Tymczasem Robert Lewandowski przyjechał prosto z lotniska „Okęcie” do Łodzi, do siedziby firmy Gillette produkującej golarki, której to marki „Lewy” jest ambasadorem. Stamtąd z kolei został przewieziony czarnym mercedesem pod terminal łódzkiego lotniska, z którego rejsowym samolotem słoweńskich linii lotniczych Adria Airways odleciał o godz. 18.25 do Monachium, gdzie mieszka.
Na łódzkim lotnisku piłkarz pojawił się o godz. 18. Był ubrany w jeansy, czarny T-shirt i szarą koszulę z rękawami podciągniętymi do łokcia. Na głowie miał z kolei przeciwsłoneczne okulary.
Miał ze sobą także kurtkę, walizkę, czarną, skórzaną torbę i czarny plecak. Samochód podwiózł go pod wejście dla VIP-ów. Wysiadając z auta, Lewy rozmawiał przez telefon komórkowy. Przed wejściem dla VIP-ów czekała na niego grupka fanów. Autografy rozdał tylko najmłodszym i wszedł do terminala. Następnie Robert Lewandowski przeszedł tradycyjną odprawę bezpieczeństwa, podczas której musiał zdjęć m.in. pasek od spodni i zegarek. Po odprawie przeszedł pieszo z terminala do stojącego na płycie samolotu (inni pasażerowie zostali przewiezieni autobusem).
W maszynie zajął miejsce w klasie biznes. O godz. 19.45 wylądował na lotnisku w Monachium, gdzie gra na co dzień. Niewykluczone, że spieszył się do żony Anny, która ma lada dzień rodzić.
Sprzątanie po łódzku...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?