Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł PiS apeluje do Wałęsy: przyznaj się jak Armstrong

(Źródło.onet.pl)
Paweł Szałamacha (PiS) apeluje do Lecha Wałęsy, by wziął przykład z Lance'a Armstronga. Amerykański kolarz pokajał się za stosowanie dopingu, choć wcześniej temu zaprzeczał. - Wałęsa, tak samo jak Armstrong, trafiłby do mediów całego świata, gdyby się przyznał do epizodu współpracy z SB - twierdzi polityk PiS.

Jak podały amerykańskie media, podczas wywiadu z Oprą Winfrey zdyskwalifikowany dożywotnio za doping kolarz 41-letni Lance Armstrong przyznał się do stosowania niedozwolonych środków. Wcześniej konsekwentnie zaprzeczał zarzutom o stosowanie dopingu.

Paweł Szałamacha w rozmowie z Onetem wskazuje na analogię pomiędzy Lancem Armstrongiem a Lechem Wałęsą. Jaką? - Przez wiele lat zaprzeczali ws. istotnych momentów swoich karier zawodowych i życia - stwierdza polityk PiS.

Tagi: Doping, IPN, Politycy, SB, Lech Wałęsa
Rozmiar tekstu: standardowyRozmiar tekstu: średniRozmiar tekstu: duży Drukuj
Poseł PiS apeluje do Wałęsy: przyznaj się jak Armstrong
dzisiaj, 20:01 Onet

Jacek Gądek Onet

Paweł Szałamacha (PiS) apeluje do Lecha Wałęsy, by wziął przykład z Lance'a Armstronga. Amerykański kolarz pokajał się za stosowanie dopingu, choć wcześniej temu zaprzeczał. - Wałęsa, tak samo jak Armstrong, trafiłby do mediów całego świata, gdyby się przyznał do epizodu współpracy z SB - twierdzi polityk PiS.
Lech Wałęsa, fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
Lech Wałęsa, fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta

Jak podały amerykańskie media, podczas wywiadu z Oprą Winfrey zdyskwalifikowany dożywotnio za doping kolarz 41-letni Lance Armstrong przyznał się do stosowania niedozwolonych środków. Wcześniej konsekwentnie zaprzeczał zarzutom o stosowanie dopingu.

Paweł Szałamacha w rozmowie z Onetem wskazuje na analogię pomiędzy Lancem Armstrongiem a Lechem Wałęsą. Jaką? - Przez wiele lat zaprzeczali ws. istotnych momentów swoich karier zawodowych i życia - stwierdza polityk PiS.

REKLAMA

- Lance Armstrong brał środki dopingujące, a w przypadku Lecha Wałęsy istnieje kwestia jego relacji ze Służbą Bezpieczeństwa. Armstrong doszedł już do wniosku, że zaprzeczając dalej już nie ujedzie, więc przyznał się i chce zacząć nowe życie. Wałęsa też tak może uczynić - mówi nam Szałamacha.

Jak podkreśla polityk PiS, Lech Wałęsa już 20 lat (od 1992 r., gdy temat TW "Bolka" stał się publiczny) "brnie i zaprzecza pewnym faktom ze swoje biografii". - Atakuje on przy tym wielu ludzi, których doprowadza do bardzo trudnej sytuacji życiowej - jak Krzysztofa Wyszkowskiego - niszczy swoje nazwisko w imię fałszywie pojmowanej dumy i własnej wielkości. Nie potrafi przyznać, że miał chwilę słabości, z której jednak wyszedł obronną ręką - dodaje.

Według Szłamachy, istotny w ew. podejmowaniu decyzji przez Wałęsę co do przyznania się są dwie kwestie: spodziewany rezonans społeczny, czyli to jak Polacy odebraliby fakt, że były prezydent na początku lat 70. mógł mieć epizod współpracy z SB. I po drugie: - Kwestie indywidualne, czyli to, czy człowiek uważa się za tak wielkiego, że nie podlega już ocenom.

W odpowiedzi na pytanie, czy wierzy, że Lech Wałęsa potwierdzi charakter swoich relacji ze służbami PRL tak, jak to zrobił Armstrong z dopingiem, Szałamacha odpowiada: - Społeczeństwo amerykańskie jest trochę inaczej zbudowane niż polskie. W USA zawsze jest szansa na podniesienie się z upadku, szansa na nowe życie - stąd fenomen newborn Christians. U nas jest o to trudniej.

Gdyby jednak były prezydent posłuchał posła PiS, to byłaby to sensacja. - Wałęsa, tak samo jak Armstrong, trafiłby do mediów całego świata - przewiduje Szałamacha. I wskazuje: - Legendarny kolarz przyznał się do stosowania dopingu, a np. opinia prezydenta Francji Francois Mitteranda nie ucierpiała, gdy ujawniono fakt posiadania pozamałżeńskiego dziecka. Takie kwestie tylko dopełniają obrazu człowieka i czynią go bardziej ludzkim.

W 2000 r. Sąd Lustracyjny za prawdziwe uznał oświadczenie lustracyjne Wałęsy (jako kandydata na prezydenta), że nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Jednak w książce pt. "SB a Lech Wałęsa" Cenckiewicz i Gontarczyk napisali, że w pierwszej połowie lat 70. Wałęsa miał być agentem gdańskiej SB o kryptonimie Bolek. Opisując wyrok Sądu Lustracyjnego, autorzy ocenili, że wadliwie ocenił on dowody nt. Wałęsy i pominął ich część.

Ich zdaniem nie wiadomo, na jakiej podstawie sąd wysnuł wnioski, że autentyczna teczka "Bolka" nigdy nie istniała. Zdaniem autorów, sąd pominął ustalenia śledztwa co do zaginionych w 1992 r. dokumentów "Bolka" (trafiły do Wałęsy jako prezydenta, skąd miały wrócić niekompletne).

Wałęsa wiele razy zaprzeczał, by był "Bolkiem". Podkreślał, że z dokumentów IPN wynika, iż kryptonim "Bolek" nosił najpierw podsłuch założony w jego miejscu pracy w stoczni, a potem wszystkie gromadzone przez SB materiały z nim związane. W 2005 r. Wałęsa dostał od IPN status pokrzywdzonego (status taki zlikwidowała nowa ustawa o IPN, uchwalona w 2006 r. na wniosek PiS). Były lider Solidarności zapowiedział wtedy, że będzie pozywał każdego, kto by twierdził, że był on tajnym współpracownikiem SB. Autorów tej książki nie pozwał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany