Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retkinia, Widzew, Teofilów i inne blokowiska Łodzi. W blokach z wielkiej płyty mieszka połowa łodzian. Jak je budowano?

Anna Gronczewska
Pojawiały się głosy, że takie bloki buduje się na co najwyżej trzydzieści lat. Po tym czasie będą się rozpadać. Lata mijały, a bloki stały dalej
Pojawiały się głosy, że takie bloki buduje się na co najwyżej trzydzieści lat. Po tym czasie będą się rozpadać. Lata mijały, a bloki stały dalej Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Pilsudskiego w Łodzi/archiwum Dziennika Łódzkieo
Miały przetrwać 30-40 lat. Kiedy sprawdzano wytrzymałość bloków zbudowanych z tzw. wielkiej płyty okazało się, że postoją jeszcze wiele lat. To jednak okazja, by przypomnieć historię łódzkich osiedli

Bloki z wielkiej płyty. Mieszka w nich połowa Łodzi. Jak je budowano?

Przed wojną większość łodzian mieszkała w kamienicach. W mniejszych, większych, znajdujących się w centrum miasta, na jego obrzeżach. Po wojnie ich marzeniem stały się bloki. 84-letnia Lucyna Wasilewska, która wiele lat pracowała w „Unionteksie”, mieszkała w kamienicy przy ul. Targowej. Wprowadziła się tam z rodzicami zaraz po wojnie. Mieszkali na trzecim piętrze. Z klatki schodowej wchodziło się do przedpokoju. Z niego do kuchni i dwóch pokoi w amfiladzie.

- Przed wojną musiała to być część większego mieszkania – opowiada pani Lucyna. - Ten mniejszy pokój pewnie był służbówką. Było w nim zamurowane wejście. Na początku byliśmy szczęśliwi, że dostaliśmy to mieszkanie. Ale z czasem zaczęło nam doskwierać. Trzeba było palić w piecu, nosić węgiel na trzecie piętro. Zrobiliśmy sobie ubikacje, ale na wannę nie było miejsca. Z czasem zrobiło się ciasno. Ja wyszłam za mąż, urodziła się dwójka dzieci.

Pani Lucyna marzyła o mieszkaniu w blokach. Z łazienką, centralnym ogrzewaniem..

Najpierw była cegła

Łódzkie budownictwo mieszkaniowe ruszyło po wojnie. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych bloki w mieście budowano jeszcze z cegły. Jak choćby te na Dołach czy przy ul. Pojezierskiej. Teofilów i Dąbrowa to już Łódzka Sekcja Mieszkaniowa, Łęczycka - Przędzalniana – W 70, Zgierska – Stefana – WK – 70, a Retkinia to tzw„Szczecin”. ..
Większość bloków w minionej epoce budowano z tzw. wielkiej płyty. Pierwszy powstał w Warszawie, na osiedlu Jelonki, już w 1957 roku. Początkowo nowa technologia wzbudzała zachwyt. Z czasem był coraz mniejszy. Pojawiały się głosy, że takie bloki buduje się na co najwyżej trzydzieści lat. Po tym czasie będą się rozpadać. Lata mijały, a bloki stały dalej. Koniec „wielkiej płyty” obwieszczano w końcu lat dziewięćdziesiątych. Wtedy w Rzeszowie, na osiedlu Nowe Miasto urwała się płyta elewacyjna wieżowca i uszkodziła kilka balkonów. Ostatnio Instytut Techniki Budowlanej zbadał 400 bloków z wielkiej płyty z terenu województw łódzkiego, mazowieckiego, śląskiego i dolnośląskiego. Okazało się, że bloki i inne budynki z wielkiej płyty są bardzo trwałe, a stan łódzkich nie różni się pod tym względem od stołecznych czy śląskich.
Grzegorz Michalak wiele lat przepracował na różnych placach budowy, budował także bloki w Łodzi. Zapewnia, że nie ma obaw, że kiedyś się rozpadną. Sam mieszka przy ul. Ejsmonda, na osiedlu Widzew - Wschód w bloku, który zbudowano z „wielkiej płyty”.

- Oczywiście te z cegły są lepsze, bo ściana oddycha, pracuje - wyjaśnia fachowo pan Grzegorz. - Przy wielkiej płycie jest z tym gorzej. Zwłaszcza, że niekiedy do ocieplania ścian używano gaszonej szlaki... Ale te bloki jeszcze z pięćdziesiąt lat wytrzymają. A może i dłużej!

Łódzka Sekcja Mieszkaniowa

Łódź miała wielkie zasługi w rozwoju budownictwa z wielkiej płyty. Jednym z najsłynniejszych w Polsce systemów w jakich budowano bloki była Łódzka Sekcją Mieszkaniową. System ten polegał między innymi na tym, by budować dużo i tanio. Choć jedna z jego dyrektyw zaznaczała, że mieszkania mają być...ludzkie. ŁSM decydował o rozkładzie mieszkań wielu bloków, które w latach sześćdziesiątych wybudowano na Dąbrowie. I na tym osiedlu, przy ul. Gojawiczyńskiej, swoje wymarzone „M” dostała Lucyna Wasilewska. Mieszka w nim do dziś. W międzyczasie wyprowadziły się dzieci, ona została wdową. Tak jak w wielu mieszkaniach na Dąbrowie jej M-3 ma około trzydziestu siedmiu metrów. Składa się z dwóch pokoi, małej łazienki i kuchni. Pani Lucyna kiedyś była zachwycona tym mieszkaniem, zwłaszcza gdy z mężem i dziećmi przeprowadziła się z ul. Targowej. Teraz ma już inne zdanie.

Nie wiem kto projektował takie mieszkania! – żali się kobieta. – Łazienka jest tak mała, że nie mogę ustawić w niej pralki. Stoi w kuchni...Duży pokój jest bardzo nieustawny. Wchodzi się do niego do małego pokoju, kuchni i oczywiście przedpokoju. Sam przedpokój jest tak wąski, że dwie grubsze osoby z trudem się w nim zmieszczą...Ale mąż umarł, dzieci poszły na swoje, więc takie mieszkanie mi wystarczy. Do śmierci będę tu żyła, tylko żeby ta łazienka była trochę większa...

Pani Lucyna i inni mieszkańcy Dąbrowy, ale też Teofilowa, powinni się cieszyć, że nie zafundowano ich takich mieszkań jak na osiedlu Szuwary w Szczecinie. Tam zbudowano bloki, gdzie lokatorzy jednego piętra mieli.. wspólną toaletę. W Łodzi też chciano tak budować, ale zaprotestowała przeciw temu Michalina Tatarkówna – Majkowska, która była wtedy pierwszym sekretarzem Komitetu Łódzkiego PZPR. Nie udało się jednak uniknąć w Łodzi budowy mieszkań z tzw. ślepą kuchnią. Znajdzie się je m.in. na Dąbrowie, w bloku stojącym na rogu ul. Felińskiego i Kadłubka. Okno w kuchni wychodzi do ubikacji..Blok ten charakteryzuje się jeszcze wyjątkowo małymi oknami..
Dąbrowa to jedno z najstarszych łódzkich osiedli mieszkaniowych. Według jego projektantów zamieszkać miało tu 50 tysięcy łodzian. Pierwsze bloki zaczęto tu budować wraz z początkiem lat sześćdziesiątych. Projektowali je architekci z Krakowa. To ich dziełem są ślepe kuchnie z których przez lata słynęło to osiedle i małe metraże.. Wymierają powoli starzy lokatorzy osiedla. Do ich mieszkań wprowadzają się wnukowie, czasem rodzina sprzedaje je młodym ludziom. Chętnie je kupują, bo nie są stosunkowo drogie. Szybko je remontują, pomieszkają kilka lat, ale jak urodzi się jedno dziecko, drugie, to szukają lepszego mieszkania.

- Za ciasno im, wcale się nie dziwię, że szukają lepszych warunków - twierdzi Janina Kobierska, jedna z mieszkanek bloku na Dąbrowie. - Ja na tych trzydziestu siedmiu metrach mieszkałam z mężem i dwójką dzieci. Nie narzekaliśmy. Byliśmy szczęśliwi, że dostaliśmy takie mieszkanie. Wcześniej gnieździliśmy się w jednym pokoju w kamienicy przy ulicy Świerczewskiego, dziś Radwańskiej. Nie było żadnych wygód. To mieszkanie na Dąbrowie było dla nas jak gwiazdka z nieba. Dziś młodzi są wygodniejsi, szukają czegoś lepszego. Jak ja umrę to pewnie moja wnuczka pomieszka tu kilka lat i poszuka czegoś lepszego.

Teofilów był największy

Teofilów to też osiedle budowane w Łódzkiej Sekcji Mieszkaniowej. Tam jednak wiele mieszkań ma lepszy rozkład jak na Dąbrowie. Choć do budowy części z bloków użyto...pyłów pochodzących z elektrociepłowni.. Ale Janina Nowak mieszka na Teofilowie od lat sześćdziesiątych i nie narzeka. Nie wyprowadziłaby się na żadne inne osiedle!

- Mam M -4, 45 metrów kwadratowych, dwa pokoje z kuchnią – opowiada. - Dla mnie to duże mieszkanie. Nawet jak mąż żył to też nam ciasno nie było. Najważniejsze, że nie trzeba palić w piecach. Mieszkaliśmy kiedyś na ul. Wojska Polskiego Ile my się tego węgla na drugie piętro nanosiliśmy! Ubikacje mieliśmy w podwórku! Grzeszyłabym, gdym powiedziała złe słowo na to mieszkanie na Teofilowie.

Pan Stanisław, były pracownik „Skogaru” na Teofilów, do bloku przy ul. Lnianej wprowadził się z rodziną ponad pół wieku temu. Nie zapomni jak się cieszył, gdy dowiedział się, że dostali z żoną to swoje wymarzone „M” w blokach.

– Pamiętam, że żona przyszła do mnie do pracy i powiedziała mi, że dostaliśmy mieszkanie – opowiada. – Mieszkanie miało tylko mały minus. Było na parterze. Poszedłem więc do spółdzielni i zapytałem czy jest szansa, by zamienić je na piętro. Powiedzieli, że tak, tylko muszę poczekać z rok. Zbliżała się zima, mieszkaliśmy w starym budownictwie przy ul. Limanowskiego, trzeba by było znów palić w piecach. Tak więc zdecydowaliśmy na ten parter.

Osiedle Teofilów między innymi na terenie dawnej wsi Grabieniec, która została włączona do Łodzi w 1946 roku. Wtedy nikt pewnie nie przypuszczał, że w tym miejscu zostaną bloki, powstaną wielkie zakłady przemysłowe. W połowie lat 60-tych jedna z ogólnopolskich gazet pisała, że na dawnych polach Grabieńca stoi już dwanaście bloków.

-Ta największa dzielnica Łodzi ma liczyć 50 tysięcy mieszkańców i sięgnie aż po Żabieniec, gdzie stoi dziś w osamotnieniu, z dala od miasta jedno z najwspanialszych dzieł architektury przemysłowej fabryka „Elta” – tak pisał przed ponad 40 laty łódzki korespondent warszawskiej gazety.

Dopóki nie wybudowano Retkini i Widzewa - Wschodu Teofilów był rzeczywiście największym łódzkim osiedlem mieszkaniowym, bo miana dzielnicy nie doczekał.

Szkodliwy eternit

Łódzka architekt Stefania Stanisławska projektowała m.in bloki na Teofilowie. Opowiadała nam, że było to pierwsze spółdzielcze osiedle w Łodzi. Budowała go spółdzielnia „Lokator”. Projektowała m.in bloki przy ul. Aleksandrowskiej, które charakteryzowały się falistymi balkonami z eternitu.

– Nikt nie wiedział, że eternit jest szkodliwy, zdarto go i teraz na tych balkonach są same pręty – mówiła nam Stefania Stanisławska.

Teofilów budowano w systemie znanym w całej Polsce jako Łódzka Sekcja Mieszkaniowa.
Janina Urbankiewicz planowała zieleń na Teofilowie. Wspominała, że największą zmorą były czyny społeczne. A z wielką pasją organizował je lokalny działacz. Czyn społeczny wyglądał zwykle tak, że przywożono na osiedle rośliny. Mieszkańcy brali je i sadzili tam gdzie chcieli. Nie liczyły się przygotowane wcześniej projekty.

– Zgodnie z nimi przy śmietnikach miały rosnąć wierzby płaczące, tak by przez trzy czwarte roku zakryte były te śmieci – tłumaczyła nam Janina Urbankiewicz. – Natomiast przed domami miały rosnąć przepiękne krzewy. A kończyło się tak, że mieszkańcy brali wierzby i sadzili je przed blokami, a przy śmietnikach te piękne krzewy. W zasadzie tylko zieleń na Teofilowie C została posadzona zgodnie z moim projektem

Takie same mieszkania i pokój jak tramwaj

Retkinia to dziś jedno z największych łódzkich osiedli mieszkaniowych, jeśli nie największe. Zamieszkuje je ponad 70 tysięcy łodzian. Jego główną projektantką była nieżyjąca już Krystyna Krygier. W 1966 roku zespół, którym kierowała wygrał konkurs na zaprojektowanie osiedla, które z czasem stało się wielką sypialnią Łodzi. Retkinię budowano według tzw. systemu Szczecin, z wielkiej płyty. Betonowe bloki były jednocześnie ścianami działowymi i konstrukcją. Blokowy układ sprawiał, że mieszkania mają niemal ten sam rozkład. Różnią się tylko ilością pokoi.

– Możliwości były ograniczone – mówiła nam przed laty Krystyna Krygier.

Ale w tamtych czasach wiele osób marzyło, by zamieszkać na Retkini. Jak na lata siedemdziesiąte mieszkania były duże, rozkładowe. Nikomu nie przeszkadzało, że wszystkie były takie same. M-3 to 43 metry kwadratowe, M-4 - 53 metry. Duży przedpokój z którego wchodziło się do największego pokoju, mającego 16 metrów kwadratowych. Naprzeciw był mniejszy pokój, obok niezbyt duża kuchnia. Z przedpokoju wchodziło się do łazienki i ubikacji.

- Tak wygląda układ w mieszkaniu typu M 3 – wyjaśnia Paweł Rosiński, 54-letni inżynier od dziecka mieszkający na Retkini. - Bo te typu M-4 mają jeszcze jeden pokój. Nazywany był przez mieszkańców Retki ni "tramwajem". Nazwę te zawdzięcza temu, że jest długi i wąski, a przez to bardzo nieustawny.

Na Retkini, zresztą jak na większości łódzkich osiedli, mieszkania były takie same. Gdy do tego doda się jeszcze podobne meble, którymi były urządzone, wyglądały często jak klony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Retkinia, Widzew, Teofilów i inne blokowiska Łodzi. W blokach z wielkiej płyty mieszka połowa łodzian. Jak je budowano? - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany