Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puchar Świata w rugby. Kto przejdzie do historii. All Blacks, czy Springboks?

Robert Małolepszy
Fot. Tomasz Plenkowski
2,4 mln widzów na trybunach. Kilkaset milionów przed telewizorami. Po siedmiu tygodniach fascynującej rywalizacji czas na finałowe rozstrzygnięcia Pucharu Świata w rugby. W piątek w meczu o brąz zagrają Anglia z Argentyną. W sobotę o tytuł mistrzów świata odwieczni rywale – Nowa Zelandia z RPA. Jedna z tych drużyn przejdzie do historii.

Chociaż turniej organizowany we Francji zaczął się od zwycięstw ekip z Europy, bo Francja pokonała Nową Zelandię, Anglia Argentynę, a Irlandia okazała się lepsza od RPA, to na koniec walkę o złoto stoczą dwa najbardziej utytułowane w rugby zespoły, czyli „All Blacks” i „Springboks”. W meczu o trzecie miejsce zmierzą się Anglia z Argentyną.

Faza grupowa, w której obejrzeliśmy 20 najlepszych drużyn świata, przyniosła wiele wspaniałych spotkań i kilka niespodzianek. Największą jest z pewnością odpadnięcie Australii, która w swojej grupie musiała uznać wyższość Walii oraz Fidżi i znalazła się poza czołową ósemką. To pierwszy taki przypadek w historii turnieju rozgrywanego po raz dziesiąty. Australia to dwukrotny mistrz świata i gospodarz kolejnego turnieju.

Na długo zapamiętamy mecz otwarcia i wygraną Francji z Nową Zelandią, ale też postawę takich drużyn jak Samoa, które o mało co nie pokonało Anglii (17:18), Urugwaj, który rozegrał świetny mecz przeciwko Francji (niewysoka jak na rugby porażka 12:27), czy Portugalia. Zwłaszcza postawa tej ostatniej może być inspiracją dla wielu rugbowych nacji drugiego i trzeciego szeregu, m.in. takich jak Polska. Biało-Czerwoni na co dzień rywalizują z Portugalczykami w Rugby Europe Championship. Ostatni mecz wygrali z nami bardzo wysoko, ale ledwie kilka lat temu toczyliśmy z nimi naprawdę wyrównane boje. Tymczasem Portugalia pokonała w grupie Fidżi 24:23, zremisowała z faworyzowaną Gruzją 18:18 (w rozgrywkach europejskich regularnie przegrywa), długimi momentami była równorzędnym rywalem dla Walii i Australii.

Złamane serce Irlandii

To wszystko jednak było zaledwie preludium do tego, co czekało nas w ćwierćfinałach. W światowym rankingu pozycję numer jeden przed turniejem zajmowała Irlandia i w fazie grupowej udowodniła, że nie ma w tym przypadku. Jonathan Sexton i Bundee Aki prowadzili swój zespół od zwycięstwa do zwycięstwa (m.in. nad obrońcami tytułu RPA (13:8), ale w ćwierćfinale trafili na Nową Zelandię, która w grupie została pokonana przez gospodarzy imprezy. Po niesamowitym meczu, jednym z najlepszych w historii All Blacks złamali irlandzkie serca, wygrywając 28:24. Irlandia znów odpadła w ćwierćfinale. Jak bardzo był to jednak wyrównany bój niech świadczy powitanie, jakie zgotowali Irlandczykom kibice w kraju. Było tak gorące, jakby to Irlandia wygrała.

Równie fascynujące było ćwierćfinałowe stracie RPA z Francją. Gospodarze, choć przez kilka lat budowali drużynę z myślą o triumfie w Pucharze Świata, w dramatycznych okolicznościach przegrali z obrońcami tytułu różnicą jednego punktu. Fantastyczny Cheslin Kolbe zademonstrował trochę rugbowej magii, blokując kop, który wydawał się nie do zablokowania. Mowa o tzw. podwyższeniu po przyłożeniu Francuzów. Thomas Ramos kopał z odległości 30 m od linii pola punktowego, za którą stał Kolbe. Cheslin miał prawo blokować kop, ale musiał pokonać te 30 metrów tak szybko, by znaleźć się przed Ramosem w momencie kopu. A ten do piłki miał… trzy kroki. Udało się! RPA wygrała 29:28. Gdyby nie ten zablokowany kop, w półfinale byłaby Francja.

Tam czekała już Anglia, czyli jedyna niepokonana ekipa do tego etapu turnieju, która w ćwierćfinale okazała się minimalnie lepsza od Fidżi. Jako małą niespodziankę można potraktować wygraną Argentyny z Walią. Zwłaszcza wynik 29:17 i naprawdę pewne zwycięstwo brązowych medalistów z 2007 roku.

Walka potęg o prymat

Najlepsza drużyna Ameryki Południowej w starciu o wielki finał nie miała zbyt wiele do powiedzenia i zdecydowanie uległa rozpędzonym graczom Nowej Zelandii. W wielkim finale All Blacks spotkają się z ekipą RPA, która dzięki świetnej grze w obronie, konsekwencji taktycznej, doskonałym zmiennikom oraz precyzji sprowadzonego w trakcie turnieju Handre Pollarda, wykopała z walki o złoto Anglików, którzy tym samy doznali pierwszej, ale jakże bolesnej porażki w turnieju.

Rugbistom spod znaku czerwonej róży został na pocieszenie piątkowy mecz o trzecie miejsce (godz. 21, transmisja w Polsacie Sport News) z Los Pumas. Choć pokonali ich w fazie grupowej 27:10, grając cały mecz w osłabieniu, nie mogą być zbyt pewni siebie. Dla Argentyńczyków każde miejsce na podium będzie wielkim sukcesem. Jedyny medal Pucharu Świata zdobyli właśnie we Francji w 2007 roku i również miał brązowy kolor. Anglicy, mimo że przed turniejem byli skazywani na pożarcie, mogą czuć się rozczarowani, bo w półfinale bardzo długo prowadzili ze Springboks i dopiero w końcówce dali sobie wyrwać upragnione zwycięstwo. Teraz muszą szybko się otrząsnąć, by nie wrócić do kraju z pustymi rękami.

W sobotę, w meczu wieńczącym Puchar Świata spotkają się natomiast zespoły, które mają w swoim dorobku po trzy tytuły i od 20 lat na zmianę zdobywają trofeum Williama Webba Ellisa. Teraz w bezpośrednim starciu rozstrzygną, kto przez najbliższe cztery lata będzie mógł uważać się za najlepszą ekipę w historii rugby. Nieco więcej szans daje się All Blacks, którzy grają bardziej efektownie, ale i skutecznie. Charyzmatyczny łącznik Faf de Klerk, wspomniany Pollard, a także najszybszy zawodnik świata Kolbe zrobią jednak wszystko, by po raz drugi z rzędu sięgnąć po trofeum. Historia mówi, że reprezentacja RPA wygrała każdy finał, do którego awansowała. Nowozelandczycy przegrali tylko raz – właśnie ze Springboks w 1995 roku. W sobotę na Stade de France mają okazję wziąć rewanż za słynny finał, który był zarazem ostatnią bezpośrednią potyczką o złoto tych dwóch drużyn.

Finał, który przeszedł do historii

Tamten finał przeszedł do historii nie tylko rugby, nie tylko sportu, ale i świata. Turniej odbywał się w RPA, które właśnie uwolniło się z apartheidu. Prezydent Nelson Mandela wbrew swoim współpracownikom zgodził się na organizację Pucharu Świata, choć rugby w RPA było przez blisko 100 lat sportem białych, jednym z symboli apartheidu. Federacja RPA nie zgadzała się np. by w meczach z odwiecznymi rywalami Nową Zelandią w barwach All Blacks występowali Maorysi. Gdy w 1981 roku RPA pojechała na kolejne tournée do Nowej Zelandii nie tylko w tym kraju, ale na całym świecie wybuchły masowe protesty.

W Republice Południowej Afryki zielona koszulka Sprinboks, jak nazywa się kadrę rugbistów, była znienawidzona przez czarną większość. Z kolei dla Afrykanerów była świętością. I właśnie taką koszulkę na finał założył Nelson Mandela, który przywitał obie drużyny przed meczem. W barwach Nowej Zelandii grał legendarny gigant Jonah Lomu. W ekipie RPA był ledwie jeden czarnoskóry zawodnik Chester Williams. Kapitanem był Francois Pieenar, który nosił koszulkę z numerem 6. Z takim samym numerem na plecach wyszedł na boisko, a potem na trybuny Nelson Mandela. Po zaciętym, wygranym po dogrywce 15:13 meczu wygrali Południowoafrykańczycy, których wspierał tym razem cały naród.

Do turnieju przystąpili pod hasłem „Jedna drużyna, jeden naród” i w zgodnej opinii historyków, był to moment, który naprawdę zjednoczył stojący na skraju wojny domowej kraj. Wydarzenia z 1995 roku opisuje wspaniała książka „Invictus igrając z wrogiem. Nelson Mandela i mecz który zjednoczył naród” Johna Carlina, którą potem przenieśli na ekran Amerykanie (Morgan Freeman, jako Mandela, Matt Damon jako Pieenar). Zdjęcie Mandeli wręczającego Puchar Williama Webba Ellisa Pieenarowi przeszło do historii sportu.

Sobotni finał na Stade de France (transmisja od 20.50 w Polsacie Sport Extra) nie będzie miał aż takiego wymiaru symbolicznego. Gra toczyć się będzie „tylko” o przejście do historii rugby, jako pierwsza drużyna, która ma na koncie cztery tytuły mistrza świata. Wedle wielu może to być też najlepszy mecz w historii rugby pod względem sportowym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Puchar Świata w rugby. Kto przejdzie do historii. All Blacks, czy Springboks? - Sportowy24

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany