Pomysł ministra zdrowia na likwidację "pustych wizyt" u lekarza zderza się z przedwyborczą kalkulacją polityczną

Czytaj dalej
Fot. pixaby.com
Dorota Abramowicz

Pomysł ministra zdrowia na likwidację "pustych wizyt" u lekarza zderza się z przedwyborczą kalkulacją polityczną

Dorota Abramowicz

W Polsce aż 17 milionów wizyt lekarskich nie dochodzi do skutku, bo.... pacjent nie przyszedł. - W niektórych krajach niepojawienie się na wizycie okresowej lub kontrolnej, na corocznym przeglądzie stomatologicznym powoduje, że następne wizyty są już pełnopłatne - mówi Jan Tumasz, przewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia (należącego do federacji Porozumienie Zielonogórskie), dyrektor przychodni Aksamitna w Gdańsku.- I to jest naturalna windykacja. Nie przyszedłeś? Nie powiadomiłeś nas, że nie dotrzesz? No to teraz za kolejną wizytę będziesz musiał płacić.

W Polsce aż 17 milionów wizyt lekarskich nie dochodzi do skutku, bo.... pacjent nie przyszedł. Rodzi to olbrzymie koszty. Z tego powodu minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiada możliwość wprowadzenia opłat dla pacjentów za nieodwołanie wizyty u lekarza. Zaczniemy płacić za zapomnalstwo?
Aż tak radykalnie to minister zdrowia się nie wypowiada.Słyszymy jedynie, że rozważy ten projekt. Od słów do czynów, zwłaszcza u ministrów, jest daleka droga. Nie jestem więc aż taki szybki w aplauzie dla odwagi pana ministra.

Coś jest na rzeczy w tym, co pan mówi. Nie dalej jak we wtorek wicepremier Jacek Sasin powiedział w w RMF FM , że choć problem jest realny, to jeszcze nie ma takiej decyzji politycznej.

Obawiam się, że do kolejnych wyborów prezydenckich nie zostanie podjęta. A czy później? Też nie mam pewności.

Czy dla pana, jako szefa gdańskiej przychodni, "puste wizyty" są dużym problemem?
Wszędzie bardzo istotne jest niezgłaszanie się pacjentów, ale najbardziej boleśnie to zjawisko dotyka poradnie, w których NFZ zakontraktował świadczenia w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Tam są wielomiesięczne kolejki, a część pacjentów to sobie lekceważy i nie pojawia się na umówionej wizycie. Blokuje to innym pacjentom dostęp do świadczeń. Moje doświadczenia siłą rzeczy ograniczają się do podstawowej opieki zdrowotnej, gdzie także niezgłaszanie się pacjentów dezorganizuje pracę.

Bywa też tak, że rano pacjent rejestruje się do lekarza i kilka godzin później nie przychodzi?
Zdarzają się takie przypadki.Najbardziej dezorganizuje nam to pracę w poradni dziecka zdrowego, gdzie umawiamy pacjentów, w zależności od wieku dziecka, z wyprzedzeniem kilkudniowym, lub nawet kilkunastodniowym. Wizyta trwa od 20 do 30 minut. Nie pojawienie się mamy z dzieckiem powoduje, że lekarz przez pół godziny siedzi i patrzy się w monitor. Mógłby przyjąć w tym czasie innych pacjentów, ale czeka, bo mama może się spóźnić.

Nie przypominacie o wizytach?
Przypominamy zawsze poprzedniego dnia. Wysyłamy sms-y, ale nie odnosi to większego skutku.

Czy można policzyć, ile kosztuje nas "zapominalski" chory?
Najłatwiej zrobić to w opiece ambulatoryjnej, gdzie każda wizyta oznacza określone kwoty za tym idące. W POZ, gdzie finansowanie związane jest z liczbą pacjentów objętych opieką przez poszczególnych lekarzy, trudno oszacować koszty. Zresztą nie są to tylko koszty natury finansowej, ale przede wszystkim zdrowotne. Pacjenci, którzy potrzebują pomocy, mogą jej nie dostać, bo ktoś inny zajął kolejkę i się nie zgłosił.

Czy ktoś próbował stworzyć "czarną listę" pacjentów, którzy najczęściej nie zgłaszają się na wizyty?

Nie mamy prawa czegoś takiego robić. Na razie wszelkie prawa, bez żadnych obowiązków, ma pacjent.

Jak w związku z tym możliwe jest obciążanie pacjentów opłatami za nieodwołane wizyty?
I tu dochodzimy do sedna wypowiedzi pana ministra. W jaki sposób ma pacjent płacić za taką wizytę? Czy to NFZ będzie windykował długi? A może przychodnia? Proszę zważyć, że NFZ już odstąpił od windykacji refundowanych recept, które wyłudzili nieubezpieczeni pacjenci do kwoty bodajże 200 zł. Nie robi tego, bo koszty windykacji mogą przekraczać potencjalny przychód. A tu mamy do czynienia z kwotami jeszcze mniejszymi. Dlatego jestem sceptyczny co do możliwości realizacji , w praktyce projektu, o którym mówi minister. Co do idei, jestem zdecydowanie za, bo daje to szansę na zdyscyplinowanie pacjentów.

Pozostało jeszcze 25% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Abramowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.