Radosław Przybyliński, właściciel lawety, opowiada o problemach łodzian z samochodami
Aż osiem razy Radosław Przybyliński, właściciel całodobowej lawety, wybawiał z opresji kierującą bmw E36, której auto niespodziewanie odmawiało posłuszeństwa. A to pękła opona, a to blokowała się kierownica. Najczęściej jednak silnik zwyczajnie nie chciał się uruchomić.
- Dostała ode mnie specjalny rabat i radę, że może najwyższy czas wymienić furę - opowiada łódzki laweciarz. - I chyba posłuchała, bo przestała dzwonić z prośbą o pomoc. - żartuje.[/cyt]
To nie jedyne bmw, które zabierał z łódzkich ulic pan Radek. Jak twierdzi nasz rozmówca, ta marka pojazdów często się psuje, ale być może wynika to z dużej popularności bmw. Na łódzkich ulicach z roku na roku przybywa samochodów nowej generacji, dlatego też do nowszych aut laweta wzywana jest najczęściej. Z jakich powodów?
KLIKNIJ DALEJ, CZYTAJ WIĘCEJ