- Samochód kupiłem w sierpniu ubiegłego roku w jednym z łódzkich komisów przy ul. Brzezińskiej - mówi Paweł Chabrowski. - Gdy próbowałem go zarejestrować, okazało się, że wpis w dowodzie rejestracyjnym o badaniu technicznym jest sfałszowany. Oddano mi dokument, bym załatwił sprawę.
Właściciel komisu nie poczuwał się jednak do odpowiedzialności i nie chciał wyjaśnienia fałszywego wpisu, więc łodzianin zgłosił się na policję. Sprawą zajęła się widzewska prokuratura, a jako dowód zatrzymała dokument od samochodu. W pierwszym piśmie (z 29 grudnia 2010 roku), które prokuratura wysłała do właściciela renault, poinformowano, że właśnie wszczęto śledztwo. Drugie pismo - że z powodu braku wykrycia sprawcy umorzono je - wysłano pięć dni później, 3 stycznia 2011 roku.
- Nie wiem, jak to możliwe, by wyjaśnienie tej sprawy zajęło prokuraturze raptem pięć dni roboczych - mówi Paweł Chabrowski. - Prosiłem o wyjaśnienia, ale ich nie otrzymałem. Gdy zwróciłem się o wydanie dowodu, bym mógł cokolwiek zrobić z kupionym autem, odmówiono mi, twierdząc, że jest to wciąż dowód w sprawie.
Renault od roku stoi pod domem pana Pawła i niszczeje. Z prokuratury nie udało nam się otrzymać jakichkolwiek informacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?