Rażące bywa także pojmowanie terminu „wyprzedaż” przez niektóre sieci handlowe, na co lepiej w tych dniach uważać. Kupując coś po jakoby okazyjnej cenie warto zwrócić uwagę na cenę pierwotną konkretnego towaru. Czasem tzw. okazja może się bowiem okazać zaledwie mydleniem oczu, w czym zdaje się celować w tym roku popularna sieć elektromarketów, zachęcając 200-złotową zniżką do kupienia telewizora za... 9.799 zł (większość obniżek nie przekracza tam 10 proc.).
Przykładowe ceny: męska koszula z krótkim rękawem przeceniona z 89,90 zł na 34,99 zł, dżinsy za 69,99 zł (o 80 zł taniej), spodnie za 39,90 (o połowę taniej) płaszcz za 329 zł (przeceniony z 599 zł), kurtka z kapturem za 89,90 zł (pierwotnie 169,90 zł) lub damskie kozaki za kolano za niespełna 300 zł (cena obniżona niemal o 500 zł).
W wyprzedażowej ofercie rażą też braki popularnych rozmiarów (przecenione są na przykład tylko rzeczy w rozmiarach S oraz XL lub większe), posługiwanie się słówkiem „sale” zdecydowanie na wyrost (wielki baner w witrynie, a na półkach tylko kilka przecenionych towarów, tak żeby tylko zwabić do środka) oraz - co się zdarza - nieprzygotowanie sklepów do obsługi zwiększonej liczby klientów, a więc niedostatek przebieralni lub brak pracowników do obsługi kas. Przed jednymi i drugimi już wczoraj tworzyły się gdzieniegdzie kolejki, choć „łowców okazji” nie było jeszcze zbyt wielu.
- Już się przyzwyczaiłam, że przeceny ruszają zaraz po świętach, a nie dopiero po 1 stycznia. Jeśli chce się upolować coś fajnego i w dobrej cenie, trzeba szukać zanim towar zostanie przebrany - mówi Kasia Trzonek, ściskająca w ręku trzy pary dżinsów.
Zobacz też:
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?