ŁKS, tak przynajmniej nas przekonywano, miał się w drugiej części sezonu rzucić do odrabiania strat, a historyczny, szczytny przydomek „Rycerze Wiosny”, który w ostatnim czasie przykrył się nieco patyną, znów miał pięknie zabłysnąć. Niestety, ligowego sprintu w wykonaniu drużyny z al. Unii nie ma, a zespół prowadzony przez trenera Kazimierza Moskala został wyraźniew blokach startowych.
Po trzech tegorocznych kolejkach ŁKS jest nadal na ostatnim miejscu w tabeli, ale dystans do bezpiecznego miejsca, dającego prawo pozostania w krajowej elicie, powiększył się do dziesięciu punktów. A to oznacza, że już na starcie batalii o utrzymanie w ekstraklasie łodzianie zgubili trzy punkty, które w ostatecznym rozrachunku mogą okazać się decydujące.
W ŁKS nie wywieszono jeszcze białej flagi i piłkarze podkreślają stanowczo, że jeszcze nie wszystko stracone.
- Myślę, że potrafimy grać lepiej niż to miało miejsce w spotkaniu z Pogonią - mówi Jan Grzesik. - Druga połowa pokazała, że jesteśmy w stanie przejąć kontrolę nad przeciwnikiem, który zajmuje trzecie miejsce w ekstraklasie. A więc stać nas na to, by podjąć rywalizację z najlepszymi. A to oznacza, że jeszcze nie wszystko stracone. Do końca sezonu zostało wiele spotkań i sporo punktów do wywalczenia. Teraz już musimy walczyć nie o jeden, ale o trzy.
I pewnie z takim nastawieniem ŁKS musi jechać do Gdyni, gdzie w niedzielę zmierzy się miejscową Arką. To szalenie istotny pojedynek dla obydwu klubów, które znajdują się w strefie spadkowej (gospodarze mają osiem punktów przewagi nad łodzianami). Ełkaesiacy łakną punktów, niczym ryba wody, ale w identycznej sytuacji jest drużyna z Wybrzeża. A to zapowiada, że w tym spotkaniu nie będzie czasu nawet na sekundę wytchnienia.
Optymizmem nastraja postawa łódzkiej defensywy. Dwukrotni mistrzowie Polski w dwóch ostatnich spotkaniach (z Wisłą Płock i Pogonią Szczecin) nie dali sobie wbić gola. Na pewno jednak w ŁKS muszą pamiętać, że w minionej serii mistrzowskiej Arka popisała się nie lada wyczynem. Drużyna prowadzona przez serbskiego szkoleniowca, Aleksandara Rogicia, przegrywała na własnym stadionie z Rakowem Częstochowa 0:2, a jednak w końcówce zdołała się podnieść i strzelić rywalowi trzy gole.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Grabowski, Zawodnik i Nowosielski zmniejszyli sobie żołądki. Ekspertka ostrzega
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Była pięknością ze "Złotopolskich". Dziś Gabryjelska nie przypomina siebie | ZDJĘCIA