Przed meczem piłkarzy ŁKS. Chojniczanka też ma aspiracje

Przypomnijmy, że łodzianie pechowo stracili dwa punkty w Częstochowie, bowiem Raków wyrównał na 1:1 w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, zdobywając gola z rzutu karnego.

Nie zmienia to jednak faktu, że ełkaesiacy mogą być dumni ze swojej postawy, bowiem na boisku lidera zaprezentowali się bardzo dobrze. Gdyby nie brak doświadczenia reprezentanta Polski U-20 Jana Sobocińskiego (ma cztery karki na koncie i nie zagra w najbliższym spotkaniu), drużyna trenera Kazimierza Moskala sięgnęłaby po trzy punkty.

Mecz z Rakowem to jednak już historia i przed łodzianami kolejny wyjazdowy pojedynek w pierwszej lidze. Tym razem ŁKS wybierze się znacznie dalej, bowiem w niedzielę grać będzie w Chojnicach z Chojniczanką. Spotkanie zaplanowane jest na godzinę 17. Gospodarze zajmują dziewiąte miejsce w tabeli, ale należy pamiętać, że mają tylko trzy punkty mniej od ełkaesiaków, a to na pewno oznacza, że szykuje się kolejny trudny ligowy pojedynek.

Czy po meczu w Częstochowie wypada straszyć ełkaesiaków spotkaniem z Chojniczanką? Wydaje się, że nie, ale warto podkreślić, iż w Chojnicach bardzo marzą o ekstraklasie. Niedawno działacze z 40-tysięcznego miasta w województwie pomorskim dokonali niespodziewanego zwolnienia trenera. Drużyna po trzynastu meczach tego sezonu traciła zaledwie trzy punkty do miejsca premiowanego awansem do ekstraklasy (przegrała tylko dwa mecze), a mimo to działacze MKS zdecydowali się rozstać z Przemysławem Cecherzem. Jego miejsce zajął Maciej Bartoszek, dla którego jest to powrót do klubu z ul. Mickiewicza po dwóch latach. To sygnał, że w Chojnicach koniecznie chcą w tym roku awansować do krajowej elity. Na razie wybór Bartoszka to strzał kulą w płot (porażka i remis), ale łodzianie w żadnym wypadku nie mogą stracić czujności.