Przed meczem Okocimski-ŁKS. Żarty naprawdę się skończyły

Oczywiście, mamy świadomość, że do zakończenia sezonu 2012/2013 pozostało jeszcze wiele meczów, jednak uderzanie w katastroficzne tony w żadnym razie nie jest przesadą.
Fakty przecież nie kłamią. Podopieczni trenera Marka Chojnackiego zajmują przedostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie dziesięciu punktów. Jeżeli drużyna miałaby zakończyć rok z tak mizernym dorobkiem, to wiosną musiałaby prezentować wręcz znakomitą dyspozycję, żeby realnie myśleć o utrzymaniu się. Wystarczy wspomnieć, że w poprzednich sezonach bezpieczną pozycję nie zawsze gwarantowało nawet 35-36 punktów. Warto, żeby wszyscy przy al. Unii o tym pamiętali. Żarty naprawdę się skończyły.
Na szczeście dla chłopaków Chojnackiego, Okocimski również ma poważne kłopoty. Drużyna z Brzeska nie wygrała jeszcze meczu na własnym boisku w rundzie jesiennej. Istnieje więc całkiem realna szansa, że przedłużyć tą fatalną passę gospodarzy. Zwłaszcza że szkoleniowiec Okocimskiego Krzysztof Łętocha nie będzie mógł skorzystać z usług aż czterech graczy zawieszonych za żółte kartki (Radosława Jacka, Walentina Jeriomenki, Łukasza Zaniewskiego i Iwana Litwiniuka), zaś pod znakiem zapytania stoi występ rekonwalescenta Marcina Szałęgi. Zapowiada się więc twardy bój o każdą piłkę, bo rywale też traktują ten mecz jako wymarzoną okazję na przełamanie.
Chojnacki problemy kadrowe ma już za sobą. Nie może zagrać jedynie obrońca Michał Żółtowski, jednak jego absencja jest raczej bez znaczenia, bo i tak miałby iluzoryczną szansą na wywalczenie sobie miejsca w składzie.
Mamy nadzieję, że ŁKS wreszcie zdobędzie punkty z beniaminkiem (wcześniej uległ Stomilowi Olsztyn, GKS Tychy oraz Miedzi Legnica).