- Rzucają się, wręcz walczą o pokarm, co świadczy o tym, że nie dawano im jeść. Jedna z suk jest chora na epilepsję, inny pies kuli się, gdy ktoś chce go pogłaskać. To może świadczyć o tym, że był bity - mówi Joanna Majchrzak, p.o. prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Łodzi, której działacze w środę zabrali psy.
W małym mieszkaniu pozostało ich jeszcze osiem, osiem kotów, dwa króliki i świnka morska. W ocenie TOnZ kobieta nie radziła sobie z opieką nad tak dużą liczbą zwierząt, nie było jej stać na zapewnienie im leczenia (żyje ze zbierana makulatury). Z mieszkania wydobywa się fetor.
Z relacji sąsiadów wynika, że niektórych psów nie wyprowadzała. Kobieta tłumaczyła, że zabierała do domu zwierzęta porzucone, bite, chore, którymi nikt nie chciał się zająć.
- Nie chcemy tej pani zrobić krzywdy, ale pomóc jej i zwierzętom. W tej sytuacji jedynym sposobem jest odebranie zwierząt. Jeśli udowodni, że jest w stanie o nie zadbać, to je oddamy - zapewnia Joanna Majchrzak.
Zwierzęta pozostaną w lecznicy przez kilkanaście dni, potem będą resocjalizowane. Wczoraj działacze mieli zabrać pozostałe zwierzaki, ale zastali zamknięte drzwi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]