Nie da się jednak ukryć, że miastu, którego jestem patriotą, daleko do miana krainy mlekiem i miodem płynącej. Nachodzi mnie ta refleksja, gdy brodzę w tonach zeschniętych liści i gnijących łupinach po kasztanach, których nikt nie sprząta. Gdy chrzęści mi pod podeszwami szkło po rozbitej nie sprzątniętej butelce przed Halą Expo, gdy idę z przystanku autobusowego do pracy.
Nie mogę opędzić się od czarnych myśli, gdy patrzę na łódzki sport. W najważniejszym obszarze – gier – to obraz nędzy i rozpaczy. Dyscypliny, którymi pasjonuje się Polska – męska siatkówka, koszykówka czy szczypiorniak – są u nas na poziomie amatorskim. Piłka nożna na czwartym i niższy poziomie rozgrywek marzy o wybiciu się na półzawodostwo – sportowe i finansowe, co gdzie indziej udaje się dzięki pomocy władz miasta. U nas jest to niemożliwe.
A pomyśleć, że były czasy, gdy nasi łódzcy bramkarze grali we wszystkich reprezentacjach od hokeja na lodzie i na trawie po futbol, a Andrzej Szymczak i Jan Tomaszewski prezentowali klasę światową. Dziś Łódź to w większości dyscyplin zespołowych miasto sportowej klęski i już... rezerwowy pafka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?