Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Remontowo-drogowy koszmar w Łodzi po wakacjach. Kierowcy utknęli w korkach. Szerzej (i lepiej) nie będzie

(SP)
Po południu na al. Piłsudskiego w kierunku wschodnim korek gigant jest codziennie.
Po południu na al. Piłsudskiego w kierunku wschodnim korek gigant jest codziennie. Grzegorz Gałasiński
Tak jak można było przypuszczać, pierwsze dwa tygodnie września łódzcy kierowcy spędzili w gigantycznych korkach. Trudno się dziwić, skoro – skromnie licząc – dziesięć newralgicznych ulic w mieście jest albo dla ruchu zamkniętych, albo rozgrzebanych.

Najgorzej mają mieszkańcy wschodniej i południowo-wschodniej części Łodzi: Olechowa, Janowa, Widzewa Wschodu, Zarzewa i Dąbrowy, których od centrum skutecznie odciął rozpoczęty z miesięcznym poślizgiem remont al. Śmigłego Rydza. Na domiar złego wciąż nie można przejechać ulicą Dąbrowskiego przez Kilińskiego.

Zamknięto również Rzgowską, od Miłej do pl. Niepodległości, więc praktycznie cały ruch kołowy z Chojen skręcił w Paderewskiego, bo inaczej na północ miasta i do centrum nie da się dojechać. To spowodowało, że w godzinach porannego i popołudniowego szczytu utkniemy i przed rondem Lotników Lwowskich, i na Tuszyńskiej, Bednarskiej i Wólczańskiej. Ulicą Przybyszewskiego, która ma kilka wąskich gardeł między al. Rydza a Piotrkowską, można przejechać uzbroiwszy się w interesującego audiobooka; i dotyczy to zarówno pasażerów tramwajów, jak i kierowców. Blokują się tu wszyscy – rano w kierunku zachodnim, po południu w przeciwnym. Skręt w lewo w Przybyszewskiego z prostopadłej Łęczyckiej czy Przędzalnianej przypomina wtedy rosyjską ruletkę, w związku z czym auta stoją sznurem również na Milionowej i Tymienieckiego.

Na piechotę szybciej i taniej

– Tak źle to nie było podczas remontu „wuzetki” – mówi pan Jerzy (prosi, żeby nie podawać nawet inicjałów nazwiska), taksówkarz z ponadtrzydziestoletnim stażem. – Tragedia to jest łagodne określenie. Powiedziałbym, że to przedostatnie stadium raka. A w październiku, jak wrócą studenci, to będzie agonia. – Bo właściwie wszystkie ulice w rejonie na wschód od Piotrkowskiej i na południe od Piłsudskiego są zatkane.

Ale nie tylko tam, bo drogowe inwestycje przeskoczyły również na północ od al. Piłsudskiego. Budowana jest Nowowęglowa i krańcówka autobusowa przy ul. Wydawniczej, zamknięto dla ruchu ul. Tuwima od Targowej do Kilińskiego, remontowana jest również ul. Nawrot od Sienkiewicza do Kilińskiego.

– Kompletnie nie rozumiem, co się dzieje – dodaje taksówkarz. - Parę dni temu z dworca Fabrycznego wiozłem klientkę ze sporym bagażem na ul. Matejki. Zajęło nam to 48 minut, a licznik wystukał 49 złotych! Dobrze, że była to pani profesor z uniwersytetu; pożartowaliśmy sobie, że szybciej i taniej by było, gdyby poszła piechotą, a walizkę nadała kurierem.

Alternatywa z Andrzejowa

Nie do śmiechu było natomiast pani Annie Baranowskiej, która w ubiegły czwartek po południu musiała pojechać do mamy, która gorzej się poczuła.

– Wsiadłam w auto, bo pomyślałam, że tak będzie szybciej. Nie było. Z ul. Uniwersyteckiej na rondo Inwalidów jechałam 40 minut.
Pięć minut dłużej zajmuje pani Iwonie droga z Andrzejowa w okolice ul. Radwańskiej. Rozgrzebaną Rokicińską omija jednak szerokim łukiem, jadąc przez ul. Gajcego i Zakładową. A ostatnio wypróbowała wariant okrężny przez Józefiaka, Ofiar Terroryzmu, Śląską, Kilińskiego i Zarzewską. Okazał się o 10 minut szybszy. Gorzej ma jej znajoma, która o ósmej rozpoczyna pracę, a po drodze podwozi jeszcze dziecko do przedszkola na Olechowie, więc na Zakładowej przed Hetmańską tkwi w porannym korku.

Szerzej (i lepiej) nie będzie

W Zarządzie Dróg i Transportu problemu zakorkowanego miasta nie bagatelizują, ale też nie demonizują.
– To prawda, że doszło do modernizacyjnej kumulacji – mówi wicedyrektor Maciej Sobieraj. - To pokłosie tego, że miasto dynamicznie się rozwija. I spójrzmy obiektywnie: remont jednej ulicy w roku spowodowałby, że robilibyśmy to przez 50 lat. A korkują się również ulice wlotowe do miasta, gdzie nie są prowadzone żadne prace: Pabianicka, Aleksandrowska, Konstantynowska. Ulicą Bandurskiego od strony Retkini przejeżdża, jak policzyliśmy ostatnio, 707 aut na godzinę w porannym szczycie. Przez skrzyżowanie Marszałków w ciągu doby jedzie nawet 100 tysięcy samochodów. Uważam, że ruch odbywa się tam nawet rano w miarę płynnie, we wszystkich kierunkach. Na ogół wystarcza jedna zmiana, by przejechać to skrzyżowanie. Piłsudskiego trochę zatyka się przy Niciarnianej, Kilińskiego, Sienkiewicza oraz Bandurskiego.
Mimo to w ZDiT i tak uważają, że na pokonanie miasta wzdłuż osi wschód – zachód najlepsza jest „wuzetka”, a w kierunku północ – południe ciąg Kopcińskiego - al. Śmigłego Rydza. Pod warunkiem doliczenia na wszelki wypadek kilkunastu minut, jeśli jedziemy samochodem. Co do samej alei, to w ciągu najbliższych dwóch lat lepiej nie będzie, bo tyle ma trwać remont. Śmiem jednak wątpić, by było lepiej po jego zakończeniu, gdy wielu kierowców, którzy teraz z alei uciekli, znów na nią wróci. A po remoncie szerzej tam nie będzie.

Na razie jednak wrócą (już za dwa tygodnie) studenci, więc i na ulicach, i w zbiorowej komunikacji zrobi się ciaśniej. Więc – jak w starym dowcipie – puenta brzmi: lepiej już było...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany