Już początek spotkania pokazał, że zawodnicy gości najpierw myśleli o tym, by nie przegrać, a dopiero później o konstruowaniu akcji ofensywnych.
Niestety, po kwadransie, w którym gra ŁKS wyglądała nawet obiecująco, łódzcy piłkarze zaczęli sumiennie pracować na to, by stracić gola. Najpierw nieudane zagranie Monsalve dało okazję Semedo do oddania celnego strzału. W tym przypadku Arndt spisał się wyśmienicie i zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Jednak przy stałym fragmencie defensorzy drużyny z al. Unii zachwali się niczym kompletni ligowi nowicjusze. Henrique, przy biernej postawie Gulena i Monsalve, oddał precyzyjny strzał głową z jedenastu metrów i gospodarze objęli prowadzenie.
Radomiak po zdobyciu prowadzenia, złapał wiat w żagle, ruszył do kolejnych zdecydowanych ataków i tylko dzięki wyśmienitej postawie Arndta łodzianie nie stracili kolejnych bramek (m.in. strzelali Henrique i Semedo). ŁKS przypomina boksera, która po potężnym ciosie myślał już nie o walce, ałe tylko o tym, by utrzymać się na nagach i nie paść na deski.
W 31 minucie kolejny raz potwierdziło się stare polskie powiedzenie, że biednemu i to i wiatr w oczy. Nie dość, że ŁKS ma śladową liczbę zawodników, których można nazwać napastnikami, to na dodatek Tejana wykluczyła z gry kontuzja. Zastąpił go Pirulo.
W 34 minucie, choć na chwilę szczęście, uśmiechnęło się szczęście do ŁKS. Sędzia najpierw ukarał Gulena czerwoną kartkę, ale po chwili i konsultacji z arbitrem technicznym, wycofał się ze swojej decyzji.
Jednak radość w obozie ełkaesiaków nie trwała długo. W 36 ŁKS sam się dobił. Po dośrodkowaniu byłego ełkaesiaka Grzesika, piłka odbiła się od Flisa i wylądowała w siatce łódzkiej drużyny.
W końcówce drugiej części spotkania padłam bramka dla ŁKS, ale po konsultacji VAR arbiter nie uznał gola Dankowskiego.
Chwilę później taka sama kontrowersyjna sytuacja miała miejsce pod bramką łodzian, ale tym razem sędzia uznał gola Semedo.
W porównaniu do meczu z Cracovią trener Kazimierz Moskal dokonał aż sześciu zmian w składzie. Dwie z nich były wymuszone. W wyjściowej jedenastce zabrakło Bobka (absencja była spowodowana chorobą) Hotiego (kontuzja). Od pierwszej minuty nie zagrali też: Dankowski, Louveau, Pirulo i Letniowski. Na boisko wybiegli natomiast: Arndt, Gulen, Nacho Monsalve, Janczukowicz, Ramirez i Małachowski.
Radomiak Radom - ŁKS Łódź 3:0 (2:0)
1:0- Henrique (20), 2:0 - Flis (37, samobójcza), 3:0 - Semedo (69)
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?