Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucjoniści z Widzewa ograli mistrza

pas
O piłkę walczą Bruno Alex i Sebastian Dudek
O piłkę walczą Bruno Alex i Sebastian Dudek Paweł Łacheta
Zespół po kadrowej rewolucji, poskładany w letniej przerwie wygrał, i to zasłużenie, z mistrzem Polski. Wynik meczu Widzewa ze Śląskiem, a także gra łodzian pokazują, że nasza ekstraklasa może nie jest najmocniejsza w Europie, ale bardzo ciekawa. Każda kolejka będzie obfitować w niespodzianki, a faworyci mogą kończyć mecz na kolanach.

Prawdą jest, że rywale przystąpili do meczu bez sześciu, ukaranych za chamskie przyśpiewki, czołowych piłkarzy. Mają jednak szeroką ligową kadrę, finansowe możliwości i znają się nie od wczoraj. A jednak na tle łodzian wyglądali momentami, jak zagubieni, niezbyt pewni tego, jak i co mają grać ligowi nowicjusze. Tłumaczenie, które stało sią po spotkaniu dyżurne dla ludzi z Wrocławia, że przegrali, bo mieli mniej... szczęścia, należy między bajki włożyć.
Widzew był zespołem lepszym, przeprowadził więcej składnych akcji, szukał niekonwencjonalnych rozwiązań na boisku, którymi zaskakiwał rywala. Nic zatem dziwnego, że cieszył się ze zwycięstwa. Oczywiście potrzebny do tego jest człowiek dający ogromną pewność w grze defensywnej, a był nim nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni bramkarz Mielcarz. Mądra była też gra drugiej linii.
Pomocnicy łodzian okazali się lepsi od rywali. Umieli przytrzymać piłkę, skutecznie ją rozegrać, a wśród nich brylował waleczny i mający wyjątkowy zmysł do gry kombinacyjnej Okachi. Jeszcze nie tak dawno śmiano się z Widzewa, że znalazł sobie zawodnika w lidze maltańskiej. Dziś Princewilla z pocałowaniem ręki wzięłaby każda polska drużyna.
To był mecz, w którym Widzew osiągnął wszystko co chciał. Pokonał mistrza, pokazał ciekawą grę i dostarczył moc osobistej satysfakcji Dudkowi. Niechciany we Wrocławiu piłkarz przydał się, dzięki sile spokoju i efektywności w odbiorze piłki, a na dodatek zdobył gola otwierającego wynik spotkania.
Mógł to znacznie wcześniej zrobić 19-letni Bruno Alex, który, ku zaskoczeniu wielu widzów i dziennikarzy, pojawił się w wyjściowym składzie. W 9 mincuie po świetnym prostopadłym podaniu Brozia, Brazylijczyk znalazał się w sytuacji sam na sam z Kelemenem, ale posłał piłkę obok długiego słupka.
W odpowiedzi Mielcarz w świetnym stylu obronił piłkę po strzale Cetnarskiego, a pomocnik Śląska uderzał z... pięciu metrów!Potem kibice ekscytowali się tym czy w dwóch gorących sytuacjach w polu karnym był faul na Dhifallahu, ale ważniejsze było chyba to, że Widzew grał spokojnie, konsekwentnie stosował pressing, stawiał na długie podania, próbował wykorzystać stałe fragmenty gry.
Mecz mógł mieć inny przebieg, gdyby Mielcarz w 54 min w sytuacji sam na sam nie okazał się lepszy od Patejuka. Dwie minuty później łodzianie mogli się cieszyć ze zdobytego gola. Po szybkiej kontrze wyprowadzonej przez Kaczmarka i Bartkowskiego, inteligentnym dograniu piłkę na koniec pola karnego, Dudek całkowicie zmylił Kelemena. Bramkarz myślał, że jego były kolega będzie strzelał w długi róg. A Dudek zaprezentował kołyskę dla,,, masażysty Śląska.
Już rzucał się w tym kierunku. Tymczasem pomocnik zdecydował się na uderzenie w środek bramki. Kelemen nie zdążył z interwencją i łodzianie mogli się cieszyć z prowadzenia. Od tego momentu Widzew dyktował warunki gry. Po strzale Okachiego i interwencji golkipera gości piłka odbiła się od poprzeczki.
O piłkę walczą Bruno Alex i Sebastian Dudek
Bliski zdobycia drugiego gola był M. Stępiński, ale sztuka ta udała się w 74 min Broziowi, który po świetnym podaniu Okachiego wykorzystał sytuację sam na sam z Kelemenem. Potem nastąpiło przesilenie w poczynaniach łodzian, którzy oddali pole rywalowi. Sobota nie wykorzystał sytuacji sam na sam, ale zrehabilitował się mierzoną centrą do Kaźmierczaka, który strzałem głową pokonał Mielcarza.
W końcówce wszystko mogło się zdarzyć, ale młodzież Widzewa prezentowała się lepiej od starych wyg rywali i to ona była bliższa zdobycia gola. To kolejny dowód na to, że Widzew po kadrowej rewolucji ograł mistrza jak najbardziej zasłużenie.
W spotkaniu Młodej Ekstraklasy Widzew zremisował na wyjeździe ze Śląskiem 1:1. Obie bramki strzelili... wrocławianie. Prowadzenie łodzianom dał samobójczy gol Kamila Juraszka w 20 min. Wyrównał na cztery minuty przed końcem Łukasz Gikiewicz.
Widzewi -Śląsk 2:1 (0:0)
1:0 - Dudek (56), 2:0 - Broź (74), 2:1 - Kaźmierczak (79). Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Kowalczyk, Patejuk (Śląsk). Widzów 3800.
Widzew: Mielcarz 8, Broź 7, Abbes 6,
Phibel 6, Bartkowski 6, Bruno Alex 6 (81, Rybicki 1), Dudek 7 (76, Pietrowski 2), Bartoszewicz 6, Kaczmarek 6, Okachi 8, Ben Dhifallah 6 (67, M. Stępiński 2)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany