MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polska kontra Austria. 53-reprezentant kraju Marek Dziuba: Chłopaki muszą w siebie wierzyć i nie kalkulować

Bartosz Kukuć
Bartosz Kukuć
Jesteśmy pewni, że piłkarskim kibicom, nie tylko z Łodzi, nie trzeba przedstawiać Marka Dziuby. To były znakomity obrońca, mający na koncie 53-krotny mecze w seniorskiej kadrze Polski (członek Klubu Wybitnego Reprezentanta). No i brązowy medalista mistrzostw świata z Hiszpanii z 1982 roku. Przez jedenaście lat grał w ŁKS, przez niespełna trzy w Widzewie (zdobył z nim Puchar Polski). Z kolei jako szkoleniowiec został mistrzem Polski z ŁKS, a wicemistrzem z Widzewem.

Należał pan do tych, którzy byli zadowoleni po tym, jak Michał Probierz zastąpił w roli selekcjonera Fernando Santosa...

Marek Dziuba: - Ależ oczywiście. Chyba wszyscy mogliśmy przecież zobaczyć, jak to wszystko wyglądało za kadencji Portugalczyk. Kosztowało to wszystko mnóstwo pieniędzy i nerwów. Ja nie pamiętam, bym wcześniej wyłączył telewizor, oglądając spotkanie kadry. A za Santosa tak się właśnie stało. A jak się to wszystko skończyło, chyba nie muszę nikomu przypominać. Ja zresztą od dawna przekonuję, iż polska szkoła trenerska ma swoje sukcesy. Kazimierz Górski, wiadomo. Nas w Hiszpanii prowadził Antoni Piechniczek, szlaki innym przecierali Andrzej Strejlau, Henryk Kasperczak i Jacek Gmoch. Do tego dodajmy Adama Nawałkę. Ale zostawmy to. Mamy przecież mistrzostwa Europy.

No właśnie. Jak, już tak z pewnym dystansem, ocenia pan mecz Polaków z Holandią?

- Na pewno nie musiałem się wstydzić za młodszych kolegów. To już sporo. Jasne, pod względem wyszkolenia technicznego i płynności gry lepie wyglądali Holendrzy. Ale nie zdobyli goli z tych klarownych okazji, które mieli, a w sytuacjach, w których strzelić bramki nie powinni. Najpierw złe podanie, później złe zachowanie obrońcy, który odwraca się od rywala w trakcie interwencji. Do tego jeszcze ten nieszczęsny rykoszet. Poza wszystkim, oni mielli w kluczowych chwilach trochę szczęścia, a nam go zabrakło. Wystarczy wspomnieć sytuacje Kiwiora, czy też Piotrowskiego. Jednak ja także pamiętam taką fazę tego meczu, w której przez kilkanaście minut Holendrzy mieli spory problem, żeby opuścić własną połowę boiska. No, ale wiadomo. Najważniejszy jest wynik, a było 1:2.

Czy wystawiłby pan Roberta Lewandowskiego w meczu z Austrią w wyjściowym składzie?

- Ani pan, ani ja nie jesteśmy w szatni reprezentacji. A to selekcjoner i sztab medyczny najlepiej wiedzą, czy Robert nadaje się już do gry. Nie zazdroszczę Michałowi Probierzowi, to nie są łatwe decyzje. Ujmę to tak. Nie wyobrażam sobie, żeby Lewandowski miałby wybiec na murawę i grać na ,,pół gwizdka". Poza aspektem czysto sportowym, to mogłoby się skończyć fatalnie również pod względem zdrowotnym. Szybkim zejściem z boiska i pauzą już do końca naszych występów w tym turnieju. Lewandowski to wciąż klasa światowa, to jest poza dyskusją. Ale mamy chłopaków, którzy także mogą zagrać. Z Holandią trafił Buksa, jest też Karol Świderski. Trudno, żebym nie śledził losów tego chłopaka. Byłem kiedyś trenerem kadry Łodzi, zdobywaliśmy medale na prestiżowych imprezach. Między innymi właśnie ze Świderskim w składzie. Fajnie się rozwija. Nie sposób nie wrzucić tu ,,kamyczka do ogródka" działaczy ŁKS i Widzewa, którzy nie zdecydowali się dać mu szansy. A sygnalizowaliśmy, że jest coś na rzeczy. Ale to już temat na zupełnie inną rozmowę. Chłopaki muszą w siebie wierzyć. Ja kiedy wchodziłem na boisko w trakcie meczu z Peru w 1982 roku, to czułem się, jak debiutant. Mimo, iż miałem już sporo występów w reprezentacji. Długo nam wtedy nie szło. Ale kiedy zaczęło, to wiadomo. Jestem dumny, że grałem w takim spotkaniu. Austriacy nie są żadnym monolitem. Zwłaszcza w defensywie. Obyśmy przed spotkaniem z Francją byli w znakomitych humorach.

Czy gdyby grał pan w tych ME, przy zupełnie innym sędziowaniu, niż kiedyś, ,,łapałby" pan więcej żółtych i czerwonych kartek?

- Ale ja wcale nie miałem dużo napomnień od arbitrów. Jasne, grałem twardo, po męsku. I to bez względu na to, kto był wówczas naszym rywalem i które miejsce w tabeli wtedy zajmowaliśmy. Przeciwnik musiał po prostu wiedzieć, że z nami nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Ale nie miało to nic wspólnego z brutalnością. I takiego podejścia do piłki życzę obecnym zawodnikom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany