Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rio 2016. Piotr Lisek: Nie dla mnie dieta Lewandowskiej [ZDJĘCIA]

Przemysław Franczak, Rio de Janeiro
Andrzej Szkocki/Polska Press
Niezwykłe emocje, rekord olimpijski i złoto dla Brazylijczyka Thiago Braza da Silvy, który ograł utytułowanego Francuza Renauda Lavillenie’ego – tak w skrócie wyglądał olimpijski konkurs skoku o tyczce. Bardzo dobrze spisał się w nim Piotr Lisek – zajął 4. miejsce, ex aequo z Czechem Janem Kudlicką.

Polakowi do podium zabrakło sporo, bo przynajmniej 10 cm, ale przez chwilę mógł czuć zapach medalu. Gładko przeskakiwał poprzeczkę na 5,50, 5,65 oraz 5,75 m. Potem jednak miał trzy strącenia – jedno na wysokości 5,85 oraz dwa na 5,93 (3 cm więcej od jego rekordu życiowego).

- Medalu nie ma, ale jestem w miarę zadowolony – mówił 23-letni Lisek. - Mogłem skoczyć to 5,85, ale nie udało się w pierwszej próbie. Poziom w tyczce jest teraz kolosalny. Ktoś mnie kiedyś zapytał, czy nie żałuję,że urodziłem się w czasach, gdy ta konkurencja tak wysoko stoi. Nie, odpowiedziałem, bo to tylko mnie napędza, żeby być lepszym.

Złoto zdobył o rok młodszy od niego da Silva. Przy ogłuszającym dopingu publiczności uporał się wysokością 6.03 m (rekord olimpijski), a broniący tytułu Lavillenie nie był w stanie odpowiedzieć. Po dwóch strąceniach na tej wysokości, zalicytował wyżej, na 6,08, ale przedobrzył.

Brąz zdobył Amerykanin Sam Kendricks (5,85).
- Mi zabrakło trochę szczęścia – wzdychał Lisek. - Na pewno nie było tak, że sparaliżowała mnie ta wysokość 5,93. To był trudny konkurs, który przeciągnął się nam przez deszcz.

Lisek tyczkarzem jest dość nietypowym, potężną sylwetką bardziej przypomina koszykarza. I swoje waży. 95 kilogramów, czyli - jak sam twierdzi – ok. 20 kg więcej od medalistów olimpijskich.

- Jestem najcięższym tyczkarzem świata, a co za tym idzie najwolniejszym na rozbiegu. To jednak nie ma znaczenia. Każdy z nas jest inny i musi szukać sposobu na siebie – wyjaśnia. - Choć ciężko unieść te wszystkie kilogramy do góry – żartuje.

Spalania masy mięśniowej nie planuje, choć przyznaje, że kiedyś współpracował z Anną Lewandowską, żoną Roberta, która rozpisuje dietę sportowcom.

- Coś tam próbowaliśmy robić i ogólnie w teorii wszystko było świetnie, tylko że ja jednak jestem łasuchem i żarłokiem. Po prostu lubię porządnie zjeść – uśmiecha się Lisek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rio 2016. Piotr Lisek: Nie dla mnie dieta Lewandowskiej [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany