzw. lockdown’u, kiedy z domu można było wychodzić tylko z ważnych powodów?

– Wszystko poza sklepami zostało zamknięte, a więc i siłownie, zatem nie mogłem ćwiczyć tak, jak wcześniej. W pewnym stopniu rozwiązaniem tej sytuacji okazało się wypożyczenie sprzętu do ćwiczeń i trenowanie w domu. Może nie było w tym takiej intensywności, jak kiedyś, ale coś tam robiłem, nie zapadałem się w kanapę.

Co z wydarzeniami sportowymi, w których miał pan wziąć udział?
– Od razu było dla mnie jasne, że sezon startowy stoi pod znakiem zapytania, niemal od razu wiele imprez zostało odwołanych. W tym roku miałem wziąć udział w 10 startach pucharowych, nic z tego nie wyszło i już nie wyjdzie. Trzeba było uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż sytuacja zostanie opanowana i obostrzenia będą luzowane.

Pewnie radość była wielka, gdy okazało się, że można już iść na siłownię?
– O tak, ucieszyłem się jak dziecko, bo po prostu męczyły mnie już treningi w domu. To jednak nie to samo, co na „siłce”. Oczywiście teraz podczas ćwiczeń nie zapominam o pandemii i staram się cały czas przestrzegać zasad bezpieczeństwa.

Czy podczas zamknięcia w domu coś było dla pana szczególnie uciążliwe?
– Najbardziej dotykały mnie ograniczenia związane z poruszaniem się po ulicach i niemal zerowy kontakt z bliskimi. Pracuję jako kierowca w betoniarni, mój zakład przez cały czas funkcjonował, musiałem mieć specjalne pozwolenie, żeby poruszać się z domu do pracy. Więc tak do końca uziemiony nie byłem.

Teraz powoli wraca pan do normalnego życia?
– Tak, trenuję regularnie i zbijam troszkę wagę, choć nie przytyłem podczas siedzenia w domu. Już udało mi się zrzucić 16 kg, teraz ważę 137 kg. Choć w tym roku w Polsce będą jeszcze organizowane różne zawody, podjąłem decyzję, że nie będę brał w nich udziału. Dostałem zaproszenie do startu w Arnold Classic Strongman w USA w 2021 roku (bez eliminacji), także skupię się na przygotowaniach do tej imprezy. Oczywiście wcześniej jeszcze zasłużone wakacje z żoną, na Karaibach, ale dopiero w październiku.

Nie ma w panu choć nutki żalu z powodu decyzji o rezygnacji z tegorocznych startów?
– Pewnie, że odrobina jest, ale nie chcę ryzykować i narażać bliskich, szczególnie moich rodziców, na zarażenie. Starsze osoby są przecież w grupie ryzyka, przede wszystkim z powodu chorób współistniejących. Rezygnacja ze startów była dla mnie trudną decyzją, ponieważ lubię konkurować, lubię adrenalinę, która mi przy tym towarzyszy. Ale obiecałem sobie, że za rok wszystko sobie odbiję i będę jeszcze silniejszy.

Michał Kopacki przygodę z siłownią zaczął w wieku 13 lat. Dziś ma 190 centymetrów wzrostu, a obwód jego bicepsa to 55 centymetrów. Potrafi oderwać od ziemi ciężar o wadze 35o kilogramów. To efekty ciężkiej pracy na siłowni - żeby uzyskać takie efekty, trzeba trenować trzy razy w tygodniu po 1,5-2 godziny. Bardzo ważne jest również odżywanie, bo strongman dziennie potrzebuje około 5 tysięcy kalorii. Pan Michał rozkłada je na sześć posiłków. Dietę odpuszcza sobie w niedziele, kiedy je to, na co ma ochotę.

Pseudokibice zaatakowali piłkarzy Widzewa:

Źródło:
TVN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany