Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rugbistów Budowlanych stać na wielkie rzeczy

pas
Trener Mirosław Żórawski dba o każdy szczegół przygotowań do finałowego starcia. Na pierwszym planie zawodnik trzeciej linii młyna Michał Mirosz.
Trener Mirosław Żórawski dba o każdy szczegół przygotowań do finałowego starcia. Na pierwszym planie zawodnik trzeciej linii młyna Michał Mirosz. Łukasz Kasprzak
Rugbiści Budowlanych wygrali trzeci mecz z rzędu. W pojedynku z Orkanem Sochaczew (51:13) przeprowadzili wiele akcji, po których ręce same składały się do oklasków. Ważny dla zespołu był powrót po kontuzji graczy formacji młyna Pawła Grabskiego i Michała Mirosza.

- Całe szczęście, że wreszcie wróciłem do gry - mówi Michał Mirosz. - Ciężko mi się było wcielać w rolę kibica. W dramatycznym i emocjonującym meczu z Arką czułem swoją bezsilność, że nie mogę wejść na boisko i pomóc zespołowi w najważniejszych momentach spotkania. Na szczęście siedzenie na trybunach mam już za sobą.
Nie obawiał się pan, że uraz kręgosłupa może przekreślić sportową karierę?
- Taka myśl przyszła mi do głowy, ale na szczęście uraz nie był tak poważny, żebym nie mógł dalej grać. Jestem ciągle w fazie rehabilitacji, ale nie mogłem wytrzymać, postanowiłem, że wracam do gry, pomóc chłopakom w walce o kolejne zwycięstwa.
Brakowało pana w walce w młynie i autach.
- Grając beze mnie czy bez Pawła Grabskiego zespół udowodnił, że stać go na zrobienie wielkich rzeczy, choćby takich jak ogranie Arki, która dysponuje znakomitym składem. Naprawdę w tym sezonie możemy zrobić wszystko, w tym wreszcie odzyskać mistrzowski tytuł.
Trener Mirosław Żórawski dba o każdy szczegół przygotowań do finałowego starcia. Na pierwszym planie zawodnik trzeciej linii młyna Michał Mirosz.
Trener Mirosław Żórawski: - Przed meczem założyliśmy sobie, że albo szybko złamiemy rywala i będzie dobry wynik, albo będziemy się mordowali do samego końca, bo Orkan to młoda, zdolna, groźna drużyna, która walczyła do ostatnich sekund. Pokonanie wysoko pogromców Lechii Gdańsk wpływa budująco na zespół, każe optymistycznie spojrzeć w przyszłość. Trzeba podkreślić udane powroty Pawła Grabskiego i króla autów Michała Mirosza. W roli kopacza zadebiutował Łukasz Czarniak i wypadł nie najgorzej, choć praktycznie tylko na jednym treningu skupił się na tym elemencie gry. W kolejnych meczach swoich sił spróbuje Tomek Kozakiewicz. Najbardziej cieszy mnie to, że zdobywaliśmy punkty po ładnych, wypracowanych, zespołowych akcjach. To jest sól rugby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany