Rekordzistka miała aż sześć promili! Uliczny alkomat ma powodzenie

– Kiedy ta kobieta zobaczyła swój wynik, była zdziwiona – mówi Justyna Jatczak pracująca w budce.

Inicjatywa montażu alkomatu na ulicy wyszła od właściciela budki.
– Szef stwierdził, że zamontuje alkomat tak dla zabawy – mówi pani Justyna. – Szybko okazało się, że pomysł jest trafiony. Co tydzień korzysta z urządzenia co najmniej kilkanaście osób, głównie w piątki i soboty, kiedy nocami wracają z pobliskich klubów przy ul. Piotrkowskiej. Kupują wówczas coś do jedzenia i przy okazji sprawdzają swój stan. Są jednak i tacy, którzy mieszkają w okolicy i przychodzą dzień po imprezie, by sprawdzić, czy na pewno wolno im usiąść za kierownicą. Generalnie chętnych jest sporo, bo tuż obok budki jest przystanek nocnych autobusów.
Aby skorzystać z alkomatu, trzeba mieć dwuzłotówkę i poprosić ekspedientkę w budce o słomkę. Po wrzuceniu monety należy odczekać 10 sekund, aż pojawi się niebieska lampka, a następnie dmuchać mocno i równomiernie do pojawienia się wyniku na wyświetlaczu. Jednocześnie słychać także głosowy komunikat o tym, czy sprawdzana osoba jest poniżej limitu 0,2 promili i może prowadzić samochód, czy też go przekroczyła i dlatego nie może siadać za kółkiem.
Zgodnie z zaleceniem umieszczonym na alkomacie, aby uzyskać precyzyjny wynik, nie powinno się pić alkoholu ani też palić papierosów na co najmniej 10 minut przed pomiarem. Jest również na nim adnotacja, że jego „Producent i właściciel nie ponoszą odpowiedzialności za zdarzenia będące wynikiem wskazania poziomu alkoholu. Użytkownik sam w pełni ponosi odpowiedzialność za swoje czyny”.