Przetańczyć, nie tylko dzisiaj, całą noc! Jak przetrwać na parkiecie w sylwestra?

Monika Sęk-Rojewska ze szkoły tańca Latin Dance Academy przy ul. Piotrkowskiej uważa, że znakomicie. Coraz więcej mieszkańców Łodzi popołudnia spędza bowiem w szkołach tańca, a w okresie świąteczno-noworocznym (mimo natłoku obowiązków) sale były wypełnione wręcz po brzegi.

- Coraz mniej osób traktuje taniec zadaniowo, czyli przychodzi na zajęcia, żeby zabłysnąć podczas imprezy sylwestrowej, urodzinowej czy weselnej - twierdzi Daniel Rojewski z łódzkiego LDA.

- Kto już się przełamie i przyjdzie, zostaje na lata - dopowiada pani Monika.

Rzeczywiście, niektórym brakuje śmiałości, żeby wyjść na parkiet w gronie znajomych, a co dopiero wśród innych kursantów. Jak zapewniają Rojewscy, w szkołach nikt nikogo nie ocenia, a wystarczą trzy lekcje tańca, żeby nauczyć się podstawowych kroków salsy, bachaty i kizomby. Kto ma poczucie rytmu i talent, po tych kilku grupowych spotkaniach z instruktorem, doskonale poradzi sobie na dyskotece. Gorzej z osobami, które słabiej słyszą muzykę.

- Każdy może nauczyć się tańczyć. Osoby ze słabszym poczuciem rytmu muszą ćwiczyć dwa razy częściej i powinny słuchać dużo muzyki. Wtedy i w tańcu pojawią się postępy - mówi pan Daniel.

Okazuje się, że taniec łączy pokolenia. Na kursy stylów tańców latynowskich (a te są ostatnio najmodniejsze) uczęszczają zarówno młodzieńcy, jak i osoby bardziej dojrzałe. Sporo grupę stanowią panie i panowie po 60-tce. Nie brakuje też dwudziestolatków i osób w wieku średnim.

- Na zajęciach, zwłaszcza z tańców sensualnych (jak np. bachata) otwieramy się innych ludzi, nabieramy odwagi i przede wszystkich świetnie się bawimy - mówi Monika Sęk-Rojewska.

Nie zapomnijmy, że lekcje tańca to doskonała gimnastyka. W trakcie aktywnej nocy sylwestrowej można spalić mnóstwo kalorii. Tylko jak przetrwać na parkiecie całą noc?
- Wystarczy założyć wygodne buty i nie schodzić z parkietu. Przerwy nie są wskazane - mówią całkiem na poważnie Rojewscy.