Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownik Mili w Bydgoszczy: "Traktują nas jak śmieci, a daty ważności produktów są zmywane lub zaklejane"

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
Mila/zdjęcie ilustracyjne
Na popularnym profilu społecznościowym ukazał się wpis pracownika sklepu Mila przy ulicy Czerkaskiej w Bydgoszczy, który zarzuca sieci m.in. traktowanie zatrudnionych bez szacunku. Czytamy w nim m.in.: "Zwalniają ludzi często tylko i wyłącznie dlatego, że nie podoba im się wygląd, za plecami pracowników wyśmiewają i dyskryminują".

Oto treść wpisu (pisownia oryginalna):
"Chciałbym Wam opisać jak naprawdę wygląda praca w sklepie Mila na ul. Czerkaskiej (os. Leśne) w Bydgoszczy. Po pierwsze mimo braku ludzi do pracy, nie zatrudniają nowych osób, mimo że wiele nawet błaga o zatrudnienie, lecz dla kierownictwa osoba, która nadaje się tylko do siedzenia na kasie jest zbędna, przez co każda z 2-3 osób na zmianie musi robić za trzech, bo sklep na koniec dnia musi wyglądać "dobrze" niezależnie od tego czy jest 1 czy 5 osób na zmianie. Pracownicy często mają przez to zmiany w grafikach lub są błagane by zostały dłużej i oddawały dni wolne. Ponadto zmuszają pracowników, którzy nie powinni obsługiwać np. stanowiska mięsnego do jego obsługi, a nowe osoby bez doświadczenia, które gwarantują wyszkolić, dają odrazu na stanowisko monopolowe, z ciastami, z którymi nikt nowy sobie nie poradzi. Każdy pracownik musi kontrolować swoje listy z godzinami, ponieważ pani kierownik wypełnia je dużo naprzód, często z błędami (np za niedzielę 10-20 wpisuje 8h!), a często też źle podlicza godziny z całego miesiąca. Zwalniają ludzi często tylko i wyłącznie dlatego, że nie podoba im się wygląd, za plecami pracowników wyśmiewają i dyskryminują ich. Chociażby np. dlatego że pracownik jest otyły, nie do końca dobrze mówi po polsku (gdzie wiedzą że zatrudniają osobę pochodzenia ukraińskiego), lub dlatego że pracownica nie ma siły by wyciągnąć ciężkie kartony, które ktoś wcześniej włożył byle jak, że ciężko je ruszyć. Artykuły spożywcze - mięso, które jest po upływie daty przydatności, nadal pozostaje w sprzedaży, tak samo jak ciasta na stoisku monopolowym, które mają podkładane datówki od świeżych ciast w razie kontroli, bo pani kierownik ogranicza straty do minimum. Tłumacząc się brakiem pracowników, którzy by to mieli czas sprawdzać np. na dziale z jedzeniem dla niemowląt można znaleźć kilkanaście słoiczków nawet z datą 2018!. Ponadto ciasta po terminie, po zdjęciu z lady nadal pozostają w sprzedaży, po prostu pakowane w pudełka i dawane jako przecena. Klienci nieraz wracają w reklamacją, że mięso śmierdzi czy ciasto ma pleśń. Daty ważności z opakowań są często zmywane lub zaklejane, tak aby klient ich nie mógł odczytać. A pracowników pracujących przez agencję traktują bez szacunku, jak śmieci, po przeniesieniu pracowników z innego spalonego sklepu, zwolnili wszystkich pracowników z agencji bez przyczyny z dnia na dzień, nie zachowując nawet okresu wypowiedzenia zawartego w umowie".
Polecamy także: Podwójną jakość produktów ureguluje prawo. Dwa lata na przygotowanie nowych przepisów

Co na to Mila?

O komentarz do tego wpisu poprosiliśmy sieć Mila.
"Każdy nasz sklep jest regularnie kontrolowany zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie, w tym przez Inspekcje Pracy i Sanepid. Jednak każdy tego typu sygnał zawsze traktujemy poważnie, dlatego też wprowadziliśmy w sieci Mila odpowiednie procedury do zgłaszania wszelkich nieprawidłowości przez pracowników. Opisane we wpisie praktyki nigdy nie zostały nam zgłoszone. Nie zgłosiła ich również agencja pracy tymczasowej, która odpowiadała za zatrudnienie części pracowników sklepu. Odnośnie kwestii osób zatrudnionych przez agencję pracy tymczasowej – jest to z definicji rozwiązanie zastępcze i krótkookresowe. W nocy z 29 na 30 kwietnia spłonął bydgoski supermarket Mila przy ulicy Nakielskiej. Oznaczało to konieczność zapewnienia miejsca pracy pracownikom tego sklepu w innych placówkach, co w konsekwencji zmniejszyło nasze zapotrzebowanie na wsparcie zewnętrznej agencji. Poinformowaliśmy o tym agencję pracy tymczasowej. Nie mamy wiedzy ani możliwości sprawdzenia, czy i w jaki sposób agencja rozwiązała umowy ze swoimi pracownikami. Wszelkie roszczenia pracowników agencji pracy tymczasowej powinni oni kierować do swojego pracodawcy. Poza wpisem na portalu społecznościowym, nie mamy dowodów, że w sklepie faktycznie dochodziło do opisanych naruszeń. Poważnie podchodzimy do bezpieczeństwa i obsługi naszych Klientów, dlatego na bieżąco sprawdzamy wszystkie sygnały otrzymane od naszych klientów i pracowników".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pracownik Mili w Bydgoszczy: "Traktują nas jak śmieci, a daty ważności produktów są zmywane lub zaklejane" - Gazeta Pomorska

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany