Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces byłego szefa MPO odroczony. Na razie nie może stanąć przed sądem

(ij)
Janusz Wojciechowski, obrońca Grzegorza Kaźmierczaka, uważa, że jego klient w ogóle nie powinien odpowiadać przed sądem, ponieważ artykuł, z którego jest oskarżony, został wykreślony z kodeksu.
Janusz Wojciechowski, obrońca Grzegorza Kaźmierczaka, uważa, że jego klient w ogóle nie powinien odpowiadać przed sądem, ponieważ artykuł, z którego jest oskarżony, został wykreślony z kodeksu. Maciej Stanik
– Ten proces nie ma precedensu w nowożytnej historii – mówił wczoraj przed Sądem Rejonowym dla Łodzi Śródmieścia Janusz Wojciechowski, europoseł i adwokat Grzegorza Kaźmierczaka, byłego szefa MPO w Łodzi, oskarżonego o działanie na szkodę spółki.

– Mój klient odpowiada z artykułu, którego od dwóch lat nie ma już w prawie karnym! Jeśli dojdzie do jego skazania, odwołamy się do trybunału w Strasburgu i będzie to wielka kompromitacja polskiego sądownictwa.
Grzegorz Kaźmierczak został oskarżony z art. 585 kodeksu spółek handlowych, który to artykuł w 2011 roku usunięto z kodeksu.
Adwokaci Grzegorza Kaźmierczaka (ma ich trzech) przedstawili też opinię biegłych psychiatrów, z której wynika, że były szef MPO z powodu złego stanu psychicznego nie może brać udziału w procesie. Sąd przychylił się do wniosku obrońców i odroczył rozprawę do 22 października.
Prokuratura zarzuca Kaźmierczakowi m.in., że wykorzystywał pracowników i sprzęt MPO do własnych celów (np. kazał zawozić własne garnitury do pralni razem z odzieżą służbową podwładnych). Zarzut ten podczas pierwszego procesu został wyłączony i umorzony przez Sąd Rejonowy. Prokuratura wniosła jednak zażalenie do sądu drugiej instancji. Sąd Okręgowy w Łodzi uchylił umorzenie i nakazał wszcząć proces.
Jak tłumaczył prokurator, sąd ma sprawdzić, czy działania oskarżonego nie podlegają innym, nadal obowiązującym przepisom prawa karnego.
W pierwszym procesie, zakończonym w lipcu 2011 roku, były prezes MPO był oskarżony o korupcję, oszustwa na szkodę MPO, ustawianie przetargów, m.in. o przyjęcie 115 tys. zł łapówki od szefa firmy, która zdobyła warty 1,5 mln zł kontrakt na dostawę pojemników na śmieci. Kaźmierczak dobrowolnie poddał się wtedy karze. Sąd skazał go na 2 lata i 3 miesiące więzienia. Za kratami spędził prawie półtora roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany