Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siekiera, zdrada, dzieciobójstwa. Seryjny samobójca wśród rosyjskich menedżerów od gazu

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
W Rosji nie brakuje ostatnio spraw samobójstw wśród elity biznesowej
W Rosji nie brakuje ostatnio spraw samobójstw wśród elity biznesowej duma.gov.ru
Tajemnicza seria gwałtownych zgonów wśród elity zarządzającej rosyjskim biznesem gazowym. W niecałe cztery miesiące samobójstwo miało popełnić czterech menedżerów związanych z Gazpromem i Novatekiem. Co więcej, w dwóch przypadkach chodzi o tzw. rozszerzone samobójstwo.

Cała czwórka od lat była ściśle związana z gazowym biznesem rosyjskim. Po drugie, ich zawodowe kariery sprawiły, że mieli dużą wiedzę o spółkach, w których pracowali. Po trzecie, okoliczności ich śmierci budzą duże wątpliwości. Po czwarte, jeśli były to upozorowane samobójstwa, to mordercy działali z niezwykłą bezwzględnością, mordując też najbliższych menedżerów. Po piąte, w dwóch przypadkach dojść miało do tzw. rozszerzonego samobójstwa – mężczyźni zanim odebrali sobie życie, zamordować mieli żony i córki. Po szóste, do dwóch zgonów doszło na tym samym osiedlu, nazywanym „lennem Gazpromu”.

Niektórzy niezależni rosyjscy publicyści zwracają uwagę, że ta czarna seria nieco przypomina falę „samobójstw” wśród urzędników mających wiedzę o majątku KPZR w sierpniu 1991 r. To sugestia, że w związku z wojną Rosji z Ukrainą i być może poważnym zagrożeniem dla reżimu Putina, w jego szeregach dochodzi właśnie do przetasowań personalnych, a pewni wpływowi ludzie zacierają ślady swych zbrodni i finansowych oszustw na gigantyczną skalę.

Rzeź w hiszpańskim kurorcie

55-letni Siergiej Protosenia od 10 lat przyjeżdżał wypocząć z rodziną do hiszpańskiego kurortu Lloret del Mar pod Barceloną. 19 kwietnia znaleziono w wynajmowanej willi zwłoki Rosjanina, jego żony i ich 18-letniej córki. Policja wkroczyła na teren posiadłości zaalarmowana przez 22-letniego syna Protosenii, który pozostał w ich domu we Francji, gdzie mieszkali na stałe. Ciało powieszonego Rosjanina znaleziono w ogrodzie, obok leżały siekiera i nóż. W domu policja znalazła zwłoki zamordowanych tymi narzędziami żony i córki. Pierwsza hipoteza? Protosenia zamordował bliskich, a następnie się powiesił. Jednak lokalne media donoszą, że policja Katalonii sprawdza, czy nie było to upozorowane samobójstwo i czy mordu na całej rodzinie nie dokonały osoby trzecie. Wiadomo, że w dniu śmierci syn rozmawiał przez telefon z rodzicami i że była to „niespokojna” rozmowa. Sąsiedzi Rosjanina w kurorcie nigdy nie słyszeli kłótni czy krzyków. Nic nie wiadomo o tym, by w rodzinie miało kiedykolwiek dochodzić do przemocy domowej.

Siergiej Protosenia nie był biedny. Jego majątek szacowano na 400 mln euro. Zarobił jako ważny menedżer Novateku, największej prywatnej spółki gazowej Rosji. Rywala Gazpromu, ale mającego protekcję na samym Kremlu. Leonid Michelson rozwijał tę spółkę przez lata, ale gdy Putin został prezydent, musiał dopuścić do tego biznesu Giennadija Timczenkę, biznesmena z St. Petersburga, dobrego znajomego Putina. Protosenia wiedział o Novateku, a zwłaszcza jego początkach, niemal wszystko. Siergiej Waleriewicz Protosenia (ur. 1966 w Moskwie) w 1991 r. ukończył Moskiewski Instytut Inżynieryjno-Budowlany im. Kujbyszewa jako inżynier-ekonomista. W latach 1997-2001 kierował finansami spółki Tarkosałonieftiegaz. W latach 2001-2002 był głównym księgowym spółki Pur-Land. W 2002 r. został głównym księgowym Novateku. Był mniejszościowym udziałowcem spółki (nie więcej niż 3 proc. akcji). W marcu 2015 wszedł do zarządu, ale już w grudniu tego samego roku odszedł ze spółki.

Czy faktycznie mordu mogli dokonać nasłani zabójcy? Czy ktoś się obawiał, że żyjący od dawna na stałe na Zachodzie Protosenia, w momencie gdy szuka się na Putina i jego ludzi wszelkich możliwych „haków”, nie zacznie sypać? To wyjaśnia policja. Ale warto wspomnieć, że dopiero co hiszpańska służba wywiadu CNI ostrzegała przed znaczącym wzrostem w kraju zagranicznej działalności szpiegowskiej, która nasiliła się kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę, zaś niedawno Hiszpania wydaliła dużą grupę rosyjskich dyplomatów, de facto oficerów rosyjskiego wywiadu. Jeśli zaś chodzi o samą Katalonię, to wiadomo, że już wcześniej agenci GRU mieszali tu w „separatystycznym kotle”.

Zazdrosny mąż, niechciana ciąża?

Dzień przed dramatem w dalekiej Hiszpanii, w Moskwie znaleziono martwą rodzinę Awajewów: 51-letniego Władisława (byłego wiceprezesa Gazprombanku), jego żonę oraz ich 13-letnią córkę. Awajew miał zamordować bliskich, po czym popełnić samobójstwo. Ale mało kto w to wierzy.

Policję wezwała dorosła, 22-letnia córka, która na miejsce przyjechała zaalarmowana przez kierowcę jej ojca. Tego dnia bowiem rano Władisław Awajew zadzwonił do szofera, by ten był pod domem przy Alei Uniwersyteckiej na godz. 11.00. Ten przyjechał, ale nikt nie otwierał drzwi i nie odbierał telefonu. Kierowca zadzwonił więc do córki swego szefa. Ta przyjechała i otworzyła drzwi swoimi kluczami. W środku były trzy trupy. 22-letnia Anastazja wezwała policję. Na miejsce przyjechała grupa operacyjna Komitetu Śledczego z samym naczelnikiem zarządu stołecznego SKR, generałem Andriejem Striżowem na czele.

Zwłoki miały pojedyncze postrzałowe rany śmiertelne. Drzwi były zamknięte od wewnątrz, śladów obecności innych osób w mieszkaniu podczas tragedii nie znaleziono. Ze wstępnych oględzin miejsca zbrodni śledczy wywnioskowali, że Awajew zastrzelił żonę, córkę, a potem siebie. Szybko znalazł się też motyw. Kobieta miała rzekomo romans z poprzednim kierowcą rodziny, zaszła z nim w ciążę. Gdy Awajew się o tym dowiedział, kierowca zwolnił się z pracy. W momencie śmierci Jelena miała być już w 5. miesiącu ciąży. Podobno już wcześniej były konflikty między małżonkami, a 13-letnia córka była inwalidką.

Były wiceszef Gazprombanku miał ogromną wiedzę na temat finansów nie tylko tego banku, ale też w całym imperium Gazpromu. Na jesieni 2021 agencja Regnum pisała, że Awajew ma wspólny biznes z córką wiceszefa megakorporacji Rostech, Nikołaja Wołobujewa. Chodzi o spółkę Karboniks z Kaliningradu, producenta osteosyntetycznych implantów węglowych. Awajew należał też do władz klubu Dynamo Moskwa.

Trup w garażu

Osiedle Leninskoje w rejonie wyborskim obwodu leningradzkiego uchodzi za „wyłączne lenno” ścisłego kierownictwa Gazpromu. W 2010 roku 40 tys. metrów kwadratowych powierzchni położonego nad jeziorem sosnowego lasu stało się własnością niejakiego Michaiła Aleksiejewicza Millera, który miał wtedy zaledwie 14 lat (wszystko wskazuje na to, że chodzi o syna prezesa Gazpromu). W późniejszym okresie powiększono go o kolejne kilkaset hektarów. W 2019 roku, według danych Państwowego Rejestru, Aleksander Diukow, Jurij Gorocha, Paweł Nikołajew, Siergiej Kuprijanow, Michaił Sereda i jeszcze kilkoro ważnych pracowników Gazpromu miało domy w Leninskim. Dzisiaj minimalna cena domu na tym osiedlu wynosi 500 tys. USD. Dacze chodzą za 100-150 tys. dolarów.

W tej właśnie miejscowości 25 lutego znaleziono ciało 61-letniego Aleksandra Tiuliakowa, zastępcy dyrektora generalnego Centrum Rozliczeń Gazpromu ds. bezpieczeństwa korporacyjnego. Wisielca w garażu przylegającym do domu miała znaleźć sąsiadka i jej mąż. Wezwali policję i śledczych. Technicy kryminalni pracowali już na miejscu, gdy nadjechały trzy jeepy z osiłkami, którzy przedstawili się jako służba bezpieczeństwa Gazpromu. Kordonem otoczyli dom, a część policjantów po prostu wyrzucili za płot.

Tak ścisła „opieka” ze strony firmy nie dziwi. Tiuliakow na swym stanowisku wiele się dowiedział na temat finansów całego Gazpromu. Portal Fontanka.ru donosił, że w przeddzień śmierci menedżera widziano mocno pobitego.

Zabił się, bo go noga bolała?

To było już drugie samobójstwo w Leninskoje od początku tego roku. 30 stycznia funkcjonariusze policji i Komitetu Śledczego byli tam w związku ze śmiercią innego pracownika Gazpromu. Ciało 60-letniego Leonida Szulmana, szefa działu transportu Gazprom Invest, znaleźli wieczorem 29 stycznia w dwupiętrowej willi przy ul. Perłowej ochroniarze ekskluzywnego osiedla. Mężczyzna leżał w łazience, a obok niego znaleziono wysuwany nożyk do cięcia folii używany na budowach i list pożegnalny. Zmarły skarżył się w nim na nieznośny ból złamanej nogi (w chwili śmierci Szulman miał na sobie aparat służący do zespalania kości). Kierownik złamał nogę w tej samej miejscowości w czasie świąt noworocznych. "Zostałem wyleczony, ale nie chcę być inwalidą i ciężarem. Żyjcie długo i szczęśliwie. <...> Bardzo Was wszystkich kocham" – napisał Szulman.

Treść notatki wzbudziła wątpliwości śledczych co do jej autentyczności. Jest mało prawdopodobne, że Szulman nie mógł sobie pozwolić na zakup wysokiej jakości leku przeciwbólowego. Jednak fakt, że pod koniec 2021 roku służba bezpieczeństwa Gazpromu przeprowadzała kontrolę w dziale transportu spółki zależnej, podejrzewając, że koszty naprawy floty samochodowej zostały zawyżone, sugeruje, że prawdziwe przyczyny samobójstwa mogą nie być związane z bólem złamanej nogi. We wrześniu ub.r. Szulman wziął rozwód z żoną. Mieli dorosłych córkę i syna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany