Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorca z Pabianic kupił bohomazy za ponad 2 miliardy złotych...

(KZ)
KWP Łódź
Damian D., 32-letni przedsiębiorca z Pabianic, zamówił u amatora pacykarza z Lutomierska 20 obrazów. Cena nie była ustalona. Natomiast kara umowna za niewykonanie zlecenia miała wynosić 30 tys. zł. Zlecenie zostało wykonane, a cena, jaką ustalili artysta i kupujący, wyniosła - według wystawionego rachunku - 2 miliardy 160 milionów złotych!

Damian D., 32-letni przedsiębiorca z Pabianic, zamówił u amatora pacykarza z Lutomierska 20 obrazów. Cena nie była ustalona. Natomiast kara umowna za niewykonanie zlecenia miała wynosić 30 tys. zł. Zlecenie zostało wykonane, a cena, jaką ustalili artysta i kupujący, wyniosła - według wystawionego rachunku - 2 miliardy 160 milionów złotych! Rzeźnik zapłacił wekslem wystawionym na umówioną kwotę.

Jako przedsiębiorca zarabiał ok. 4 tys. zł miesięcznie. Nie miał ani dwóch miliardów, ani perspektywy zarobienia takiej kwoty. Potem, w obecności notariusza, obrazy „Szkarłatna noc” i pozostałe zostały przekazane przedsiębiorcy. Później, w czasie postępowania sądowego, biegły wycenił ich wartość w sumie na 830 zł, przy czym wartość trzech obrazów o wielkości 50x70 cm wynosiła po 50 zł, a siedemnastu o wielkości 30x40 cm - po 40 zł każdy. Stwierdził, że namalowane zostały bez znajomości podstawowych zasad kompozycji i technologii malarskiej, właściwej dla malarstwa sztalugowego. Jednak obrazy te przedsiębiorca wystawił na internetowym portalu handlowym eBay.pl, wyceniając je na 300 milionów złotych każdy! Jednocześnie, w rozliczeniu z urzędem skarbowym, wystąpił o zwrot 160 mln zł z tytułu podatku VAT.

Urząd skarbowy najpierw zajął się malarzem, żądając od niego zapłacenia podatku od sprzedanych obrazów, 8 proc. od ich wartości, czyli 160 mln zł. Potem zainteresował się biznesmenem, który - gdy zaczął mieć kłopoty - zadeklarował, że nie żąda zwrotu 160 mln zł podatku VAT.

Sprawa jednak trafiła do sądu. Tu rzeźnik przekonywał, że wszystko zaczęło się od wypatrzonego ogłoszenia, w którym była oferta namalowania obrazów na zamówienie. Skontaktował się z malarzem amatorem i zamówił 20 obrazów o dowolnej tematyce. Twierdził, że chciał poszukać kupca „jelenia” i 20 bohomazów, za które zapłaci 500-800 zł, sprzedać po 300 mln zł za sztukę. U notariusza wystawił jednak malarzowi weksel na... ponad 2 miliardy złotych, odebrał 20 obrazów i nie oglądając ich, schował do samochodu. A potem wystąpił do urzędu skarbowego o zwrot podatku VAT - 160 mln zł. Wystraszył się, gdy fiskus wszczął postępowanie w tej sprawie. Wówczas złożył korektę zeznania i zrezygnował z żądania milionów. Za późno, bo został oskarżony - on i malarz - o próbę oszustwa.

Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że cena za obrazy, czyli ponad 2 miliardy zł, była pozbawiona sensu, sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Jedynym logicznym powodem tak znacznego zawyżenia wartości obrazów, musiała być chęć uzyskania od Skarbu Państwa, reprezentowanego przez właściwy urząd skarbowy, zwrotu podatku od transakcji w wysokości, która - z uwagi na 8-procentową stawkę VAT - wynosiła 160 mln zł. Sąd nie uwierzył więc ani w naiwność przedsiębiorcy, który nie potrafił logicznie wytłumaczyć dlaczego wystawił weksel na tak gigantyczną kwotę, ani w nieświadomość malarza, uznając, że współdziałali oni w oszustwie podatkowym.

Według sądu obaj mężczyźni liczyli, że urząd skarbowy wypłaci 160 mln zł przedsiębiorcy, a gotówką się podzielą. Sąd skazał malarza na 5 lat więzienia, a rzeźnika na 4 lata. Wyrok na malarza był wyższy, bo już wcześniej był on karany za inne przestępstwa.

Zobacz też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany