Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja Nowy Sącz - ŁKS 1:0. Wielka sensacja. Lider przegrał z outsiderem!

Jan Hofman
Jan Hofman
W spotkaniu 31. kolejki piłkarskiej pierwszej ligi rozegranym w Niepołomicach Sandecja Nowy Sącz pokonała 1:0 ŁKS Łódź. A to oznacza, że niemal pewny spadkowicz do drugiej ligi wygrał z zespołem niemal pewnym awansu do ekstraklasy. Innymi słowy outsider rozgrywek wywalczył trzy punkty w konfrontacji z liderem. Bez dwóch zdań wielka sensacja tej kolejki!

Piłkarze ŁKS nie wykorzystali okazji, aby już w następnej kolejce, 21 maja, podczas meczu z Resovią, świętować awans do ekstraklasy. Trzeba przyznać, że w tym meczu długimi momentami nie było widać, która drużyna szykuje się do powrotu do ekstraklasy, a która prawdopodobnie rozpocznie kolejny sezon w drugiej lidze.

Łodzianie mogli objęć prowadzenie już w czwartej minucie spotkania. Do dośrodkowaniu Spremo piłka trafiła do Dąbrowskiego, który głową zagrał do dobrze ustawionego Pirulo, Niestety, Hiszpan z bliska strzelił niecelnie. Dwie minuty później znów Pirulo strzelał na bramkę gospodarzy, tym razem z rzutu wolnego, ale i ta próba była niecelna.

Po kolejnych 600 sekundach spotkania powinno być 1:0 dla gości. Jednak tym razem strzał z bliska Szeligi odbił bramkarz Sandecji.
Niestety, dwie minut później to pomocnik ełkaesiaków skierował piłkę głową do własnej bramki i zapachniało sensacją w tym spotkaniu!

Stracony gol podziała na ełkaesiaków niczym hamulec. Ich akcje straciły tempo i płynność.

Mało brakowało, aby w 31 minucie było 2:0. Po błędzie Spremo w środku pola, na dynamiczny rajd zdecydował się Walski. Zawodnik Sandecji wpadł w pole karne ełkaesiaków (nie mógł go dogonić Mokrzycki), ale na szczęście dla nich fatalnie przestrzelił. Tuż przed przerwą rzut wolny wykonywał Dankowski, ale i jego silne uderzenie zdołał odbić bramkarz gospodarzy.

W 56 minucie ełkaesiacy koncertowo zaprzepaścili sytuację, po której powinno dojść do wyrównania. Pirulo dwa razy strzelał z bliska, ale nie pokonał bramkarza gospodarzy, także dobitka Kowalczyka trafiła w zawodnika rywala, Łodzianie łapali się za głowy, ale wynik nie uległ zmianie!

Dziesięć minut później piłka po mocnym uderzeniu Pawłowskiego trafiała w słupek bramki ŁKS.

ŁKS dominował przez znaczną część drugiej odsłony tego spotkania, ale nie zdołał zdobyć gola i sensacja stała się faktem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany