Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozczarowanie oraz radość rugbistów Budowlanych

(bart)
Rugbiści Budowlanych wrócili na podium ekstraligi
Rugbiści Budowlanych wrócili na podium ekstraligi łukasz kasprzak
Rugbiści Master Pharm Budowlanych wrócili na podium mistrzostw Polski. W finałowym meczu w Gdyni łodzianie przegrali z Arką 19:24 (9:18). Nie ulega wątpliwości, że to spotkanie mogło się zakończyć odwrotnym rezultatem. Niedosyt podopiecznych trenera Przemysława Szyburskiego wydaje się więc być w pełni zrozumiały.

Oczywiście, nie wolno zapominać o tym, że to prowadzona przez trenera Macieja Stachurę Arka była zdecydowanym faworytem decydującego starcia nad Bałtykiem. To gdynianie w imponującym stylu wywalczyli sobie pozycję lidera po sezonie zasadniczym. Mieli znacznie mniej kadrowych problemów od Budowlanych i w pełni potrafili to wykorzystać. Trudno więc podważać fakt, że Arka zasłużyła na mistrzostwo, patrząc z perspektywy całego sezonu 2014/2015. W końcu to ona pokonała zespół z Łodzi aż szcześciokrotnie, co ma swoją wymowę.

Nie zmienia to jednak faktu, iż naprawdę nie brakowało wiele, żebyśmy o zespole Szyburskiego pisali jak o zwycięzcy. System rozgrywek był znany od dawna i wszyscy wiedzieli, że wszystko rozstrzygnie się dopiero w niedzielny wieczór. A na sztucznej murawie w Gdyni działo się naprawdę wiele. Nikt nie miał czasu na nudę.

Czuje się pan zawiedziony?
Przemysław Szyburski (szkoleniowiec Master Pharm Budowlani): – Użyłbym raczej zupełnie innego słowa, ale zupełnie nie nadaje się ono do publikacji w ,,Expresie Ilustrowanym’’. Nie może być inaczej. Jestem przecież trenerem zespołu, który przyjechał po zwycięstwo.
W finale nie brakowało kontrowersyjnych decyzji sędziów. Ma pan żal do arbitrów?
– Mam świadomość, że nie jestem zbyt obiektywną osobą, żeby wypowiadać się akurat w tej kwestii. Na pewno mogli się zachować inaczej w kilku sytuacjach, które miały spory wpływ na przebieg spotkania. I zaznaczam, że chodzi mi nie tylko o mocno dyskusyjne pierwsze przyłożenie Sirockiego. Nie zapominajmy o kilku karnych i pewnych niuansach, które są rzadko dostrzegane przez kibiców. Ale czasu nie cofniemy. Nie chciałbym budować obrazu, że będziemy teraz mówić tylko o sędziach. Gdybyśmy uniknęli pewnych błędów, to mielibyśmy teraz złote medale. A teraz możemy mówić zarazem o rozczarowaniu i radości z powrotu na podium.
Trudno nie odnieść wrażenia, że to Budowlanym brakowało zimnej krwi w finale...
– Niestety. Tak to już bywa, że o płaczu lub śmiechu decyduje czasem jeden błąd. Akurat rugby to taka dyscyplina, w której czasem jednak pomyłka niesie z sobą poważne konsekwencje.Nawet, jeżeli ma miejsce w teoretycznie bezpiecznej strefie boiska. Właśnie z czymś takim mieliśmy do czynienia w finale.
Jaka atmosfera panuje teraz w Budowlanych?
– Przede wszystkim widzę u chłopaków sportową złość. A to zwiastuje naszym najgroźniejszym rywalom kłopoty w następnym sezonie. Przy zachowaniu trzonu drużyny i umiejętnym wkomponowaniu do niej nazdolniejszej młodzieży, będziemy jeszcze silniejszy. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Gdzie pan odpocznie?
– Zapewne akumulatory naładuję gdzieś nad morzem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany