Patrząc wyłącznie ze sportowego punktu widzenia, sytuacja dwukrotnych mistrzów Polski wcale nie jest beznadziejna. Przecież drużyna z al. Unii traci do zajmującej bezpieczną, czternastą pozycję w tabeli Sandecji Nowy Sącz pięć punktów. A nie takie pogonie w polskiej piłce okazywały się skuteczne.
Jednak pesymizmem napawa fatalna sytuacja organizacyjna w ŁKS, z którego odchodzą kolejni gracze, a działacze nadal milczą.
Zostaje pan w Łodzi?
Paweł Sasin (pomocnik ŁKS, jesienią rozegrał szesnaście ligowych spotkań): - Niestety, rzeczywistość wygląda tak, iż są na to coraz mniejsze szanse. Nie uciekam z tonącego okrętu i naprawdę chciałbym dokończyć sezon w ŁKS. Ale muszę też myśleć o mojej rodzinie.
Jak duże są zaległości finansowe wobec pana?
- Nie chciałbym mówić o konkretnych kwotach. Powiem tyle, że w kończącym się roku otrzymałem chyba dwie pensje w pełnej wysokości. A wbrew pozorom, nie uważam mojego wynagrodzenia za specjalnie wysokie, jak na realia w tej klasie rozgrywkowej.
Ma pan konkretne oferty z innych klubów?
- Odebrałem kilka telefonów, na razie o konkretach nie ma co mówić. Jestem związany kontraktem z ŁKS i ten klub ma pierwszeństwo. Nie może być jednak tak, iż o rozwoju sytuacji w klubie dowiadujemy się z mediów. Jeśli to się nie zmieni, to nie sposób być nawet najbardziej umiarkowanym optymistą. Jestem przekonany, że ŁKS może spokojnie utrzymać się w I lidze. Ale trzeba działać i wzmacniać zespół. Czy tak się dzieje, pozostawiam to bez komentarza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?