Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schudli już 60 kilogramów! Jak to zrobili?

(jed)
To jest sukienka, pod którą pani Marta ukrywała swoją otyłą sylwetkę.
To jest sukienka, pod którą pani Marta ukrywała swoją otyłą sylwetkę. Jacek Zborowski
Chociaż do wiosny i lata jeszcze daleko, coraz więcej osób zaczyna myśleć o odchudzaniu. Zima to najlepsza pora, żeby zrzucić kilka kilogramów. Jeśli mamy ich w nadmiarze, nie wystarczy miesiąc czy dwa. Dobrze wiedzą o tym łodzianie Marta Oszczypińska i Piotr Kamiński, którzy zrzucili już wspólnie ponad sześćdziesiąt kilogramów. Nie zamierzają jednak spocząć na laurach, bo jej zostało do spalenia 10 kilogramów i jemu podobnie.

Polacy są coraz grubsi, nawet małe dzieci mają problem z otyłością. Marta Oszczypińska i Piotr Kamiński zawsze byli więksi od rówieśników. W końcu postanowili to zmienić. Ich cel był tylko jeden - zrzucić zbędne kilogramy. A mieli ich całkiem sporo do udźwignięcia...

- Mam tyle energii, że trudno mi uwierzyć, że wcześniej byłam przygaszoną, smutną kobietą - opowiada pani Marta. - Jakbym myślała o kimś zupełnie innym.

Koleżanka schudła i ja też tak chcę!

Wcześniej się nie znali, ale oboje zgłosili się do udziału w autorskim programie odchudzającym opracowanym przez dwóch łódzkich trenerów personalnych Jacka Zborowskiego i Alberta Lisieckiego. Wiedzieli, że mają szansę, bo ich znajomi już cieszyli się z nowych sylwetek. A, że oboje przybierali rozmiary, które zaczęły im przeszkadzać, postawili wszystko na jedną kartę.

- Niestety, miałem bardzo wysokie ciśnienie, musiałem brać leki, byłem pod stałą opieką kardiologa - wspomina pan Piotr. - Byłem ociężały i zupełnie pozbawiony energii życiowej. Miałem już tego dość.

Zgłosili się więc do klubu, gdzie na podstawie szczegółowych pomiarów i wywiadu ustawiono im dietę oraz przygotowano program treningowy obliczony na osiem spotkań z trenerem. Marta i Jacek zaczęli swoją przemianę okupioną potem i łzami. Oboje biegali na siłownię coraz częściej, bo zależało im na skutecznej redukcji wagi.

„Najgorzej przemóc się i zrobić coś wbrew sobie, czyli zamiast zajadać się słodyczami, pójść na siłownię.”

Dieta smaczna i sycąca

Oboje dostali zestawy produktów, które muszą mieć codziennie na talerzu. Wcześniej żadne z nich nie przywiązywało wagi do tego co je, a jeśli już to bardziej pod kątem swoich upodobań smakowych niż korzyści dla zdrowia. Na stół wjeżdżały gotowe dania i przysmaki kuchni regionalnej, jak kartacze czy bigos. Do tego słodycze i przekąski, które zawsze były pod ręką.

- Do tego miałem siedzącą pracę i w dziesięć lat utyłem do 127 kilogramów przy 175 centymetrach wzrostu. - Byłem sfrustrowany.

Podobnie wspomina pani Marta, która, mierząc 163 centymetry, ważyła już 113 kilogramów. W jej przypadku przełom nastąpił latem, bo w sierpniu postawiła wszystko na jedną kartę i postanowiła w trzy miesiące zmienić nawyki żywieniowe i zrzucić zbędne kilogramy.

Pan Piotr decyzję podjął w październiku. Kiedy zaczął tracić na wadze, a ubrania stały się luźniejsze, wstąpiła w niego dodatkowa energia do ćwiczeń.

-Oboje są bardzo zdeterminowani i konsekwentni w tym czego się podjęli - zgodnie twierdzą trenerzy. - Dziwili się jednak, że ich nowe menu jest takie smaczne i sycące. Chociaż Marta jest łasuchem, wytrzymywała na diecie

Reżim nie dla każdego

O odchudzaniu myśli wiele osób, bo coraz więcej łodzian jest grubych. Zbyt dużo jemy, do tego nieregularnie, a często prawdziwe posiłki zastępujemy niezdrowymi fast foodami. Do tego dochodzą krótkie zrywy i modne diety, w czasie których głodujemy, a po nich rzucamy się na jedzenie. Dlatego wiele osób, które muszą zrzucić nadmiar kilogramów, nie wytrzymuje reżimu. Stosują diety cud i głodują marząc tylko o smakołykach, które pochłoną później.

Najwięcej osób pojawia się w siłowniach w styczniu, tuż po sylwestrze. Chcą zrealizować noworoczne postanowienia, czyli schudnąć do lata. Zwykle wykruszają się już po tygodniu, dwóch, czyli po pierwszych zakwasach. A zrzucenie czegoś, na co się pracowało latami, też wymaga długich tygodni i wyrzeczeń. Szczególnie, że najzdrowiej jest chudnąć od pół do kilograma tygodniowo.

Jednak Marta Oszczypińska i Piotr Kamiński motywacji mieli wystarczająco wiele, żeby nie zrezygnować. A efekt w postaci obniżającej się wagi dodawał siły i energii do dalszej walki.

- Bo to jest walka ze sobą, swoimi słabościami, lenistwem, apetytem i rygorem, w jakim trzeba wytrwać - mówi pani Marta. - Za to jest jednak nagroda, że możemy kupić ubranie w mniejszym rozmiarze, w normalnym sklepie, że ludzie nam prawią komplementy lub chcą iść w nasze ślady.

Padnij, powstań

Trenera nie da się oszukać, szczególnie, jak stoi nad głową i ze stoperem w ręku czeka aż skończymy padnij, powstań, czy zrobimy sto przysiadów.

- Trening jest dopasowany do poziomu zaawansowania ćwiczących i ich możliwości - dodają trenerzy.

Trening i dieta to podstawa.

Dieta Marty:

Śniadanie: chrupiące płatki owsiane z sezamem, siemieniem i jogurtem

II śniadanie: koktajl z jarmużu, pomarańczy i jabłka

obiad: dietetyczny gulasz z indyka z fasolką szparagową i makaronem

podwieczorek:
kasza jaglana z orzechami i żurawiną

kolacja: burger pełnoziarnisty z warzywami i kotletem z indyka

Dieta Piotra:

Śniadanie: omlet bananowy (banan, białka jaja kurzego, twarożek homogenizowany, aromat waniliowy, olej rzepakowy)

II śniadanie: zielone warzywa z pęczakiem i piersią z kurczaka

obiad: spaghetti (makaron pełnoziarnisty) z mięsem mielonym z szynki

podwieczorek: sałatka ze szpinakiem i grejpfrutem (szpinak, grejpfrut, sałata, listki bazylii, oliwa, sól, cytryna)

kolacja: łosoś w sałacie (mix sałat, rukola, pomidory koktajlowe, cytryna, łosoś)

Specjalistki mówią

Maria Jagiełło, dietetyk
Ludzie z nadwagą i otyłością odwlekają decyzję o przejściu na dietę. Ten moment kojarzy się z wieloma wyrzeczeniami, głodówką. Pocieszeniem jest tylko krótki czas trwania tej dietetycznej gehenny i wiara w jej zbawczy efekt. I rzeczywiście, szybko osiągamy szczupłą sylwetkę i cudowne samopoczucie w związku z tym. Poświęcenie odchodzi w niepamięć. Wracamy więc do starych nawyków i przyzwyczajeń kulinarnych. I nagle czar pryska! Bo po pół roku ważymy więcej niż kiedyś. Nie ma innej drogi do szczupłej sylwetki na całe życie, jak przestrzeganie racjonalnego żywienia i aktywność fizyczna na co dzień. Korzystanie z diety cud i przeróżnych specyfików wspomagających odchudzanie to wybieranie fałszywych skrótów i oszukiwanie samego siebie.

Małgorzata Ossowska, bariatra
Nadwaga i otyłość przede wszystkim prowadzą do poważnych problemów ze zdrowiem. Co gorsza wiele chorób, które wywołują, w pierwszej fazie rozwoju nie daje żadnych konkretnych objawów. Są one dopiero odczuwalne, gdy choroba jest już zaawansowana.

Do chorób wywołanych otyłością należą choroby układu krążenia, serca, udary, wylewy, nadciśnienie tętnicze, a także cukrzyca typu 2, choroby metaboliczne, wysoki poziom cholesterolu, prowadzący do miażdżycy, a także choroby nowotworowe i ortopedyczne. Bardzo często z problemem otyłości zgłaszają się do mnie osoby skierowane przez ortopedę, który nie może wyleczyć im stawów biodrowych czy kolanowych, jeżeli nie zrzucą nadmiaru kilogramów.

Piramida
Nowe zasady codziennego menu

Współczesne zasady odżywiania i zdrowego trybu życia opierają się na piramidzie żywieniowej. Jej podstawą jest ruch, w dowolnej postaci (spacer, fitness, siłowania, nordic walking, rower, bieganie). Najlepiej pokonywać dziesięć tysięcy kroków.

Potem są owoce i warzywa (pięć porcji dziennie z przewagą warzyw). Kolejny szczebel piramidy to zboża (żyto, orkisz, kasze). Potem w piramidzie jest białko pochodzące z nabiału, tj. jajek, mleka, twarogu, jogurtów i serów żółtych, ale te ostatnie w ograniczonym zakresie, bo są tłuste i kaloryczne. Należy jeść mięso - nie więcej niż trzy razy w tygodniu. Na samym szczycie piramidy są tłuszcze.

[ZOBACZ TEŻ FILM Lokator w piwnicy trzymał pocisk artyleryjski. 60 osób ewakuowano (autorTVN24/x-news)

](http://www.expressilustrowany.pl/ "ZOBACZ TEŻ FILM Lokator w piwnicy trzymał pocisk artyleryjski. 60 osób ewakuowano (autorTVN24/x-news)