Przed piłkarzami ŁKS. Miliony złotych na wyciągnięcie ręki

Nie ma co zaklinać rzeczywistości. ŁKS osiadł właśnie na mieliźnie i sytuacja stała się bardzo groźna. Odszybkiej reakcji i zdecydowanych działań klubowych władz zależy, czy zdoła wrócić na głębokie wody, czy też kolejny podmuch wiatru rzuci go na skały, po czym szybko zatonie.

Pewnie najlepiej do wyobraźni przemawiają liczby. W pierwszej lidze czołowy klub może liczyć na milion złotych od sponsora ligi i telewizji pokazującej rozgrywki. To kwota, która pozwala wielu drużynom na przeżycie ledwie jednego, góra dwóch miesięcy.

Inaczej ma się sprawa w ekstraklasie. Tuż przed sezonem poinformowano, że kluby będą miały do podziału 230 mln złotych, natomiast kwota może finalnie okazać się jeszcze wyższa.

Największą część stanowi tzw. kwota stała. To 44 procent całości pieniędzy przeznaczonych dla klubów, która jest dzielona po równo. Jej ważnym elementem jest suma 18 milionów złotych przekazywana na działalność związaną ze szkoleniem młodzieży!

33,5 proc. całej puli stanowi kwota za wynik sportowy. W jej ramach, część dzielona według miejsca wywalczonego na koniec nowego sezonu wynosi 18,5 proc.

Pewnie w ŁKS dobrze o tym wiedzą, że tylko gra w elicie daje szansę na lepsze dni dla klubu.

Tuż przed świętami Tomasz Salski, współwłaściciel i prezes ŁKS, zapewniał, że widać w tunelu światełko.

- Jest spokojniej - mówił. - Schodzimy z zadłużenia, mimo to wiemy, że to będzie nadal trudny sezon dla ŁKS i mamy tego pełną świadomość. Na pewno będziemy musieli przemyśleć kilka spraw w nowej rzeczywistości, w której będziemy mogli działać w końcu z kompletnym stadionem. Sponsorzy? Na dziś mamy podpisane dwie umowy o poufności danych (NDA). Strony wymieniają się dokumentacją, o której mówi się, że jest „wrażliwa”. Jesteśmy w styczniu umówieni na wizytę nie tylko u pośredników polskich, ale też bezpośrednio z głównymi graczami.

Potencjalni inwestorzy podchodzą i patrzą na ŁKS przez pryzmat ekonomii.