Wiele osób miało namalowane na tekturze napisy "kupię bilet". Mimo to chętnych do odstąpienia wejściówek brakowało.
- Przyjechałem już w południe z Ostrowa Wielkopolskiego - mówi Kuba Puławski. - Jestem zagorzałym miłośnikiem Pink Floyd i nie mógłbym sobie wybaczyć, gdyby mnie tutaj nie było. Ich muzykę kocham od dziecka. Za bilet zapłaciłem 270 złotych i to dwukrotnie, bo pierwszy zgubiłem. Z bólem serca musiałem kupić następny...
- Trochę kiepsko jest z dostępem do toalet - narzeka Joanna Schiller z Warszawy. - Stoimy na zewnątrz już kilka godzin, ludzi wciąż przybywa, a do dyspozycji są ledwie trzy toi-toi i stoi do nich zakręcona kolejka. Na szczęście jest ciepło, więc można jakoś znieść to czekanie.
Organizatorzy przed koncertem informowali przez megafony o zakazie używania aparatów fotograficznych i kamer podczas występu oraz o zakazie wnoszenia napojów w butelkach szklanych i większych niż litr. Drzwi do Atlas Areny otwarto o 18 i rzeka wielbicieli Pink Floyd wlała się do środka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?