Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Sęp" - recenzja nowego filmu Korina

Renata Sas
Kampania reklamowa na pięć. Zapowiedź tajemnicy intrygująca, zarysowana w klimacie amerykańskich thrillerów. Obsada godna. "Sęp" wzbudzał nadzieję na dobrą polską komercję. Ma sporo atutów. Przeważają te niewykorzystane.

Zobacz zwiastun filmu

Tym filmem, jako reżyser i scenarzysta, debiutuje w kinie znany twórca teatralny Eugeniusz Korin. U podstaw fabuły leży odwieczna walka dobra ze złem. Ale nie jest to bajkowa opowiastka. Realizator miał raczej ochotę pofilozofować. "Poznaj równanie nieśmiertelności" to hasło z plakatu do "Sępa".

Wszystko rozgrywa się w kręgu policyjnym. Od sześciu lat giną ludzie, dokładniej - groźni przestępcy. Generał (Piotr Fronczewski) ma dość. Powierza sprawę najlepszym - Bożkowi (Daniel Olbrychski) i Sępowi (Michał Żebrowski).

Ten drugi jest tym nieuwikłanym, ze zobowiązaniami tylko wobec kota Teodora. Nakreślona została postać z zupełnie innego policyjnego świata niż te, które "grały" w polskim kinie. Chłodny, z wykształcenia astrofizyk, zapisuje czarne tablice, wstawiając kolejne "x" między nazwiska znikających zbirów.

Akcja toczy się bardzo długo, zanim na ekranie zaczyna z niej coś wynikać, a jednocześnie jest tak przewidywalna, że odkrywanie faktów staje się nużące. W męskiej rozgrywce, najpierw na billboardzie z hasłem "Podziel się życiem, to nic nie kosztuje", potem w policyjnej sali treningowej zjawia się piękna kobieta (Anna Przybylska), mistrzyni kick boxingu po transplantacji serca. Jest więc zapowiedź wątku romansowego (okazał się tylko dekoracją). W finale zostajemy z widokiem na okładkę książki "Tajemnice wszechświata". Cały film chce je przenikać. Intencje są słuszne, dotykane problemy ważne, gorzej z dramaturgią. Twórca teatralny za wiele chciał zamknąć w dialogach z głębią.

Michał Żebrowski miał szansę stworzyć nowy model policjanta, ale zatrzymał się na powtarzanej jak refren mądrości: czasem lepiej zadawać pytania niż dostać odpowiedź.

Ale "Sęp", przy wielu zastrzeżeniach, to także ciekawie budowane kadry, oprawa jak z kryminałów skandynawskich, słowem zapowiedź kina gatunkowego szlachetniejszego od proponowanego dotąd przez polskich filmowców. Reżyser próbuje o tym przekonać przez długie 133 minuty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany