Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar przy ul. Dąbrowskiego: Hala fabryczna w ogniu, całe miasto w dymie

(pat)
W poniedziałek (27 lipca), kilkanaście minut po godz. 9 w ogniu stanęła hala o powierzchni około 6 tysięcy metrów kwadratowych przy ul. Dąbrowskiego 225/243, należąca do firmy Coko-Werk. Na terenie zakładu, który wytwarza podzespoły z tworzyw sztucznych do artykułów gospodarstwa domowego, znajdowało się około stu osób – pracowników fizycznych, administracji i kierownictwa.

– Zaczęło się palić w części magazynowej. Początkowo próbowaliśmy sami gasić ogień gaśnicami, ale bez powodzenia – mówił Łukasz Majchrzak, kierownik zmiany. – Po kilku sekundach płonęły już lakiernia i dział wtryskowy. Wszyscy wybiegli, sprawdziliśmy listę obecności. Nikogo nie brakowało. Byliśmy dostawcą Boscha. Ile wynoszą straty? Nie wiem, ale na pewno można je liczyć w milionach...

– Zanim przyjechali strażacy, w ciągu dziesięciu minut zdążyła zająć się cała hala. Znajdowały się tam plastiki, chemikalia i inne materiały łatwopalne, to wystarczyło – relacjonował świadek z pobliskiego zakładu Wirthweinag, którego stu pracowników ze względu na skalę pożaru również musiało się ewakuować.

Pożar na Dąbrowskiego: Nie ma zagrożenia zanieczyszczenia powietrza

Łódź bez kilkuset miejsc pracy

Z żywiołem walczyły trzydzieści dwa zastępy straży pożarnej nie tylko z Łodzi, ale również z ościennych powiatów: pabianickiego, zgierskiego i zduńskowolskiego. Dogaszanie pożaru trwało do wieczora.
– Część dachu uległa zawaleniu, istniało ryzyko, że runie cała hala – poinformował Adam Antczak, rzecznik prasowy komendy miejskiej PSP. – Z tego powodu początkowo prowadziliśmy działania tylko z zewnątrz. Udało się ocalić drugą halę i część biurową.

Akcji strażaków przyglądali się załamani pracownicy.
– Spłonęło wszystko. Wszystko... Nasze miejsca pracy również! – ze łzami w oczach mówiła pani Monika, pracownica firmy Coko-Werk, w której jest zatrudnionych około siedmiuset osób.

– Pracowałem w tej firmie zaledwie trzy tygodnie. I muszę szukać nowego zajęcia. Tutaj długo nic nie ruszy – stwierdził zmartwiony mężczyzna z średnim wieku.

Może jednak nie będzie aż tak źle, ponieważ Urząd Miasta Łodzi zadeklarował firmie wszelką pomoc, również finansową, by nie musiała zwalniać pracowników.

Pozamykane okna i balkony

Pożar wywołał popłoch wśród łodzian. Byli przerażeni nie tylko dymem, który wiatr znosił na północ i zachód, ale też swądem spalenizny. Zwłaszcza gdy urzędnicy zaapelowali, by nie otwierać okien i balkonów.

– Myślałam, że oberwała się chmura... Takiego dymu w życiu nie widziałam! W mieszkaniu był smród, zaraz pozamykałam okna – powiedziała nam Wiesława Sokołowska z ulicy Podhalańskiej.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wykonał na miejscu pożaru pomiary dwudziestu substancji, które mogły powstać w wyniku spalania tworzyw sztucznych i powłok lakierniczych.
– Nie wykazały wyższego stężenia zanieczyszczeń niż zwykle, dla mieszkańców nie było więc na szczęście żadnego zagrożenia – zapewniła Anna Diehl, kierownik wydziału inspekcji w WIOŚ.

Przyczyn gigantycznego pożaru nie udało się na razie ustalić.

Wielki pożar firmy Coko-Werk na Dąbrowskiego [ZDJĘCIA CZYTELNIKÓW]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany