- Policjanci zostali wezwani kilka minut po godz. 1. do awantury przed dyskoteką - potwierdza podkom. Adam Kolasa z KWP w Łodzi. - Ustalili, że do lokalu chciała się wedrzeć siłą grupa 30 mężczyzn i wobec nich ochrona użyła gazu łzawiącego. Nie zastali jednak na miejscu awanturujących się. Gaz natomiast mogli poczuć goście imprezy. Jeden z pracowników ochrony został raniony butelką w dłoń. Pogotowie zabrało go do szpitala im. WAM. Uszkodzone zostały też drzwi wejściowe. Jednak nikt - ani ochrona, ani właściciel nie zgłosili oficjalnych doniesień o pobiciu i uszkodzeniu mienia. - Bijatyka przed klubem nie zakłóciła zabawy, szybko zostały przewietrzone pomieszczenia szatni - podsumowuje Tomasz Zajda, menadżer klubu. - Nie wiem nic jednak o poszkodowanym pracowniku ochrony. Generalnie liczyliśmy się z sytuacjami trudnymi, są one nie do uniknięcia przy imprezach, na których bawi się kilka tysięcy ludzi. Poślizgu z otwarcie też nie ocenia in minus. - Zależało nam, aby wszystko zostało dopięte, więc ok. 100 osób uwijało się do ostatniej chwili - mówi. Goście chwalili wystrój nowej dyskoteki. Ceny w barze oceniali jako przystępne. Klub składa się w dwóch części - ogólnodostępnej (bilety na otwarcie kosztowały 20 zł dla pań i 30 dla panów) i dla VIP-ów (30 i 40 zł). Do obu wchodzi się przez bramkę, jak na lotnisku. Ochrona sprawdzała "piszczących" - aby zapobiec wnoszeniu niebezpiecznych przedmiotów. W użyciu były wykrywacze metalu, detektory i skanery czułe na substancje chemiczne. Panie pytane były, czy w torebkach nie mają "płynów w butelkach", np. perfum czy dezodorantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?