Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed niedzielnym meczem Widzewa. Trener Pawlak gra o posadę

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa drugi raz z rzędu zagrają w niedzielę o godz. 18. Jednak tym razem łodzianie będą gospodarzem, a to zawsze spory handicap.

To ważne, bo w jedenastej kolejce ekstraklasy Widzew podejmować będzie Lechię Gdańsk, a więc drużynę znacznie wyżej notowaną od łodzian. Zespół z Wybrzeża wywalczył do tej pory piętnaście punktów, o siedem więcej niż drużyna z al. Piłsudskiego. Choć obydwie jedenastki dzieli sporo miejsc w tabeli, to jednak nastroje wśród łódzkich i gdańskich fanów są podobne, czyli dalekie od optymizmu i radości. Wszyscy na tym etapie rozgrywek liczyli na więcej.

W Widzewie działacze nie wytrzymali ciśnienia i zdecydowali się na odsunięcie trenera Radosława Mroczkowskiego. Jego miejsce zajął Rafał Pawlak. Z początku jego przygoda z ekstraklasą została naznaczona mianem tymczasowości. Jednak okazało się, że znalezienie opiekuna dla widzewskiej drużyny, przy określonych finansowych kłopotach spółki, nie jest wcale prostym zadaniem. Zapewne stąd Pawlak dostał kolejną szansę z zapewnieniem, że jeśli ją wykorzysta, to będzie mógł liczyć na wspaniałomyślność klubowych sterników i dłużej pozostanie przy ekstraklasowym futbolu. Przed tygodniem debiut Pawlaka w Poznaniu popsuł Rafał Augustyniak, który już w trzeciej minucie został ukarany czerwoną kartką. Osłabionej drużynie nie udało się zremisować z Lechem (0:1), ale zebrała pochwały za ambitną i waleczną postawę.
Do meczowej kadry łodzian wraca Kevin Lafrance, który z powodu kary za czerwony kartonik w meczu z Ruchem Chorzów nie mógł wystąpić w stolicy Wielkopolski.

Niedzielny rywal też ma swoje problemy. Lechia przez moment była nawet wiceliderem rozgrywek, ale to już przeszłość. Teraz dryfuje ku środkowi tabeli, po pięciu spotkaniach bez zwycięstwa. Na Wybrzeżu podkreślają, że drużynie coraz trudniej zdobywać punkty, bowiem rywale w dużej mierze rozszyfrowali styl gry gdańszczan. Drużyna Lechii najlepsze wyniki notowała, gdy przyszło się jej mierzyć z zespołami prezentującymi bardzo ofensywny styl gry. Dobra gra pressingiem i kontry były wówczas kluczem do sukcesu podopiecznych Michała Probierza. Gorzej jest, gdy rywal do przodu pójść nie chce i czeka na to, co zaprezentuje jedenastka znad Bałtyku. Można się było o tym przekonać w poniedziałek, kiedy to Lechia musiała się mocno namęczyć z outsiderem rozgrywek, Koroną Kielce (2:2). Przy okazji okazało się, że defensorzy gdańskiej drużyny lubią sobie pograć rękami w polu karnym i pewnie trener Pawlak poinformuje swoich zawodników o tych skłonnościach piłkarzy rywala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany