Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei”

renata sas
– Mam w sobie wielki gniew – mówi Lech Wałęsa, opowiadając Orianie Fallaci o tym, co daje mu napęd do działania. Słowo „gniew” dobitniej niesie to, co przywołuje film Andrzeja Wajdy. Nadzieja zrodziła się z gniewu.

O „Wałęsie. Człowieku z nadziei” głośno. W kinach dużo rezerwacji, licznie zapowiadają się grupy szkolne. Warto się wybrać i pochylić nad tym historycznym albumem.

Autor scenariusza Janusz Głowacki w usta sławnej dziennikarki, która przyjeżdża przeprowadzić wywiad, wkłada wiodące pytanie: jaki to człowiek? Rozmowa z Fallaci będzie odsłaniała drogę Wałęsy. Powtarza: jestem elektrykiem, nie politykiem, ale też dodaje swoje: nie chcem, ale muszem.

Ożywa Polska lat 70. i 80. Historia wchodzi w drogę gniewnego człowieka. Zapytany, co znaczy być przywódcą, mówi, że trzeba być zdeterminowanym. „Pyskata baba” – jak Wałęsa określa Fallaci – i uparty działacz konfrontują charaktery z historią.
Wajda sięga do wydarzeń na Wybrzeżu w 1970 roku, przypomina drogę Solidarności, strajki i akcje bezpieki, dochodzenie do Porozumień Sierpniowych, stan wojenny, internowanie Wałęsy w Arłamowie, nagrodę Nobla i decyzję, że Danusia ją odbierze... Aż do Okrągłego Stołu i listopada 1989 z wystąpieniem w amerykańskim Kongresie i legendarnym zwrotem: my, naród.

Film (ze zdjęciami Pawła Edelmana) świetnie łączy fabułę z dokumentem. Granice są niezwykle płynne. Codzienność starannie połączona została z fundamentalnymi wydarzeniami. A w każdym najważniejszy jest Wałęsa, który na ekranie wszystko zawdzięcza Robertowi Więckiewiczowi. Aktorska kreacja sprawia, że pozostając symbolem i legendą, nie jest człowiekiem ze spiżu, bez skazy, bez słabości. Więckiewicz buduje postać z pasją i dystansem, z autoironią i przejęciem. Gestem, brzmieniem głosu, porywającą prostotą i dętą bufonadą zaznacza obecność swojego bohatera, precyzyjnie wpisując go w sytuacje, które zachowały się na dokumentalnych filmach i fotografiach. Krzątająca się przy dzieciach żona, grana przez Agnieszkę Grochowską, jest oprawą mężowskiej aktywności. Naprawdę do akcji ostro wkroczy raz, przepędzając z domu tabuny dziennikarzy.

„Wałęsa. Człowiek z nadziei” to kronika historyczna. Wajda i Głowacki nie starają się otwierać pola do dyskusji (choć każdy pretekst jest dobry). Przypominają chwile sławy i chwały. Po „Człowieku z marmuru” i „Człowieku z żelaza” (scena, gdy Janda i Radziwiłowicz rozdają ulotki, została przełożona do „Człowieka z nadziei”) ten film zamyka tryptyk i ma w sobie coś z obrony Wałęsy przed... Wałęsą. (127 min)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany