Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sanatorium miłości. Do sanatorium po miłość, czyli ile prawdy jest w serialu "Sanatorium miłości"

LB
archiwum polskapress
Około 4 mln Polaków zasiada w niedzielę wieczorem przed telewizorem, aby śledzić perypetie bohaterów produkcji „Sanatorium miłości”. Jedni się serialem zachwycają, inni uważają, że z uzdrowiskowym życiem ma niewiele wspólnego.

Babcia z dziadkiem na zabiegach

Sanatoria to babskie grajdołki. Panie liczebnie wyraźnie w nich dominują. Wiek tych, którzy wybrali się na trzytygodniowy turnus, oscyluje między 65 a 70 lat. Rzadziej spotyka się młodszych.

- Z mężczyzn meldujących się w sanatoriach, a jest ich nie więcej niż 10 proc. wszystkich kuracjuszy, połowa stawia się z żonami - opowiada pani Jagoda z Łodzi, która na sanatoryjnych turnusach była już 16 razy. Leczy się, ale też obserwuje, analizuje i wyciąga wnioski.

- Tych, którzy przyjeżdżają do sanatorium można podzielić na trzy grupy - kontynuuje - Pierwsza, stosunkowo nieliczna, to ci, którzy swoją aktywność w uzdrowisku ograniczają do rehabilitacji. Po zabiegach odpoczywają, spać chodzą z kurami, a o godz. 7 rano biegną na gimnastykę. Druga grupa, najliczniejsza, łączy rehabilitację z przyjemnym spędzaniem czasu. Ci najchętniej do południa załatwiliby wszystkie zabiegi, aby po obiedzie pojechać na wycieczkę, pójść do kawiarni, a wieczorem spędzać czas na tańcach. Jest i trzecia grupa, która - podobnie jak w „Sanatorium miłości” - do uzdrowiska jedzie w poszukiwaniu tej drugiej połówki. Jedni szukają jej na trzy tygodnie, mniej liczni na resztę życia.

Do łowów panie przygotowują się niezwykle starannie. Obwieszone biżuterią, w pełnym makijażu, przywożą w walizkach buty i kosmetyki, a pół szafy, dzień przed wyjazdem do uzdrowiska, wysyłają kurierem.

- W sanatorium w Inowrocławiu dzieliłam pokój z kuracjuszką, która na wieczorki taneczne przywiozła 8 par wieczorowych butów - opowiada pani Jagoda.

Konkurencja wśród płci pięknej jest duża. Trzeba uważać, aby już na wstępie nie spalić sobie mostów.

- Przy ośmioosobowym stoliku w stołówce w Ciechocinku, przy którym i ja siedziałam, posiłki jadła atrakcyjna kuracjuszka około 60-tki - wspomina pani Jadwiga. - Panowie adorowali ją, póki przy kolacji nie zwierzyła się, że przyjechała do sanatorium, aby znaleźć sobie kolejnego męża. Panowie zrobili przysłowiowy „w tył zwrot” i do końca turnusu omijali ją jakby była zadżumiona.

- Już na wieczorku zapoznawczym łączą się pierwsze pary. Gdy o godz. 22 milknie muzyka w restauracji, zabawa w podgrupach przenosi się do pokoi - opowiada pani Jagoda. - Nigdzie nie widziałam tylu par, co w sanatorium wojskowym. Niejedna kobieta wiele sobie po takim związku obiecywała. Bywało, że on wyjeżdżał, a ona płakała. Uwierzyła, że takiej jak ona szukał całe życie. Może i szukał, ale na chwilę. I zapomniał jej powiedzieć, choć chwalił się współlokatorom z pokoju, że po powrocie z sanatorium leci z żoną do Egiptu.

Krzysztof Rutkowski w Tańcu z Gwiazdami. Jego występ wzbudził sporo kontrowersji. Rutek dostał niskie noty, ale nie odpadł z programu i tańczy dalej!ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>

Taniec z Gwiazdami. Krzysztof Rutkowski nie tylko jako tance...

Piją litrami

Gdy w „Sanatorium miłości” bohaterowie przed snem łykają tabletki z logo sponsora, to pani Jagoda pokłada się ze śmiechu.

- W sanatorium nie tylko bierze się leki, ale też dużo pije - opowiada. - Pije się na wieczorkach w restauracjach, i to panie fundują panom, bo ci są w mniejszości. Gdy picie odbywa się w pokoju kuracjusza, to choć jest to zabronione, nikt mu uwagi raczej nie zwróci. No chyba, że ktoś sam się prosi o kłopoty i nie myśli, co robi. Byłam świadkiem sytuacji gdy z sanatorium w Ciechocinku odesłano czworo kuracjuszy. Bawili się w pokoju i pewnie nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby jeden z mężczyzn nie zapalił papierosa. Włączył się alarm, a chwile później wkroczyły pielęgniarki. Widząc na stole butelki z „procentami”, wezwały do ośrodka dyrekcję i lekarza. Na drugi dzień rano zabawowa czwórka z walizkami opuszczała ośrodek.

„Dwójki” dla małżeństw

Sanatorium, to - jak mówią nasze rozmówczynie - najtańsze wczasy. Poza sezonem można spędzić nad morzem lub w górach trzy tygodnie w pokoju trzyosobowym za jedyne 400 zł. Tak tanio nigdzie się nie wyjedzie. A w pakiecie są jeszcze 54 zabiegi.

- Jeśli ktoś przyjeżdża do sanatorium, by się leczyć, to dla niego nie ma znaczenia, o której godzinie będzie miał zabiegi - dzieli się spostrzeżeniami pani Jadwiga. - Innym zależy, aby jak najszybciej je odfajkować i mieć czas wolny. Gimnastyka to mało popularny wśród kuracjuszy zabieg. Na pierwszych, drugich zajęciach sala jest pełna. Gdy tylko kuracjusze zorientują się, że fizjoterapeutka podpisuje kartę zabiegów nawet tym, którzy na ćwiczeniach nie byli, ćwiczących ubywa. Pod koniec turnusu gimnastykują się tylko ci, którzy przejmują się swoim zdrowiem.

Gdy w „Sanatorium miłości” kuracjusze do snu układają się w dwuosobowych pokojach, to w rzeczywistości na „dwójki” mogą liczyć zwykle tylko małżeństwa. Niewiele jest pokojów jednoosobowych, które z reguły są przeznaczone dla klientów komercyjnych. Pozostali muszą się ulokować w trzy- lub cztero-osobowych.
Na lenistwo oka nie przymykają

Paweł Czarnecki, dyrektor Uzdrowiska Uniejów Park, oglądał tylko pół odcinka „Sanatorium miłości”, ale jego zdaniem program przejaskrawia to, co dzieje się w sanatoriach.

- U nas do zdrowia wracają pacjenci skierowani przez ZUS, każdy z nich ma po 8-9 zabiegów - opowiada dyrektor. - Każdy ma co najmniej trzy zajęcia gimnastyczne dziennie, bo to one głównie wpływają na poprawę stanu zdrowia. Po nich często pacjent jest zmęczony, przed obiadem musi uciąć sobie drzemkę. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby kuracjusz nie chodził na zabiegi. Gdy tylko pacjent opuści jeden z nich, od razu jestem o tym powiadamiany i rozmawiam z nim, dlaczego tak się stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany