Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura oskarżyła ojca o skatowanie małej Anastazji

Krystian Lurka
Para z pięciomiesięczną Anastazją do lipca ubiegłego roku mieszkała w kamienicy przy ulicy Leszczyńskiej w Poznaniu
Para z pięciomiesięczną Anastazją do lipca ubiegłego roku mieszkała w kamienicy przy ulicy Leszczyńskiej w Poznaniu Krystian Lurka
Krzysztof J. z Poznania jest oskarżony o spowodowanie ciężkich obrażeń ciała u byłej córki. Byłej, bo wcześniej stracił prawo do jej wychowywania.

Krzysztof J. już nie jest ojcem małej Anastazji. Sąd pozbawił go władzy rodzicielskiej w grudniu zeszłego roku. To jednak nie zakończyło tej bulwersującej sprawy. Młodego mężczyznę czeka teraz sprawa karna. Grozi mu nawet 10 lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu. Oprócz spowodowania ciężkich obrażeń u dziewczynki, usłyszał też inne zarzuty. Chodzi m.in. o te związane z posiadaniem narkotyków.

CZYTAJ: Rodzice małej Anastazji stracili władzę rodzicielską

O dramacie dziewczynki napisaliśmy po raz pierwszy w połowie 2014 r. Poinformowaliśmy wówczas o tym, że pięciomiesięczna Anastazja trafiła do szpitala przy ul. Krysiewicza w Poznaniu dwa razy. Pierwszy raz z siniakami i wstrząśnieniem mózgu. Drugi, po dwóch miesiącach, z tak poważnymi obrażeniami głowy, że konieczna była trepanacja czaszki, czego efektem była śpiączka i nieodwracalne zmiany w mózgu.

Najbardziej bulwersujące w tej historii było to, iż dopiero po naszych publikacjach sprawą zajęły się policja i prokuratura. Wcześniej tych instytucji nikt nie powiadomił o tym, że w szpitalu w stanie ciężkim przebywa 5-miesięczna dziewczynka.

Jak takie zachowanie tłumaczyli przedstawiciele szpitala przy ul. Krysiewicza? Dyrekcja w tej kwestii od początku nie miała sobie nic do zarzucenia. Kiedy jeszcze Anastazja przebywała w szpitalu i była w śpiączce, Sylwia Świdzińska, zastępczyni dyrektora placówki, twierdziła, że sprawę zgłoszono, ale do sądu rodzinnego. - Przecież sąd rodzinny to też wymiar sprawiedliwości - tłumaczyła Świdzińska.

Po naszej publikacji policja i prokuratura zaczęły działać niemal natychmiast. Wkrótce zatrzymano też ojca dziecka. Jak przypomina Jacek Derda z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Krzysztof J. podczas wyjaśnień przedstawił swoją wersję zdarzeń i tego, co stało się z dziewczynką.

Odbyła się również wizja lokalna, podczas której mężczyzna zmienił wyjaśnienia. Wcześniej twierdził, że dziewczynka spadła na łóżko i na skutek upadku doznała obrażeń głowy. Później przekonywał z kolei, że dziewczynka uderzyła głową w drewnianą część łóżka. To, co mówił Krzysztof J., nie przekonało śledczych. Dlatego prokuratura uznała, że obrażenia Anastazji są efektem agresji młodego mężczyzny. W toku śledztwa ustalono, że ojciec dziewczynki, w czasie gdy ona trafiła do szpitala, mógł znajdować się pod wpływem narkotyków. Konkretnie marihuany, którą wykryto podczas badania moczu mężczyzny.

Prokuratorzy badający tę sprawę przesłuchali również osoby, które mogły znać ważne dla rozwiązania sprawy szczegóły. Rozmawiano między innymi z lekarzami, pracownikami pogotowia, rodziną, a także sąsiadami.

Obecnie akt oskarżenia wobec ojca Anastazji trafił już do sądu. Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się rozprawa. Podejrzany obecnie przebywa w areszcie. Obrońcą Krzysztofa J. jest adwokat Artur Tarnawski. Na razie nie chce komentować sprawy. Zaznacza jednak, że złożył już zażalenie na przedłużenie aresztu dla oskarżonego.

Nadal w prokuraturze toczy się również śledztwo dotyczące tego, dlaczego m.in. szpital nie poinformował o całym zdarzeniu policji czy prokuratury. Sama Anastazja przebywa obecnie w Domu Pomocy Społecznej dla dzieci we Wschowie, prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety. Dziewczynka wymaga całodobowej opieki. Stan jej zdrowia określany jest jako stabilny. Nie ma jednak szans na powrót do zdrowia, ponieważ uszkodzenia mózgu są już nieodwracalne.

Historia Anastazji

  • Pierwszy publikacja o dziecku pojawiła się 31 lipca 2014 roku. Wtedy napisaliśmy o tym, że dziewczynka trafiła do szpitala z obrażeniami głowy. Musiała przejść między innymi trepanację czaszki. Dziecko dwa miesiące wcześniej do placówki trafiło ze wstrząśnieniem mózgu. Szpital nie zawiadomił o tym policji.
  • Następny tekst o niemowlęciu był kilka dni później. Kiedy dziewczynka była w śpiączce, nasz dziennikarz udał się do kamienicy, gdzie mieszkała rodzina. Jak się okazało, sąsiedzi twierdzili, że młodzi niczym szczególnym się nie wyróżniali, ale na pytanie o to, czy słyszeli płacz dziecka, nie chcieli odpowiedzieć. Inny mieszkaniec przyznał, że z domu dochodziły krzyki.
  • Pod koniec września informowaliśmy o zdrowiu dziecka. Jak dowiedział się wtedy "Głos Wielkopolski" stan zdrowia dziecka od kilku tygodni był stabilny, ale nie rokował poprawy: dziewczynce nieprawidłowo funkcjonuje mózg. Jest opóźniona w rozwoju. Wymaga intensywnej rehabilitacji i całodobowej opieki. Do dziś przebywa w specjalnym ośrodku.
  • 16 grudnia 2014 roku - wówczas pisaliśmy, że sąd, po kilku miesiącach wydał postanowienie o pozbawieniu władzy rodzicielskiej ojca i matkę Anastazji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prokuratura oskarżyła ojca o skatowanie małej Anastazji - Głos Wielkopolski

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany