Prowokatorzy mieli wmieszać się w tłum, premier zapowiada surowe kary za wszczęcie zamieszek
Protestujący w Warszawie rolnicy ruszyli o godzinie 11:00 sprzed Kancelarii Premiera. W wydarzeniu uczestniczyli także gospodarze z województwa śląskiego; wcześniej manifestowali w naszym regionie. Protest długo przebiegał spokojnie. W zasadzie już na sam koniec doszło do zamieszek między częścią manifestantów a policją. Kto zaczął? Dlaczego doszło do tych bulwersujących zdarzeń?
Rolnicy przekonują, że nie zainicjowali starcia. Wskazują na ludzi, którzy wmieszali się w tłum. Wśród protestujących nie wiadomo kiedy znaleźli się agresywni ludzie w koszulkach z napisem jednego ze stołecznych klubów sportowych. Jest też mowa o policyjnych tajniakach, którzy mieli prowokować rolników. Premier rządu Donald Tusk stanowczo zaprzeczył, jakoby doszło do policyjnych prowokacji. Zapowiedział surowe kary dla osób zatrzymanych podczas protestu, podejrzewanych o wszczęcie zamieszek. W ustaleniu sprawców ma pomóc monitoring.
Co widzieli uczestnicy protestu w Warszawie?
- Widziałem takie zdarzenie. Interweniowałem jako członek izby rolniczej. Jeden z tych panów przyznał, że jest policjantem, choć nie pokazał legitymacji – mówi nasz rozmówca (nazwisko do wiadomości redakcji).
Jak dodaje, zauważył również pseudokibiców, którzy wmieszali się w tłum.
- Musi ktoś odpowiedzieć za prowokacje, które miały miejsce podczas warszawskiego protestu – zaznacza rolnik.
Eryk Cimała zna przebieg środowych wydarzeń z opowieści znajomych, gospodarzy, którzy protestowali w Warszawie.
- W manifestacji wzięli udział nie tylko rolnicy. Do południa rozmawiałem z czterema znajomymi, którzy tam byli. Na proteście spotkali ludzi w kurtkach z napisem jednego z warszawskich klubów sportowych. W momencie, gdy zaczęły się utarczki, wielu rolników uciekło z zagrożonych miejsc. Jak manifestacja została rozwiązana, dużymi grupami zaczęli opuszczać stolicę – mówi Eryk Cimała z Żor-Osin.
Wcześniej uczestniczył w protestach w Pawłowicach i Świerklanach, gdzie zjechali gospodarze z regionu pszczyńskiego, wodzisławsko-rybnickiego, pszczyńskiego i bielskiego.
- Jestem w kontakcie z wieloma rolnikami. Monitorujemy sytuację. Mobilizujemy się wzajemnie – przekazuje pan Eryk.
Dramatycznie trudna sytuacja rolników
Sebastian, gospodarz z Żor podkreśla, że protesty rolników są jak najbardziej uzasadnione. Natomiast to co działo się wczoraj w Warszawie, nie powinno mieć miejsca. Spokojna manifestacja przerodziła się w uliczną bójkę.
- Sytuacja jest dramatyczna. Nasze produkty tanieją. Tona pszenicy o najwyższych parametrach kosztuje mniej niż 600 złotych. W silosach mam jeszcze zeszłoroczne zboże. Za parę miesięcy będą żniwa… mówi rolnik, który protestował z innymi gospodarzami w Pawłowicach i Żorach-Roju.
Nikt nie ma wątpliwości, że sytuacja ekonomiczna rolników w Unii Europejskiej bardzo się pogorszyła. Gospodarze winią za to wprowadzany Zielony Ład oraz towary z Ukrainy, które zalały wspólnotowy rynek. Rolnicy mówią o dołujących cenach zbóż. O ile jeszcze w ubiegłym roku za tonę pszenicy płacono około 750 złotych, to obecnie mniej niż 600 złotych.
Jeszcze dwa lata temu, przed kryzysem spowodowanym napływem ukraińskiego zboża, za tonę świeżo uprzątniętej z pól pszenicy rolnik mógł dostać nawet 1600 zł, a przecież w miesiącach zimowych płacono jeszcze więcej. Magazyny są dziś pełne zbóż, bo po pierwsze brak na nie kupców, a po drugie, jeśli już są, to proponują bardzo niską cenę.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?