Jest to- ich zdaniem - forma obrony przed zakłócaniem spokoju i wandalizmem.
- W głowie się nie mieści, żeby lokatorzy decydowali, czym mam handlować - denerwuje się Wojciech Michalak, właściciel dwóch sklepów : przy ul. Cieszkowskiego i przy ul. św. Franciszka. - Tracę co najmniej 25 proc. dochodu (tyle przynosi alkohol sprzedawany przy ul. św. Franciszka - przyp. red.).
Kiedy pan Wojciech kupował od miasta sklep, nie sądził, że mieszkańcy bloku nie zgodzą się na przyznanie mu koncesji na alkohol (jeśli sklep mieści się w domu mieszkalnym, wspólnota mieszkaniowa może zablokować wydanie koncesji - przyp. red.). Zamontował nawet półki na trunki. Teraz leżą na nich chipsy, czekoladki i puszki z oranżadą.
- Właściciele trzech albo czterech spożywczaków przy ul. Tagore i ul. Rogozińskiego zwinęli interes po wprowadzeniu prohibicji - mówi Renata Wasiak, mieszkanka osiedla Nowe Rokicie.- Jeden przeniósł się kawałek dalej, gdzie zakaz nie obowiązuje.
Czy prohibicja przy ul. Cieszkowskiego spełniła oczekiwania mieszkańców?
- Nie zauważyłam, żeby było spokojniej - mówi Anna Krawiec, mieszkanka bloku przy ul. Cieszkowskiego. - Jak ktoś chce się napić, to się napije...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?