Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Duda zawetował ustawę o SN i KRS!

Jakub Oworuszko AIP
Z ostatniej chwili: Prezydent Andrzej Duda zawetuje ustawę o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. O godz. 10 prezydent Andrzej Duda wygłosił w Pałacu Prezydenckim specjalne oświadczenie dotyczące reformy wymiaru sprawiedliwości.

O godz. 11 dojdzie do spotkania prezydent z prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf. Będzie dotyczyło zmian forsowanych przez Prawo i Sprawiedliwość i przeciwko którym od kilku dni odbywają się liczne protesty.

Godzinę później, o 12, do Pałacu Prezydenckiego przyjedzie przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Dariusz Zawistowski. Jak podaje radio RMF, ma on apelować do prezydent o zwołanie ponadpartyjnego okrągłego stołu w sprawie reform sądownictwa. Po południu ma odbyć się konferencja prasowa prezes SN i szefa KRS.

Weta prezydenta zaskoczyły wszystkich - zarówno zwolenników jak i przeciwników reformy sądownictwa forsowanej przez Prawo i Sprawiedliwość.

Opór partii opozycyjnych, protesty w całej Polsce oraz apele prawników i ekspertów do prezydenta, wreszcie krytyczne opinie m.in. Brukseli sprawiły , że ustawy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości wprowadzające duże zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądu Najwyższego nie wejdą w życie. Prezydent swoją decyzję ogłosił tuż przed spotkaniami z Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf i przewodniczącym KRS Dariuszem Zawistowskim.

- Ubolewam nad tym, że projekt ustawy o Sądzie Najwyższym przed jego złożeniem w Sejmie nie był mi przedstawiony jako prezydentowi Rzeczypospolitej i że w związku z tym nie mogłem w tej sprawie odbyć konsultacji, tak jak i większość innych zainteresowanych podmiotów - argumentował Andrzej Duda, zaznaczając, że dzięki konstytucyjnym zapisom posiada silny mandat do podejmowania ważnych decyzji.

W czasie kilkunastominutowego wystąpienia Andrzej Duda przypomniał swoje postulaty z kampanii prezydenckiej, m.in. te dotyczące sprawiedliwej i silnej Polski, która ma zapewnić obywatelom poczucie bezpieczeństwa i możliwość rozwoju. W opinii prezydenta wymiar sprawiedliwości odgrywa w tych kwestiach podstawową rolę.

Prezydent Duda krytycznie odniósł się do kontrowersyjnych wypowiedzi sędziów sprzed kilku miesięcy. - Dzieje się bardzo źle, gdy przedstawiciele stanu sędziowskiego mówią, że są oni najważniejszą czy najwyższą kastą, dzieje się bardzo źle, gdy przedstawiciele stanu sędziowskiego mówią, że 10 tys. zł to są pieniądze, za które trudno przeżyć - przytaczał, zaznaczając przy tym, że „to wszystko wymaga zmian”. - Ale zmiana musi nastąpić w taki sposób, aby nie doszło do rozdzielenia społeczeństwa i państwa, bo to rozdzielenie następuje wtedy, gdy ludzie mają poczucie niesprawiedliwości ze strony wymiaru sprawiedliwości, ale także i wtedy, gdy państwo staje się dla nich opresyjne, gdy zaczynają się bać swojego państwa - tłumaczył prezydent.

Prezydent zapewniał, że podjął decyzję po rozmowach z prawnikami, socjologami czy politykami. Ale największy wpływ na jego decyzję miała była działaczka opozycyjna z czasów PRL Zofia Romaszewska. „Panie prezydencie, ja żyłam w państwie, w którym Prokurator Generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko, i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać” - cytował Romaszewską prezydent, który przypomniał, że Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało zwiększenie nadzoru ministra sprawiedliwości nad sądami powszechnymi, a nie nad Sądem Najwyższym. - Chcę powiedzieć jasno i wyraźnie: nie ma u nas tradycji, żeby Prokurator Generalny w jakikolwiek sposób mógł ingerować w pracę, w funkcjonowanie Sądu Najwyższego jako instytucji. Nie wspomnę już o sędziach. I zgadzam się ze wszystkimi tymi, którzy twierdzą, że tak być nie powinno i że nie wolno do tego dopuścić - przyznał Duda.

Duda oświadczył, że ubolewa nad faktem, że nie skonsultowano z nim i innymi podmiotami ustawy o SN, a reformy w proponowanej przez Sejm formie nie zwiększą poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości wśród Polaków.

Prezydent zdecydowaną decyzją chciał uspokoić nastroje wśród Polaków. Przyznał, że nie chciał, by napięta sytuacja pogłębiała podział obywateli. Na koniec zaapelował do obu stron politycznego sporu o opamiętanie. Prezydent w ciągu trzech miesięcy ma przedstawić swoje projekty ustaw. Trzecia ustawa dotycząca ustroju sądów powszechnych zostanie przez prezydenta podpisana.

O godz. 11 do Pałacu Prezydenckiego przyjechała prezes SN Małgorzata Gersdorf, która przyznała po rozmowie z głową państwa, że „atmosfera była przyjazna”. - Podziękowałam za decyzję - relacjonowała. Z kolei w południe prezydent spotkał z szefem KRS.

Gdy trwały rozmowy w Pałacu Prezydenckim prezes PiS Jarosław Kaczyński wezwał najważniejszych polityków do siedziby partii przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. W ekspresowym tempie podjeżdżały limuzyny z premier Beatą Szydło czy ministrami Antonim Macierewiczem i Mariuszem Kamińskim.

Reakcja członków PiS na decyzję prezydenta była bardzo nerwowa. - Jestem zaskoczony, w kampanii prezydent mówił co innego. Na reformę sądownictwa trzeba będzie długo poczekać - komentował na gorąco w TVP INFO poseł Jacek Sasin. W ostrych słowach sytuację ocenił również wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. „W Polsce od kiedy pamiętam było tak, że jak dekomunizacja w różnych obszarach państwa była blisko to zawsze ktoś wymiękał” - napisał na Facebooku. „Nie wierzcie w te bzdury, że reforma potrzebna, ale „inna”. Dokładnie tak samo było w Polsce z dekomunizacją, lustracją, ustawą reprywatyzacyjną etc. Zawsze mówili, że reforma potrzebna „ale nie taka”, „ale za szybko”” - przekonywał Jaki.

O sukcesie społecznym, ale i własnym - politycznym mówi opozycja. - To krok w dobrym kierunku. Szkoda, że prezydent zawetował tylko dwie z trzech niekonstytucyjnych ustaw - zauważył w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press rzecznik Platformy Obywatelskiej poseł Jan Grabiec. Według niego, na decyzję Andrzeja Dudy miało wpływ kilka czynników, m.in. to, że prezydent został „upokorzony” przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i innych polityków PiS. - Nie odpowiedzieli na apel prezydenta, który chciał mieć wpływ na te ustawy. Przyjęte poprawki również nie spełniały jego oczekiwań - uważa Grabiec. Jak przyznał, prezes Kaczyński będzie chciał teraz opowiedzieć w adekwatny sposób na ruch prezydenta. - Być może zostanie ograniczony budżet kancelarii prezydenta lub jego kompetencje w zakresie polityki zagranicznej - przekonuje poseł PO.

***

Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że zawetuje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym autorstwa polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Prezydent zwrócił uwagę, że nie konsultowano z nim ustaw. - Ubolewam nad tym, że projekt ustawy o Sądzie Najwyższym przed jego złożeniem w Sejmie nie był mi przedstawiony jako prezydentowi RP i że w związku z tym nie mogłem w tej sprawie odbyć konsultacji tak jak i większość innych podmiotów zainteresowanych też konsultacji odbyć nie mogła - uzasadnił Andrzej Duda.

Prezydent przekonywał, że Polska jest "jedna i potrzebuje spokoju". Skrytykował on protesty przed domem Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Schetyny.

- Nie ma u nas tradycji, żeby prokurator generalny w jakikolwiek sposób mógł ingerować w prace i funkcjonowanie Sądu Najwyższego jako instytucji, nie wspomnę już o sędziach i zgadzam się z tymi wszystkimi którzy twierdzą, że tak być nie powinno i nie wolno do tego dopuścić - mówił prezydent powołując się przy tym na weekendową rozmowę z Zofią Romaszewską, działaczką opozycyjną w czasach PRL.

- Być może (decyzja) będzie krytykowana przez wielu obywateli i wielu moich wyborców. Ale zapewniam państwa, że podejmuję ją z wielkim poczuciem odpowiedzialności za polskie państwo, którego prowadzenia spraw w sposób uczciwy, rzetelny i z jak największą troską ja się zobowiązałem - podsumował Andrzej Duda.

****
A tak było wczoraj
Informacja z 23 07 2017
Nawet jeśli prezydent Andrzej Duda skieruje ustawę o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego, zmieni to zapewne niewiele. Na scenariusze skrajne – zawetowanie ustaw lub ich podpisanie – szanse wydają się mniejsze.
To będzie ważny tydzień dla prezydenta Andrzeja Dudy. Wprawdzie na decyzje w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym, ustawy o Krajowej Radzie Sądownic­twa i ustroju sądów powszechnych ma 21 dni, ale wiadomo, że PiS chciałby zamknąć ten rozdział dobrej zmiany jeszcze w lipcu. Nie bez powodu zresztą. Reforma sądownictwa wyprowadziła na ulice tysiące ludzi, UE, ale też Stany Zjednoczone z niepokojem patrzą na to, co dzieje się nad Wisłą, i nie działa to na korzyść rządu Beaty Szydło. Widać to zresztą w badaniach opinii społecznej. W ostatnim – przeprowadzonym przez KANTAR Millward Brown SA na zlecenie „Faktów” TVN i TVN24 – 32 proc. respondentów deklaruje, że zagłosowałoby na wspólną listę Prawa i Sprawiedliwości, Polski Razem i Solidarnej Polski. 23 proc. ankietowanych wskazało Platformę Obywatelską. Trzecie miejsce przypadłoby Nowoczesnej, na którą zagłosowałoby 10 proc. badanych. Notowania PiS spadają, opozycji – nieznacznie, bo nieznacznie – rosną. Trudno się więc dziwić, że strona rządząca chciałaby mieć te kontrowersyjne ustawy za sobą.

Tyle że teraz ruch po stronie prezydenta, który pewnie zdaje sobie sprawę i z wagi swojej decyzji, i z presji czasu. Już dzisiaj Andrzej Duda spotka się z prezesem Krajowej Rady Są­dow­nic­twa Dariuszem Zawistowskim, wcześniej – z I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf i sędzią Stanisławem Zabłockim, prezesem izby karnej w Sądzie Najwyższym.

Jakie i czy w ogóle ma zastrzeżenia co do ustawy o SN, KRS i ustroju sądów powszechnych? Na razie wiemy o jednej kwestii. – W przyjętej przez Sejm i Senat ustawie o SN jest podwójny zapis dotyczący wyboru I prezesa SN – powiedział w sobotę rano w Programie III Polskiego Radia Krzysztof Łapiński, rzecznik prasowy prezydenta.

Sprawa dotyczy rozbieżności pomiędzy art. 12 i 18 ustawy o Sądzie Najwyższym. Oba dotyczą wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Według pierwszego Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przedstawia prezydentowi RP pięciu kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego, spośród sędziów SN w stanie czynnym. Natomiast według art. 18 to do kompetencji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN należy „dokonywanie wyboru trzech kandydatów” na stanowisko I prezesa SN oraz przedstawienie ich prezydentowi.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. „Różnica w zapisie o ilości kandydatów na prezesa wymaga szybkiej noweli. Senat może ją przedstawić na posiedzeniu w lipcu” – zadeklarował w sobotę na Twitterze marszałek Senatu Stanisław Kar­czewski.

Sam prezydent Duda głos w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości zabrał dokładnie pięć dni temu, 18 lipca. Mówił o tym, jak ważna i konieczna to reforma. Ale warto zwrócić uwagę na dwie poruszone w tym oświadczeniu kwestie.

– Zgłosiłem dzisiaj do marszałka Sejmu ustawę zmieniającą ustawę o KRS, bardzo krótką, składającą się z dwóch przepisów, gdzie jest jasno i wyraźnie powiedziane, że członków nowej KRS Sejm będzie wybierał większością trzech piątych głosów – zapowiedział prezydent Duda. Dodał, że jeszcze w Polsce nie zdarzyło się, aby jakakolwiek partia miała taką większość. –Wydaje się, że ta większość jest wystarczająca, aby zapewnić, że nie tylko jedno ugrupowanie, nie tylko jeden obóz polityczny będzie decydował o składzie Krajowej Rady Sądownictwa – mówił.

I to co najważniejsze. – Chcę powiedzieć jeszcze jedno wszystkim liderom politycznym przede wszystkim, szanownym państwu posłom i moim rodakom: otóż nie podpiszę ustawy o Sądzie Najwyższym, nawet jeżeli takowa zostanie uchwalona w polskim parlamencie, jeżeli wcześniej ta ustawa złożona dzisiaj przeze mnie jako prezydenc­ki projekt nie trafi na moje biurko uchwalona przez polski parlament i nie stanie się częścią polskiego w efekcie systemu prawnego po złożeniu przeze mnie podpisu – stwierdził prezydent.

Ta wypowiedź dla wielu komentatorów sceny politycznej jest pułapką, w którą wpadł sam Andrzej Duda. Bo prezydent wyraźnie zapowiedział, kiedy ustawy o Sądzie Najwyższym nie podpisze, jeśli jednak strona rządowa jego warunek spełni, a zapowiada, że spełni – to wtedy co? Podpisze? Prof. Ryszard Bugaj, ale nie tylko on, uważa, że prezydent Duda stał się zakładnikiem swoich własnych słów wypowiedzianych publicznie. Z drugiej strony, niektórzy zwracają uwagę, że padło sformułowanie „nie podpiszę, jeśli”, a nie „podpiszę, jeśli” – co robi różnicę.

Jak donosił w niedzielę portal wPolityce.pl, prezydent skłania się ku odesłaniu ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego, ale podpisze dwie pozostałe ustawy, w tym o Krajowej Radzie Sądownictwa.

„Decyzja została już właściwie podjęta. W tej sprawie na prezydenta naciskała nie tylko opozycja, ale także niektóre środowiska związane z obecnym obozem rządzącym” – taką informację uzyskał portal.

Gdyby tak się stało, TK może zakwestionować dwa wykluczające się zapisy, ale wtedy prezydent może podpisać ustawę z ich pominięciem, potem zapisy zostaną poprawione. TK może także uznać, że ustawa jest zgodna z konstytucją, wtedy prezydent będzie musiał ją podpisać.

Jakkolwiek by było, wygra na tym prezydent Duda, bo pokaże, że nie podpisuje wszystkiego, co ląduje na jego biurku, i rząd, bo wprowadzi w życie reformę sądownictwa. Przegranymi będą opozycja i tysiące ludzi, którzy manifestują na ulicach polskich miast. I to chyba najbardziej prawdopodobny scenariusz najbliższych dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany