Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik medyczny w opałach. Proszą o pomoc, a potem wyzywają i grożą

(ei24)
Ratownicy medyczni wezwani na wizytę do około 60-letniego mężczyzny nie zostali wpuszczeni do mieszkania w kamienicy na Bałutach.

Gdy rodzina dowiedziała się, że w zespole karetki pogotowia nie ma lekarza, była bardzo niezadowolona i nie przebierała w słowach. O mało nie doszło do rękoczynów. W rezultacie zrezygnowano z pomocy ratowników medycznych i odesłano ich z kwitkiem. Prawdopodobnie krewni 60-latka chcieli tylko dostać receptę, a żeby nie chodzić do lekarza - wezwali pogotowie, twierdząc, że ojciec nagle zasłabł. To było drugie wezwanie, bo za pierwszym razem mówili o bólu gardła i gorączce, ale wtedy odesłano pacjenta do lekarza pierwszego kontaktu .

Na Polesiu grożono ratownikom pobiciem podczas wizyty u 40-latka, który doznał urazu nogi podczas awantury. Pijani krewni mieli pretensje, że karetka za długo jechała do pacjenta (choć wcale tak nie było), a poza tym uważali, że ratownicy źle udzielali mu pomocy...

- Kilka razy dziennie zespoły medyczne karetek pogotowia, jadąc na wizytę, spotykają się z agresją i obelgami ze strony pacjentów lub ich rodzin, często nietrzeźwych - mówi Tomasz Janowski, koordynator medyczny Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. - Czasami prosimy o asystę policji. Zgłaszający wizyty też nie przebierają w słowach, gdy odsyłamy ich do poradni, bo nie jest to nagły przypadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany