MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rugby. Dlaczego przy al. Unii nie... zapalono świateł?

pas
Pharm Budowlani zdobyli w tym roku wszystko, co było do zdobycia. Wywalczyli tytuł mistrza Polski, w Święto Niepodległości zdobyli Puchar Polki, pokonując Ogniwo Sopot 17:6. Przegrali w ciągu całego roku tylko jedno spotkanie.

Całe szczęście, że finał Pucharu Polski w rugby rozpoczął się o godz. 13, a nie godzinę później. Piątek był pogodowo ponurym dniem, bez słońca, ciemności zapadły wyjątkowo szybko. W drugiej połowie meczu kibice obecni na obiekcie przy al. Unii, nie kryjąc ironii, krzyczeli: - Włączyć światła!

Nie jest to jednak możliwe. W obiekt władowano około 100 milionów złotych, ale nie ma na nim ani sztucznego oświetlenia, ani podgrzewanej murawy, ani... trzech trybun. Miejscy urzędnicy zapowiadają, że w przyszłym roku w Łodzi zagra znakomicie się ostatnio spisująca reprezentacja Polski w rugby. Nie stanie się to raczej na obiekcie przy al. Unii, bo wstyd byłoby go pokazać całej Polsce.

Szczęście w finałowym meczu pucharu sprzyjało lepszym - mówi kapitan Master Pharm Budowlani - Michał Mirosz. - Pokazaliśmy, że byliśmy znakomicie przygotowani do tego wyjątkowego sezonu. Wszystkie trofea są nasze, zaliczyliśmy dublet - mistrzostwo i puchar. Nic tylko się cieszyć. W drugiej połowie ruszyliśmy do przodu i zdobyliśmy puchar. „Tomek” Mchedlidze pięknie się wbił w obronę rywali. Paradoksalnie najlepszym meczem tej rundy był nasz jedyny przegrany pojedynek w Siedlcach z Pogonią (17:18). To był niezwykle dramatyczny mecz, stojący na mega wysokim poziomie. Teraz robimy sobie chwilę przerwy, ale w grudniu ruszamy z przygotowaniami do rundy wiosennej. Nasz cel jest teraz jeden - obrona tytułu mistrza Polski. Drugi trener łodzian - Krzysztof Szulc: - Zespół zostawił serce na boisku i pokazał, kto jest najlepszy w Polsce. Obie drużyny stworzyły widowisko i to mogło się podobać, trzem tysiącom kibiców, którzy przyszli na al. Unii. Dominacja w młynie dała nam sukces. „Tomek” zrobił coś, czego nie robi... nigdy. Uciekł rywalom w drugą stronę i oni nie mogli nic zrobić. Kontakt z rozpędzonym Mchedlidze, to jak zderzenie z jadącym tramwajem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany